“Po północy próżno było szukać kogoś na uliczkach, nawet tych rozjaśnionych sztucznym światłem z lamp gazowych. Był środek tygodnia, więc porządni niemieccy mieszczanie spali, odkładając plany wszelkich zabaw na sobotnią noc. Zaś prości Mazurzy - nawet ci, którzy lubili popić nocą nad rzeką lub powędkować w przeręblu na jeziorze - wiedzieli, że w tym czasie lepiej nic nie robić. Był bowiem pierwszy dzień grudnia, a to oznaczało, że nic się nie uda.”
“Bliskość natury sprawiała, że czuła się naprawdę dobrze. Rytm, który wyznaczało życie wśród pól, gór, lasów, zaczął jej nie tyle odpowiadać i tonować tempo jej życia, ile koić, wyciszać, oczyszczać. Doświadczenie akceptacji … i – powoli zaczęła się do tego przyznawać – miłości, pragnienie drugiego człowieka na co dzień, zawsze, nie tylko czasem, to coś, co było teraz, a może tak było i wcześniej, najważniejsze. Nie wystarczyło jej muśnięcie dłoni, jego spojrzenie spod czarnych, długich rzęs. ”
“Pojawiała się przed moimi oczami w dzień w nocy. Nie pomagało upojenie alkoholowe czy odwrócenie uwagi przez kumpli. Zakochałem się pierwszy raz w życiu i pierwszy raz przeżyłem tak wielkie rozczarowanie. Dzięki niej dzięki dziewczynie, która wtargnęła w moje rycie zniszczyła we mnie wszystko Mówi się, ze faceci nie mają uczuć. Gowno prawda? Jeśli kochają, przeżywają rozstanie równie mocno co kobiety. Może szczegół tkwił w tym, że mężczyźni lepiej potrafią maskować uczucia?
°Wiedeński pocałunek- Emily May, Anett Lievre”
“- Dzień dobry, Barnaby - mówi policjant.
- Dzień dobry. Czym mogę służyć?
- Cóż... kiedy wczoraj wieczorem pochowaliśmy przy kościele psa pastora Briana, ktoś ten grób naruszył. Podobnie jak grób pastora. Wygląda na to, że ktoś przeniósł psa.
- Doprawdy?
Policjant wzdycha głośno.
- Gadaj, Barnaby. Czy wykopałeś ponownie psa po tym, jak cię za to aresztowaliśmy?
Ojciec się śmieje
- Pewnie że nie. Wróciłem prosto do domu i poszedłem do łóżka. - Policjant mówi coś jeszcze, ale ojciec mu przerywa. - Z całym szacunkiem, marnujecie czas. Pies jest martwy i jak dla mnie leży tam, gdzie pastor chciałby, żeby leżał. Nie macie ważniejszych spraw na głowie?
Policjant próbuje wtrącić słówko, ale ojciec pyta:
- Macie nakaz?
- No, nie. Przyszliśmy z tobą pogadać...
- Dobrze. I pogadaliście. Chciałbym teraz wrócić do śniadania. Udanego dnia, postrachu przestępców.”
“"- Ufam ci bezgranicznie, po prostu się bałam. Bałam się wszystkiego, przedewszystkim zmian i tego, że może nam się nie udać... Jednak w ostatnim czasie nieustannie o tym myślałam. Mam dobrego faceta, przy kyórym czuję się kochana, bezpieczna i szanowana. I właśnie zrozumiałam, że absolutnie nie wolno mi tego odrzucać. A przyszłość? Nikt jej nie zna. Więc po co się zastanawiać, przewidywać, karmić złą passą? Po co się jej bać? A jednak się jej bałam, pielęgnowałam lęk, to poczucie strachu, które z dnia na dzień coraz bardziej mnie ograniczało. Ale już naprawdę wystarczy. Koniec czarnych scenariuszy, nie chcę myśleć o odległej przyszłości. Dziś jest nam dobrze, prawda? Więc żyjmy chwilą. Carpe diem, Hektor."”
“Była noc przed Strzeżeniem Wiedźm. A w całym domu....poruszyła się tylko jedna istota. To była mysz. Ktoś uznał, że stosowne będzie zastawienie pułapki. Ponieważ jednak zbliżał się czas świąt, użył skórki z pieczeni. Jej zapach przez cały dzień doprowadzał mysz do szału. Teraz, kiedy nikogo wokół nie
było, postanowiła zaryzykować.
Mysz nie wiedziała, że to pułapka. Myszy nie radzą sobie najlepiej z przekazywaniem informacji. Nie prowadzą młodych myszek na wycieczki do miejsc słynnych pułapek i nie mówią: „A tutaj odszedł od nas wuj Artur”. Ta mysz wiedziała tylko, że nie warto się przejmować, to przecież coś do jedzenia. Na drewnianej deseczce, owinięte jakimiś
drucikami.
Krótką szamotaninę później jej zęby zamknęły się na skórce. A raczej przeniknęły przez nią.
Mysz spojrzała na to, co leżało teraz pod wielką sprężyną.
Ups!... – pomyślała.
A potem zauważyła czarną figurkę, która pojawiła się nagle pod ścianą.
– Piip? – zapytała.
PIP, odparł Śmierć Szczurów.
I to było właściwie wszystko.”
“Często można spotkać głupców,którzy będą mówili, że coś takiego jak wolność człowieka nie istnieje, ponieważ i tak
nie możemy robić wszystkiego, co przyjdzie nam do głowy. Musimy bowiem liczyć się z innymi ludźmi, z prawami ludzi i bogów
albo losem. Skoro zaś tak jest, to nie ma większego znaczenia, ile tej niby-wolności mamy. I łatwo możemy oddać jej jeszcze trochę za to, by ktoś nas w czymś wyręczył lub dał miskę strawy. Człowiek wolny,
wywodzą, o wszystko musi się kłopotać. Nie wie, co przyniesie mu dzień, czy zdoła napełnić garnek, czy zdobędzie dzban wody lub parę miedziaków. Cokolwiek się stanie,
będzie musiał borykać się z tym sam, tak jak umie. Lepiej więc chyba, gdyby zajął się tym ktoś mądrzejszy, kto nakarmi i wyleczy, a za to wystarczy tylko posłuszeństwo.
To głupcy. Ich mowa brzmi właśnie tak, bo wykręcają słowa, dbając jedynie o to, by były kunsztownie ułożone. Dzięki temu wydaje się bowiem, że zawierają jakąś niezgłębioną mądrość, choć ten, co je głosi, zwykle niewiele widział w życiu i niewiele zrozumiał z tego, co zobaczył.
A nade wszystko można być pewnym, że żaden z tych głupców nigdy nie zaznał prawdziwej niewoli. Ja zaznałem i wiem, że prawić o tym ludziom.”