Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lego do nas", znaleziono 61

Była to najlepsza i najgorsza z epok, wiek rozumu i wiek szaleństwa, czas wiary i czas zwątpienia, okres światła i okres mroków, wiosna pięknych nadziei i zima rozpaczy. Wszystko było przed nami i nic nie mieliśmy przed sobą.
Wiesz, nic nie szkodzi, że zapominasz. Dobrze, że zapominamy. Czasami nawet musimy zapomnieć. Zapominanie jest ważne. Robimy to celowo. Dzięki temu możemy trochę odpocząć. Słuchasz mnie? Musimy zapominać. Inaczej już nigdy byśmy nie zasnęli.
Rzecz w tym, że tak się mają rzeczy. Następuje ich rozpad, zawsze tak było i będzie, to leży w ich naturze.
Chyba jednak bycie martwym jest całkiem w porządku.
Stworzył coś, wykazał się. Jego matka byłaby w końcu zadowolona.
O Boże. Czy po śmierci wciąż ma się matkę?
Musimy mieć nadzieję - mówił- że ludzie którzy nas kochają i nas trochę znają, w końcu zobaczą nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę. Ostatecznie prócz tego niewiele się liczy.
Więc, zamiast mówić ci prawdę, powiem ci inną prawdę. Prawdę, która wyjdzie ci na dobre. Prawdę, która usunie mnie z twojego życia, ale sprawi, że stanie się ono lepsze. Bo zaczynam myśleć, że właśnie na tym polega prawdziwa miłość. Na poświęceniu siebie. Rozdarciu swojego serca na strzępy, by serce ukochanej osoby mogło pozostać w całości.
"Powinnam czuć, że mi się poszczęściło, ale tak naprawdę jestem przerażona. Przerażona, że odkryję, kim i czym mogę być. Przerażona, że oni również to odkryją."
"W moim wnętrzu toczy się walka. To jest straszna walka, toczona pomiędzy dwoma wilkami (…). Jeden z wilków jest zły (…), drugi wilk jest dobry. Taka sama walka toczy się wewnątrz każdego człowieka."
"Mózg psychopaty różni się od większości ludzi. Oceniam swoje szanse. Osiemdziesiąt procent genetyka, dwadzieścia środowisko. Ja. Na sto procent porąbana".
"W Londynie styl ma większe znaczenie niż względy praktyczne. Liczy się wygląd. Pocałunki na niby i noże wbijane w tej samej chwili w plecy."
"Pamiętam, jak w pewien weekend pomagałam ci w pracy. Bawiłam się z dziećmi, podczas gdy ty zajmowałaś się ich matkami. Jedna z kobiet stwierdziłam, że jestem piękna. Uderzając piękna. W samochodzie w drodze do domu powiedziałeś, że uroda daje siłę. I kamuflaż. Dawała mnie i będzie dawać tobie."
-Ali, powinnaś wiedzieć...nie boje się... umrzeć.
Wstrząs! I to niezbyt przyjemny.
-Wiem- Ktoś, kto bał się umierać, nigdy nie potrafiłby naprawdę żyć, a Cole Holland zdecydowanie żył.- Dlaczego mi to teraz mówisz? Obiecałeś mi i musisz dotrzymać słowa.
-Jesteście już zaręczeni? Ty i Ali?
-Nieoficjalnie. Wciąć pracuję nad oświadczynami.
-Coś, co stopi z miejsca jej majtki, jak się domyślam.
-Sugeruję wielki transparent na niebie, z napisem: Zabijaj Ze Mną Nieumarłych Po Wsze Czasy- mówi River
Cole pokazuje mu palec.
Z czasem utraciłam i ten obraz normalności i dzisiaj naprawdę nie wiem, kim jest matka. brakuje mi jej tak, jak może brakować zdrowia, bezpieczeństwa, pewności. To niemożliwa d o wypełnienia pustka, którą umiem zlokalizować, ale nie potrafię się jej pozbyć. W głowie się kręci, gdy w nią zajrzę. Jest jak opustoszały krajobraz, który w nocy przepędza sen, a jeśli już ten nadejdzie, szpikuje go koszmarami. jedyna matka, której nie utraciłam to ta z moich koszmarów.
Byłam córką rozstań, fałszywego, a może przemilczanego pokrewieństwa, odległości. Nie wiedziałam, od kogo pochodzę. W gruncie rzeczy dalej nie wiem.
Miłość jest jak życie - nie da się jej zaplanować.
Serce zawsze wie, którą drogę wybrać. Czasem zbacza, ale potem wraca na właściwą ścieżkę.
W 2006r w ankiecie przeprowadzonej przezBBS wśród 500 młodych imigrantów w Wielkiej Brytanii(wielu z nich było muzułmanami, ale część także Hindusami i Sikhami)jeden na dziesięciu odpowiedział,że honorowe zabójstwa można usprawiedliwic
Nie wiem dokładnie, na co matka umarła. Na raka, owszem, ale też na inne rzeczy. Na sumę zer. Na zerową wartość, jaką przyp­isywała po­zosta­niu przy życiu, na zerową użyteczność.
Dzieliłam z siostrą dziedz­ictwo przemil­czanych słów, zanied­banych gestów, odmówionej troski. I spo­rady­czne, nieoczeki­wane chwile uwagi. Byłyśmy córkami bez żadnej matki. Nadal jesteśmy i na za­wsze zostaniemy dwójką uciekinierek.
Jestem dziś wdzięczny Bogu za jedno: za to, że mam oczy i mogę dziś na Ciebie patrzeć.
Pojąłeś za żonę dziewczynę z ulicy. Kogoś, kto nie ma nic do oferowania, kogoś, kto potrafi tylko brać.
Wulkan przypomina Włoszkę. […] W jej żyłach płynie gorąca krew, ale nawet gdy ci dopiecze, zaraz potem nakarmi cię jak królowa.
"Masz dziecko? Musisz je wychować dlatego, że je chciałeś, a nie dlatego, że ono o to poprosiło. Można być wdzięcznym za wiele rzeczy, w tym za istnienie, ale nie powinno się płacić podatku za życie, które nam ktoś dał."
Pamiętaj, że ludziom nieszczęśliwym, żyjącym w przeczuciu słusznych moralnie wyborów, coś w końcu odp****ala. I wiesz, bardzo się tego obawiam, ale jeszcze bardziej obawiam się tego, że kiedyś jak bohater komiksu Marjane Satrapi "Kurczak ze śliwkami" Nasser Ali, uświadomiwszy sobie, że nie ma we mnie już żadnej radości życia, położę się do łóżka, postanawiając po prostu umrzeć.
[...] a poniważ nie był skrępowany tymi wieloma utrudnieniami, jakie uczciwość, przywoitość lub choćby tylko dobre wychowanie narzucają poczynaniom innych ludzi, przedzierał się przez puszczę życia z pewnością słonia, który zwalając drzewa i rozdeptując nory, prze prosto przed siebie i nawet nie zauważa, że drapią go kolce i jęczą przygniecione przez niego istoty.
„ Dobro jest dobrem, zło tylko złem. Nie ma mniejszego zła ani mniejszego dobra. Jest wina, kara.
A teraz usuńmy z tych procesów człowieka jako podmiot. Wejrzymy za ostatnią zasłonę alethei: to nie Zuckerberg używa Facebooka do swoich celów; to Facebook używa Zuckerberga. To nie Brin używa Google; to Google używa Birna. I nie kryje się za tym złowroga inteligencja i intencja. AI; to sam Logos, sama mapa ścieżek bytu determinuje kształt człowieczeństwa nieauratycznego. Technologia jest twórcą wartości. W tym wartości estetycznych.
Nie mogła mnie ze sobą zabierać, bo rodzice Witka mieli skórzane kanapy. Phi. Raz je podrapałem i od razu wielkie halo. I tak były brzydkie i śmierdzące. [...] Poza tym nie mogłem towarzyszyć Ali z powodu Karmelka. Psa rodziców Witka. W zasadzie trudno nazwać psem to dziwne, jazgoczące coś. Był dwa razy mniejszy ode mnie. Przypominał mysz. Chyba żaden kot by się nie powstrzymał. Trochę go poturbowałem raz czy drugi... Przecież się wylizał.
A mogłem zadusić.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl