Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "plag", znaleziono 45

Zawsze lubiłem chodzić nad morze. Uwielbiam słuchać spienionych bałwanów, obserwować galaretowate meduzy pływające w kałużach na plaży, stąpać po śliskich kamieniach oblepionych zielonymi glonami. Nie przeszkadzał mi wiatr, który potrafił sypnąć piaskiem w oczy.
Ja jestem bardziej górska. Mnie morze denerwuje. Jak leżę na plaży i słyszę ten monotonny szum fal, to on mnie doprowadza do szału, wprawia w złość, przeszkadza. A to dziwne, bo wszystkich koi, a mnie denerwuje. Dlatego ja nie mogłam leżeć i wsłuchiwać się w fale.
jakże przyjemnie jest niestudzenie baraszkować we własnych nieszkodliwych zwojach mózgowych, rafinerii ewolucji, kóra z surowca dostarczanego przez zmysły wytwarza czystego ducha, zamiast uprawiać maraton tam i z powrotem wzdłuż plaży pośród spoconych nudziarzy (s. 28)
Jak się okazuje, Jenny, życie bardzo przypomina napełnianie słoja plażą. Nie chodzi o to, żeby zmieścić w nim wszystko, ale o to, by najpierw zatroszczyć się o najważniejsze rzeczy - wielkie, piękne kamienie - najwartościowszych ludzi i najpiękniejsze przeżycia, a sprawy mniej ważne dopasować do nich. Inaczej na to, co najlepsze, może nie starczyć miejsca.
Straszyć Putinem czy ucinającymi głowy świrami z kalifatu mogły sobie duże portale. On szukał strachów z miejscowego podwórka. Lokalność była kluczem. Ludzie mają gdzieś głowy urżnięte Koptom na libijskiej plaży, bo nie mają zielonego pojęcia, gdzie jest Libia. Ale niech kogoś zaciukają w sąsiedztwie. Apokalipsa!
- Jesteś w naprawdę marnym położeniu. Zginiesz (...) Nie mogę się doczekać, aż usłyszę twoje ostatnie tchnienie.
-Nie usłyszysz, jak wydaję ostatnie tchnienie. Obiecałam sobie, że jak znudzi mi się życie, to polecę do Hiszpanii i wydam ostatnie tchnienie na jakiejś zajebiście piaszczystej plaży, popijając drinki z palemką - odparła Sawicka.
Jest sobie dziewczynka, ma na imię Emma, spaceruje po plaży. Patrzę w drugą stronę, mijają sekundy, a kiedy spoglądam z powrotem, jej już nie ma. Ta jedna chwila rozwija się jak kwiat w serii fotografii, jak zawiły labirynt. Stoję w jego centrum, niezdolna zobaczyć, które ścieżki prowadzą do ślepych zaułków, a która do zaginionego dziecka. Wiem, że muszę zaufać wspomnieniom, że mam tylko jedną szansę na trafny wybór.
Romantyczna magia nadchodzącej nocy działała na wyobraźnię znacznie intensywniej niż niejeden książkowy romans. Usiadłam na plaży. Piasek był lekko wilgotny, ale co tam… mogłabym tak siedzieć i patrzeć na światła w jeziorze przez pół nocy. Były jak krople złota na aksamitnym materiale wody. Czas mijał, a ja siedziałam i patrzyłam. Wreszcie zmęczone powieki zaczęły opadać, więc postanowiłam wracać.
"Do powstania poszłabym raz jeszcze. Bez najmniejszego wahania. Nie zrozumie tego nikt, kto nie przeżył okupacji. Te pierwsze sierpniowe dni… Na domach zawisły niewidziane od 1939 roku polskie flagi, pojawili się polscy żołnierze, ludzie rzucali się sobie w ramiona. To był kawałek Polski, tej prawdziwej, wolnej. Straty, jakie ponieśliśmy, były oczywiście potworne. Do tego ci wszyscy niewinni mieszkańcy Warszawy… Innego wyjścia jednak nie było."
Krystyna Sierpińska z domu Myszkowska (rocznik 1929)
Tej nocy śnił, że jest najmniejszym morskim żyjątkiem, skulonym w najmniejszej z muszelek na rozległe plaży, oświetlonej blaskiem księżyca. Czuł pod sobą dotyk piasku, a w ustach smak soli. Słyszał odgłosy wolnych, nieustających konwulsji oceanu, przemieniających skały w głazy, głazy w kamyki, kamyki w pył, dzień za dniem, rok po roku, nawet kiedy nie było nikogo, kto mógłby być tego świadkiem. Odczuwał ogromne przerażenie istoty małej i bezbronnej.
Wstrząsnęła nią natomiast męska sylwetka, z całego serca brzydziła się gołych facetów, jeszcze młody chłopak na plaży, coś takiego da się wytrzymać,normalka, ale wielki, goły wapniak w środku miasta?Żeby chociaż gładki, ale nie owłosiony! No dobrze, nie bardzo, trochę, ogólnie nawet kształtny, bez sadła, Fidiaszowi za model mógłby służyć. To nie się nim Fidiasz zachwyca, dla Ewy to było po prostu wstrętne cielsko. Baba zresztą też niezła, widać figurę mimo foliowej osłony, pasuje do niego.
Tak więc odpowiadając na wasze pytanie byłam mężatką już jakieś osiem razy. Ze strażakiem, z bibliotekarzem, rzeźnikiem O ten to był ostry jak tabasco Z muzykiem, księdzem (nie pytajcie nawet), roznosicielem pizzy, ratownikiem na plaży i gejem – to zaledwie wczoraj. Dużo by było pisać o powodach dla których te związki nie przetrwały, może kiedyś w wolnej chwili wam opowiem. Nie lubię rozpamiętywać. Nie będę mydlić wam oczu, że siły rozpadu rozłożyły się równo na pół, bo prawdą jest że wszystkich facetów rzuciłam ja. No dobra roznosiciel pizzy, ten od włosków, mnie rzucił, a z księdzem byłam parą tylko w wyobraźni. Ale tak poza tym to ja ich zostawiałam i koniec. Nieważne, że muzyk sam mnie do tego zmusił, zdradzając mnie dwukrotnie po tygodniu znajomości… No więc sami rozumiecie.
Uziel był tym, który najbardziej pomagał narodowi Abrahama, prowadząc go przez wieki z woli Pana, aż do tego miejsca w Kanaanie, gdzie podzielił się los Nieba. Dopiero po upadku Uziela naród ten ucierpiał i cierpieć będzie do dnia końca, aż do czasu wielkich obrad, które - jak głosi proroctwo z Księgi Życia nastaną w dniach odrodzenia się Uziela. Nastąpi wtedy otwarcie Księgi oraz wrót u wzgórz Syjonu. Gdy nie ma obrońcy, umiłowanego syna swego Ojca i Przyjaciela, naród Abrama pozostaje bezbronny. Kiedy powróci Uziel i zaopiekuje się Izraelem, nastanie koniec jego ucisku i początek nowej chwały. Będzie to czas, w którym Izrael stanie się wśród narodów świata tak liczny, jak piasek na plaży.
Myśleli, że to oznacza, że Nacio nie żyje – rzekła z powagą. – A ty myślisz, że się mylą? – Zapewne – jej głos zabrzmiał żałośnie i stanowczo, aż spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem. – Więc tak musi być – odparł poważnym tonem, nadal mierząc ją spojrzeniem. Wiedziałabyś, gdyby nie żył. Czułabyś to. O zmierzch dotarli na miejsce, gdzie padły słowa pożegnania. Przystanął na ostatnim schodku, nadsłuchując, czy przekręciła klucz w zamku, po czym pospacerował plażą w kierunku domu. Zastanawiał się, czy nie uległa pokusie, czy nie szuka zapomnienia w tym, co zawiera woreczek strunowy. Nie winiłby jej za to, gdyby tak było. Przypomniał sobie dzień, kiedy to oślepił go odblask światła na wodzie wokół jej długich, gołych nóg, które wynurzała z roziskrzonych sadzawek. Głos rozsądku podpowiadał mu jednak, żeby uwolnić się od tych myśli; że żyjąc przeszłością, naraża siebie na niebezpieczeństwo.
Zwolennicy islamskiego fundamentalizmu mnożą się jak pierwotniaki - jedna komórka dzieli się tworząc dwie, potem cztery, potem osiem, potem szesnaście, potem trzydzieści dwie - do nieskończoności. Ci, którzy sobie tego nie uświadamiają, niech popatrzą tylko na obrazy pokazywane nam co dzień przez telewizję. Tłumy, które zapełniają ulice Islamabadu, place Nairobi, meczety Teheranu. Dzikie twarze, wygrażające pięści. Ogniska, w których płoną amerykańskie flagi i zdjęcia Busha. Ci, którzy nie wierzą, niech tylko posłuchają tych radosnych dziękczynień do Litościwego i Gniewnego Boga wznoszonych przez owe tłumy. Ich wrzasków Allah- akbar, Allah-akbar. Dżihad, dżihad... Ekstremistyczny margines?!? Fanatyczna mniejszość?!? Są ich nieprzeliczone miliony, tych ekstremistów. Są ich nieprzeliczone miliony, tych fanatyków. Nieprzeliczone miliony, dla których żywy czy umarły Osama bin Laden jest legendą podobną do legendy Chomeiniego.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl