Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "leki do bazy z", znaleziono 19

Było to niewielkie pomieszczenie. Od sufitu sterczało kilka metalowych krażków, w betonowej podłodze były trzy kratki sciekowe. Kojarzyło sie to z komora gazowa w Oswiecimiu, która ogladał kiedys na wycieczce szkolnej. Pielegniarz zaryglował drzwi i odkrecił kurki. Strumień wody oblał Zbyszka i od razu poczuł ulge. Woda zalewała mu oczy i spływała po całym ciele. Nastawił twarz pod strumien i mimo bólu, trzymał tak przez chwile. Palcami dotknał rany, wyczuł zgrubienie. Tepy ból pod czaszka powoli ustępował. W tym momencie ktoś wsunał mu do ręki śliski przedmiot. Oczy miał zamkniete. Domyślił sie, że to kawałek mydła. Wysunał sie spod tuszu i namydlił całe ciało. Wszedł pod strumien wody. Szum zagłuszał słowa, oczy miał zamkniete, teraz był przez moment odizolowany od reszty swiata. Dlaczego to własnie mnie sie zdarzyło? Czym różnię się od innych? Kto im dał prawo? Przecież nie jestem przestepca?! A może to tylko mnie sie tak wydaje? Może walnałem kogos w ucho bez powodu, albo zerżnałem jakas mała dziewczynke, a potem biegałem po osiedlu i spiewałem rewolucyjne piesni, a teraz zupełnie tego nie pamietam? Strumien wody nagle sie urwał. - Koniec kapieli!! Pielegniarz odryglował drzwi. - Wychodzic pojedynczo! Wychodzili. Pielegniarz podawał każdemu czysty recznik i odbierał resztki mydła. Drugi pielegniarz wydawał czysta bielizne i piżamy. Zatrzymał Zbyszka na chwile i usmiechajac sie ironicznie powiedział: - Tu sie nie podskoczy, nie tacy jak ty studenciku - padali jak muchy. Trzeba byc grzecznym, kochasiu! No jak.!? Zbyszek patrzył na niego, poczatkowo nie rozumiejac.? - O czym pan mówi? O co chodzi?! - Nic, nic przyjemniaczku. Bierz łachy i na sale. A spróbuj coś pisnąć. Przy obchodzie! Teraz zrozumiał. Oni wiedzieli, że tamten go bije i nie interweniowali. Chcieli mu dać nauczke, żeby siedział cicho. - Skurwysyny!!! - Zaklał, chociaz prawie nigdy nie przeklinał. Ubrał sie szybko i stanał przy oknie. W tym pomieszczeniu kraty były założone z obu stron okna. Przylgnął rozbitą twarzą do zimnej kraty. Za oknem, ciepły czerwcowy ranek. Rozwożono śniadanie do pawilonów. Przestrzeń miedzy pawilonami dzieliła regularna siatka żywopłotów. Był to zzywy bajeczny labirynt. Na odległej scieżce rozpoznał sylwetke znajomej pielegniarki. Biegła w kierunku szpitalnej apteki. Lubił te dziewczyne, była z insuliny, zawsze usmiechnieta, serdeczna. Czasem brała nocne dyżury na jego oddziale, kiedy tu był za pierwszym razem. Wtedy przychodził do dyżurki, pomagał jej rozkładac leki, a potem do póznej nocy rozmawiał z nią półgłosem. Było im dobrze. Rozmawiali o swoim życiu. Każde z osobna przedstawiało to, co było jego zdaniem najciekawsze. Zbyszek zdawał sobie sprawe, że cześć tych historii jest zmyślona, ale to im nie przeszkadzało. Kiedys zapytała, dlaczego nie odwiedzaja go rodzice. Odpowiedział, że wyjechali za granice. Nie przyznał sie, że nawet nie wiedza o jego pobycie w szpitalu. Zreszta, wtedy wcale nie chciał ich widziec. Teraz przypomniał sobie tę rozmowę sprzed lat. Przykro mu było, gdzies w srodku, odezwały się
-Abriello, te wszystkie gwiazdy świecą dla ciebie.
Okłamał mnie. Kazał mi wierzyć, że jest kimś innym niż w rzeczywistości.
Szkoda, że nie mogę wyrwać sobie serca, że nie mogę znaleźć sposobu, by pozbyć się tego obezwładniającego bólu.
W Faerie nic się nie dzieje przez przypadek.
Jeżeli istnieje jakakolwiek szansa, że mogłabyś być tu szczęśliwa, to tego właśnie pragnę. Chcę, abyś to ty została moją królową.
- Sądziłam że to tylko legenda. Czyli ta historia jest prawdziwa?
- A jak ci się wydaje, skąd biorą się legendy, jeśli nie z prawdy?
- Nigdy nie żywię nadziei. Na nic. To strata czasu. W dodatku niebezpieczna.
- Mylisz się. Prawdziwie niebezpieczny jest brak nadziei.
Wszyscy czegoś ode mnie chcą, ale nikt nie chce mnie dla mnie samej.
Magia nie jest czymś nieskończonym. Pozostaje związana z tym, co stanowi dla nas źródło życia.
... wiąże swe życie z twoim życiem. Będę czuł twą radość i twój ból. Bez względu na dzieląca nas odległość, serem będziemy blisko w każdym czasie, w każdym miejscu, połączeni jednym duchem.
-Brakujące relikwie uczyniły mój dwór słabszym. Mój lud cierpi, a ja zrobię wszystko, by mu pomóc.
Nigdy nie ufaj złodziejowi, którego powitałeś w swoim domu.
Kiedy spotkasz księcia Ronana, pamiętaj, że go potrzebujesz. Nie utrać jego zaufania, gdyż w przeciwnym razie nie będziesz mogła przeniknąć do serca Złotego Dworu.
- Miłość jaką cię darzę, jest zbyt silna, by mogła wyblaknąć w obliczu takich przeżyć.
- Abriello, te wszystkie gwiazdy świecą dla ciebie.
Powtarzałem sobie, że martwi mnie tylko bezpieczeństwk mega królestwa, gdy tak naprawdę od dawna to ciebie stawiam ponad wszystko.
Robię ten nieszczery vatański uśmieszek i mówię to, czego wszyscy ode mnie oczekują. I to jeszcze jak – utrzymując mój nowy i niecodzienny wyraz twarzy, obracam się. Kłaniam się lekko przed tłumem, ale nie tak po prostu. Robię to z pełną wdzięku pogardą i nieszczerym uśmiechem.
Ludzie traktują chwilę obecną jak punkt w drodze do wielkiego celu, który się wydarzy w przyszłości, a potem dziwią się, że długi dzień się kończy; oglądają się wstecz na swoje życie i widzą, że sprawy, którym pozwolili tak niepostrzeżenie przeminąć, drobne przyjemności, które tak lekko odtrącali, miały w ich życiu największe znaczenie - były największym i najwspanialszym zwycięstwem i treścią ich istnienia.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl