“Lęk wydłuża czas, który ciągnie się wtedy w nieskończoność, a niepewność staje się nie do wytrzymania.”
“Dręczy na ustawicznie lęk, że przeoczymy ważne symptomy, a komplikacje zwrócą naszą uwagę za późno. Krótkie spotkania ze specjalistami nie dają faktycznej pewności, nie uspokajają do końca.”
“Najgorsze przychodzi całkiem nieoczekiwanie, bez zapowiedzi.”
“Potrzeba pomocy rodzi chęć pomocy.”
“Dzięki ekstremalnym doświadczeniom możemy poznać smak i istotę tego, co w życiu najważniejsze.”
“Miłość odczuwa się dzięki skupieniu na kimś uwagi.”
“Życie jest kruche, choroba i niepełnosprawność to wypadki losowe, które zagrażają nam wszystkim. Zawsze i wszędzie.”
“Godność człowieka jest nienaruszalna. Kropka. Każdy przecinek postawiony za tym zdaniem, jakiekolwiek ograniczenie, warunek czy relatywizacja, może szybko obrócić się przeciwko nam samym.”
“Współczucie jest próbą wyobrażenia sobie siebie w sytuacji innych, współczucie to otwarcie się na doświadczenia innych.”
“Oni, lekarze ze swoją maszynerią, mogą uratować życie wielu ludziom, problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy oddają aparaturze pierwszeństwo, gdy ustępują jej pola. Wtedy obsługują maszyny, a nie pochylają się nad chorym.”
“Nawet ciężkie upośledzenie nie musi odbierać ludziom szansy na to, by żyli pełnią życia, by znajdowali radość w codzienności.”
“Integracja nie oznacza, iż moje dziecko musi we wszystkim brać udział, lecz że ma ono swoje miejsce w grupie.”
“Jesteś daleko stąd, otoczyło cię milczenie, dając mi do zrozumienia, że nie ma już o co walczyć. Podchodzę do łóżka, pochylam się nad tobą, biorę cię w ramiona i mówię: "Byłaś moją radością, jeśli chcesz, pozwalam ci odejść".”
“– Niczyje życie nie jest proste, kochanie, cokolwiek byśmy o tym myśleli. Zawsze jest w nim cierpienie, choroba, strata… Lecz krzepi nas wiara. Dla mnie mąż mój nie umarł. Żyje i czeka gdzieś na mnie, bo prawdziwa miłość nigdy nie umiera.”
“– Promyczku, nie dolewaj łez do wody, bo się potopimy. Staw jest dostatecznie głęboki – zrzędził. – Uspokój się, bo wypłoszysz mi resztę ptactwa!”
“– Kiedy ja, proszę cioci, nie kocham pana Orlewicza – oznajmiła potulnie Nina, wyłamując sobie palce i przygryzając usta. – Miłość to mrzonka z marnych powieścideł, którymi nabijasz sobie głowę. Prawdziwe przywiązanie przychodzi po ślubie.”
“(...) Może już zaręczyłeś się z jakąś mieszczką? – Touche! Oświadczyłem się warszawskiej syrence, ale dała mi kosza. Kotku, po diabła mi żona? Wystarczy, że moje matczysko zamartwia się o mnie.”
“Patrzyła na tańczące pary przeświadczona, że do końca balu skazana jest na siedzenie, niczym staruszka stojąca nad grobem.”
“To niesprawiedliwe, mój Boże – myślała zbuntowana. – Dlaczego jeden człowiek otrzymuje od losu tak wiele, natomiast inny nie dostaje nic.”
“– Doskonale! – ucieszyła się ciotka. – No, przecież raz ruszyłaś dowcipem jak zdechłe cielę ogonem.”
“Ciotka ma taką głowę do interesu, że potrafiłaby diabłu sprzedać wodę święconą.”
“Atmosfera w domu też ich przytłaczała. Widzieli, że drogi rodziców powoli się rozchodzą i nie chcieli na to patrzeć. Już jakiś czas temu doszli do wniosku, że matka z ojcem zupełnie do siebie nie pasują i że nie powinni być razem. Inaczej patrzyli tez na babkę. Po prostu dorośli, a kiedy to się stało, otworzyły im się oczy. Zobaczyli, że Gizela powoli, aczkolwiek skutecznie niszczyła małżeństwo ich rodziców.”