Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "malpa duchy", znaleziono 4

– To jest książka... momentalna.
– W sensie, że krótka?
– Niekoniecznie. – Szumski wydawał się napawać każdą sekundą zmieszania śledczych.
– Szybko się czyta?
– Och, tak. Tak. Wręcz z wypiekami... tu i tam.
– Nie rozumiem. Ty rozumiesz?
– Nie – odparł Michał. – Może nam pan to wyłożyć? Jak krowie na rowie?
– Co, panowie nie wiedzą, co to znaczy, że momenty były?
Pozgonny mało ducha na miejscu nie wyzionął, a Mogiła wycharczał:
– PORNOS...?!
Egzaminy „.Podtrzymywane na duchu nastolatki, pilnowane przez przerażonych rodziców, ganiają z wybałuszonymi oczami na niezliczone słono opłacane korepetycje, usiłując w pośpiechu napełnić mózgi egzaminacyjną papką. O tym, żeby czegoś się nauczyć albo kogoś czegoś nauczyć, mało kto myśli. Najważniejsze jest przecież przygotowanie się do egzaminu. wśród uczniów jest to krótkotrwałe, maksymalna mobilizacja obciążonej do granic możliwości pamięci, aby w ciągu dwóch-trzechgodzin była ona w stanie odtworzyć którąś z tysięcy wtłoczonych w nią, niepotrzebnych, absurdalnych informacji, a następnie w miarę szybko pozbyć się tego balastu w oczyszczającym akcie błogiego zapomnienia."
Nie musimy się bać, kiedy Duch w nas woła na modlitwie o wolę Bożą! On nie woła o przekleństwo dla nas (...). On woła o błogosławieństwo w obfitości!
Fragment: Od tygodnia budziłam się w ten sam sposób. Sposób, który nie miał nic wspólnego z moim wcześniejszym życiem. Dawniej wybudzałam się stopniowo, leniwie. Przewracałam z boku na bok, by zatrzymać sen jak najdłużej pod powiekami. Teraz po prostu otwierałam oczy, w pełni przytomna i zbierałam siły, aby móc wstać z łóżka. Kiedy kończył się letarg, w który zapadałam, wracał ból. Potrzebowałam godziny, walcząc o wyrównanie oddechu i opanowując drżenie rąk, żeby zmusić moje ciało do posłuszeństwa. Działałam jak automat – prysznic, ubieranie, śniadanie dla Miśki, kawa… Trzymała mnie przy życiu. W dosłownym znaczeniu tego słowa. Stałe pokarmy nie chciały przechodzić przez zaciśnięte gardło. A kawa? No cóż, zabijała głód i sprawiała, że sen długo nie nadchodził. Dopiero, gdy byłam już bardzo zmęczona, zasypiałam ciężko na kilka godzin. Odcięłam się od świata, nie chodziłam do szkoły, nie odbierałam telefonów.Zresztą wyłączona komórka leżała gdzieś na dnie szuflady biurka. Denerwował mnie dźwięk dzwonka przychodzących rozmów, który odzywał się przez całą sobotę co kilkanaście minut. Dzwonili na zmianę. Krzysiek i Majka. Nie byłam gotowa z nimi rozmawiać. Bałam się ich współczucia, nie mogli powiedzieć nic, co mogło podnieść mnie na duchu. Pierwsza za wygraną dała Majka. Krzysiek dzwonił, dopóki nie wyłączyłam komórki. A potem przyjechał.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl