Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ma taka damy", znaleziono 15

Karta na stoliku, nie ma żadnego triku, karta taka sama, zgadnij gdzie jest dama?
Polki pokochały panią Kwaśniewską, ponieważ spełniła ich sen o tym, ze pierwsza dama jest taka sama jak one. Podziwiały ją, inspirowały jej stylem.
A potem (...) zjawiła się taka młoda dama ubrana w dwa cekiny i sznurówkę, i mówi, że jest twoją przyjaciółką! Nie wiedziałem gdzie oczy podziać!
- Ładne nie to, co ładne, ale to, co się komu podoba - skwitowała starsza dama z taką miną, jakby odkryła ślady życia na Marsie. - Jeśli odchody nazwiemy fiołkami, nie będzie to oznaczać, ze nagle zaczną anielsko pachnieć, nieprawdaż?
Wielkie uchylne okna dawnego magazynu ukazywały rzekę, toczącą swe brudnozielone wody ze spokojem i elegancją starej damy o dawno przebrzmiałej urodzie. Może Dunaj był kiedyś modry, ale na pewno nie o takiej porze roku.
"Sądziła, że kilka miesięcy to wystarczający czas, aby pozbyć się ze swojego serca tego niepożądanego, niczym nieusprawiedliwionego uczucia. Jednak to co wtedy wrosło w nią jednym korzonkiem, z każdym dniem wpijało się coraz mocniej w jej duszę i umysł. Widziała go jako mężczyznę godnego szacunku, ale dzisiejsza wizyta damy w czerwonej sukni przekonała ją, że Derwan jest taki sam jak wszyscy inni panowie, u których miała okazję pracować."
Jednak tym, co mnie najbardziej rozeźliło i nastawiło do perfidnego wyrostka nieprzychylnie, był ów żałosny incydent z moim tomikiem poezji, który pokazał jego prawdziwą naturę. Rimbaud po raz pierwszy przeczytał moje „Les Glaneuses” u Izambarda i zdawał się być pod urokiem wyczarowanych przeze mnie z takim kunsztem zielonych łąk, srebrnych jezior, dziewic bez skazy i wiejskich kościółków, którym zagraża przemysł oparty na węglu i machinie parowej. Takie przynajmniej sprawiał wrażenie w listach do mnie. A potem poprosił mnie, abym mu przysłał egzemplarz, bo pragnął się moimi wierszami w zaciszu domowym napawać, a nie miał dość pieniędzy, by książkę kupić. Nie mogłem odmówić jego wzruszającej prośbie i chętnie mu egzemplarz mego dzieła sprezentowałem.
Jakiś czas później dowiedziałem się od Georges’a, iż ten łajdak przysłaną mu książkę natychmiast przehandlował miejscowemu księgarzowi, wmawiając przy tym biedakowi, iż mój zbiorek to szlagier paryskich księgarń i na pewno da się go z zyskiem sprzedać jakiemuś znającemu się na poezji licealiście w Charleville albo ceniącej dobre wiersze lokalnej damie.
Kim jesteś? – zapytał książę, patrząc przybyszowi w oczy. - Janek, miłościwy panie. - Janek. Jaki Janek? Wyglądasz na coś w rodzaju rycerza, ale albo ubiegłego, albo przebranego, albo nieznającego obecnych trendów ubioru. - Jam jest Janek, skromny rycerz herbu „Pół krowy”. Podróżuję jednak jako zwykły człowiek, bo takie jest moje przeznaczenie. - Herb „Pół krowy”? Nie słyszałem o takim rodzie. A którą to część krowy nosisz w swoim herbie? - Co proszę? – Janka zaskoczyło to pytanie. - Masz w herbie tył krowy z wymionami, dupą i ogonem czy przód z ryjem, karkiem i rogami? - Moje pół krowy jest czarne na czerwonym tle i zdecydowanie to jej przód, panie. Proszę pozwolić mi przejechać i kontynuować mi moją przygodę. - A o jakiej przygodzie powiadasz? – Bolesław zainteresował się nie na żarty. - Bitka i sława są mi obce. Poszukuję damy mojego serca, którą uwolnię z wieży, pokonam smoka i oddam jej moje usługi. - Chyba odwrotnie. Najpierw pokonasz smoka, a dopiero potem uwolnisz ją z wieży. Twoja kolejność byłaby lekko nieroztropna. Ale, ale… Jak zwie się twoja wybranka? Cóż to za królewna wzdycha przez okno za swoim wybawcą?
Pieprzenie. Wolisz go, bo to on będzie słuchał ciebie, a nie ty jego. Owiniesz go sobie wokół palca. Wykorzystasz go”.
„Mogłabym, ale tego nie zrobię. Wystarczy mi to, że o tym wiem, żeby się czuć bezpiecznie. Więc się nie bój o przyjaciela. Nie mam zamiaru go unieszczęśliwiać. Przeciwnie, szczęśliwy Tymon będzie lepszym mężem”.
„On byłby szczęśliwy z każdą kobietą, która by go chciała”.
„Więc tym bardziej będzie szczęśliwy ze mną. Wiesz, jaka jest różnica między Tymonem a tobą?”
„Teraz żadna. Mamy po osiem milionów”.
„On mnie kocha i umie to pokazać”.
„Skąd wiesz, że ja cię nie kocham? Bo nie gram na gitarze i nie śpiewam serenady? W dupie masz moje uczucia. Nie wiesz, co czuję. Gówno cię to obchodzi”.
„Nie oszukujmy się. Ty tak samo kochasz piękne łanie, co chodzą o świcie po leśnej polanie. A potem podnosisz strzelbę z lunetą i do nich strzelasz. Wspaniały, męski myśliwy. Nie mają szans. Zanęcasz je, wykładasz paszę w jednym miejscu, żeby się przyzwyczaiły i czuły się komfortowo. A pewnego dnia: pif-paf!”
„Gdyby nie darowizna od Sebastiana, Tymon byłby biedny jak mysz kościelna. Dobrze wiesz, że nigdy by się niczego nie dorobił. Zawsze byłby nikim. To taki typ człowieka. Dopiero od tamtej chwili zrobił się lepszym kandydatem na męża ode mnie”.
„I tu cię zaskoczę, Leon. Byłam pewna, że od ciebie odejdę, jeszcze zanim Sebastian dał wam te pieniądze. Wiesz dlaczego?”
„Po tamtym? Wielki dramat. Po prostu wypiłem parę głębszych. Za mocno nie protestowałaś. Miałaś taki orgazm, że ci się uszy trzęsły”.
„Po tamtym czy nie po tamtym, bez znaczenia. Nikt ci nie powiedział, że pieniądze to nie wszystko? Było na ten temat sto romantycznych komedii. Tragedii nie liczę. Nie pomyślałeś, że kobieta może mieć biednego męża i czuć się damą? Nie pomyślałeś, że kobieta może mieć bogatego męża i czuć się szmatą?
-To tylko pokazuje, jaki to naprawdę troll. Żeby uderzyć damę...-burczał Nobby.
-Ale przecież nie jesteś damą, Nobby. Nosiłeś tylko swoje zmniejszające natężenie ruchu przebranie.
Z jednej strony była w niej jakaś nieśmiałość, a z drugiej dużo kontrolowanej wulgarności. I kurwa, i dama. Połączenie idealne.
Zna­jo­my ksiądz mówił mi, że fa­ce­ta cią­gnie do dzi­czy, bo Bóg stwo­rzył Adama w takim wła­śnie miej­scu, pier­wot­nym, dzie­wi­czym, nie­ujarz­mio­nym. Ewa po­wsta­ła w ogro­dzie Eden, w wa­run­kach bar­dziej cie­plar­nia­nych.
Kocham tulipany bardziej niż wszystkie inne kwiaty; są ucieleśnieniem rześkiej wesołości i tulipan koło hiacynta wygląda jak rozśpiewana młoda dziewczyna po świeżej kąpieli obok tęgiej damy, której każdy ruch wypełnia powietrze ciężkim zapachem paczuli. […] Czyż nie ma wdzięku w tej żwawości, z jaką wznosi twarzyczkę wysoko ku słońcu?
"Jakim trzeba być człowiekiem, żeby napadać na kobietę przy użyciu broni sporządzonej z laski - z rodzaju tych, których używa się w szkołach do karcenia niesfornych dzieci - i części gorsetu? Intymnego składnika garderoby damy z wyższych sfer, który ściskał jej ciało, by wpasować je w ośmieszające suknie, sprowadzając ją do roli ozdóbki podatnej na omdlenia, i fundując grożące śmiercią obrażenia wewnętrzne?"
Gdy Adam go pocałował, Ronan poczuł każdy kilometr na godzinę, jakim kiedykolwiek przekroczył dopuszczalną prędkość. Każdą nocną jazdę z odsuniętą szybą, ciarkami na skórze i zębami szczękającymi z zimna. Żebra Adama znalazły się pod dłońmi Ronana, usta Adama na jego ustach, i znowu, znowu, znowu. Ronan poczuł zarost pod wargami i musiał przerwać, by odzyskać oddech, by na nowo skłonić serce do działania. Obydwaj byli niczym wygłodniałe zwierzęta, lecz Adam czuł głód od dłuższego czasu.
We wnętrzu udawali, że śnią, lecz nie śnili. Ułożyli się na kanapie w salonie i Adam przyglądał się tatuażowi przykrywającemu plecy Ronana, wszystkim ostrym krawędziom, które wspaniale zakleszczały się ze sobą i z lękiem wpływały w siebie.
-Unguibus et rostro - powiedział Adam.
Ronan wsunął palce Adama do swych ust.
Już nigdy nie miał spać.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl