“W oknach mazurskich (...) czasami tliło się światło. Miejscowi zasiadali do kolacji. Żyli zgodnie z rytmem wyznaczonym setki lat wcześniej. Pracowali, mnożyli się w obrębie swojej społeczności, wychowywali potomstwo, tak jak ich uczono. Potem umierali, cicho, bez pretensji, z godnością. Rausch nie miał wątpliwości, że jemu nie będzie dany taki koniec.”