Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "poza marcin", znaleziono 601

Gdziekolwiek pójdziesz, przed sobą nie uciekniesz.
Drgnęli, kiedy mężczyzna w czarnym garniturze, ze słuchawką w uchu i prezencją sztywniaka z kijem w tyłku charakterystyczną dla agentów federalnych, wsadził łysą głowę do sali. Rozejrzał się, skinął i zniknął.
Jej rodzice mieszkali tysiące kilometrów stąd, zapewne w błogim przekonaniu, że ich córka przeżywa przygodę życia w Stanach. Niedługo ktoś zapuka do ich drzwi i przyniesie tragiczne wieści, a oni, pogrążeni w rozpaczy, będą chcieli się dowiedzieć, co spotkało ich dziecko.
To był koniec. Klika przestała istnieć, a jej najlepsza przyjaciółka przestała być jej najlepszą przyjaciółką. Nie miała już nikogo. I nic.
Mimo wszystkich "skarbów" i "kocham cię" Laura potrafiła być zimną suką.
z jednym tyłkiem nie można jechać na dwóch koniach jednocześnie.
Wszystkie teorie są z natury rzeczy nieudowodnionymi koncepcjami.
Możesz sobie pomóc dopiero wtedy, kiedy sięgniesz dna.
Dzieci dużo zmieniają (...) Dziecko tworzy więź między dwojgiem ludzi. Wiąże cię z drugą osobą na całe życie.
Statystycznie rzecz biorąc, prawdopodobieństwo tego, że maltretowana kobieta zostanie zamordowana, jest największe wtedy, kiedy odchodzi od swojego kata.
Nie można pomóc ludziom, którzy nie chcą, by im pomóc.
„ Jeśli nie możesz grać muzyki, którą ludzie cenią, graj taką, którą kochają. „
Ogarnął go taki zachwyt, że zadarł głowę jeszcze mocniej. Nigdy nie widział na niebie tak jasnych gwiazd. A już na pewno nie tylu. Mrowie pojedynczych błyszczących punkcików jarzyło się na tle aksamitnej czerni nocy. Nie były przytłumione zanieczyszczeniem świetlnym. Nie przyćmiewały ich ani smog ani mgła.
Pamiętał z mapy, że jezioro przypomina kształtem śpiącego bałwana, który się o coś oparł. Kąpielisko znajdowało się na jego głowie, a linia brzegowa niknęła w ciemności gdzieś w okolicach brzucha.
Will uśmiechnął się, ponieważ ona się uśmiechała. Motylki w jego brzuchu rozpoczęły swój taniec. Potem poruszyły się także inne rzeczy, bo czuł bijące od niej ciepło.
Napełnił płuca powietrzem. Poczuł, jak jego tętno zaczyna zwalniać. Cisze przerywało tylko cykanie świerszczy.
Jest tak diabelnie mądra, zabawna i piękna, a on po ciemku nie potrafi nawet rozsupłać własnej sznurówki.
Wspierała pierwszego męża. Opłakała jego śmierć. Ciężko pracowała, by zbudować z Willem coś cennego. Przetrwała wtrącanie się jego toksycznej byłej żony. Omijała rafy dziwnych układów Willa z szefową. Zaprzyjaźniła się z jego służbową partnerką. Zakochała się w jego psie.
Na szczęście dentystka chyba umiała obchodzić się z alkoholem. Pod jego wpływem nie stawała się uciążliwa ani głośna, lecz niesamowicie spokojna. Mercy znała jednak niejednego alkoholika i wiedziała, że ci spokojni często byli najgorsi.
Może jednak wcale tego miejsca nie kochał?
Co gorsza, gdzieś w głębi duszy obwiniał za wszystko Szakala. Począwszy od czasów, gdy obaj byli dziećmi, w życiu Willa nigdy nic się nie układało, kiedy ten dupek był w pobliżu. Sadystyczny kutas zawsze był chodzącym symbolem pecha.
Dopiero co skończył trzydzieści pięć lat, a wyglądał na osiemdziesiąt. Miał zaczerwienione, załzawione oczy. Nos poprzecinany siatką popękanych naczynek. Świszczący oddech. Znowu zaczął palić. Widocznie alkohol i prochy nie zabijały go wystarczająco szybko.
Jego gniew tylko narastał. Mogłaby srać sztabkami złota, a on w każdej z nich doszukałby się wad. Wiedziała, że Papa potrafi być wymagającym tyranem. Nie zdawała sobie jednak sprawy z tego, że jego małostkowość dorównuje okrucieństwu.
Uznał, że tydzień zaczął się całkiem nieźle. Poślubił piękną kobietę. Wdrapał się na górę. Uszczęśliwił Sarę. Ostudził zapędy napalonego nastolatka.
Dave sapał jak pociąg parowy, który nie zdoła dojechać do końca tunelu. Miał wybałuszone oczy i krwiste rumieńce na policzkach.
W zdradach nie chodziło mu o seks. Bóg jeden wiedział, że jego fiut nie zawsze staje na wysokości zadania. Tym, co uwielbiał, było oszukiwanie. Czajenie się. Potajemne wysyłanie wiadomości z telefonu kupionego specjalnie w tym celu. Przeglądanie aplikacji randkowych. Kłamanie w kwestii tego, dokąd idzie, kiedy wróci i z kim jest.
Duszenie stanowiło bardzo zły znak. A przynajmniej tak Mercy wyczytała w internecie. Jeśli mężczyzna decydował się zacisnąć dłonie na szyi kobiety, ryzyko, że padnie ofiarą dalszej bestialskiej przemocy lub zostanie zabita, rosło sześciokrotnie.
Jego uśmiech był lepszy niż jakikolwiek narkotyk, którym się w życiu odurzała. Powinna częściej go chwalić, żeby dać mu więcej szans na bycie jej dzieckiem.
Jej życie było pełne Chucków. Głupków, którzy mieli dobre chęci, przyzwoite posady i przestrzegali podstawowych zasad higieny. Spotykała się nawet z kilkoma. Poznała ich matki.
Jakob Steinhardt urodził się 23 maja 1887 r. w Żerkowie. Był najstarszym z czwórki dzieci małżeństwa Josefa (Josepha) i Therese z domu Posener. Rodzice Jakoba zajmowali się kupiectwem i mieszkali w domu na rogu ulicy Jarocińskiej i Kościelnej. Rodzina Jakoba, która nosiła nazwisko Schmuhl (Schmul) przeniosła się do Żerkowa z Gąsawy. W życiu przodków Jakoba pojawiały się też inne miejscowości, takie jak Szubin, Barcin, Janowiec oraz Gogółkowo.
...czlowiek, choćby opływał w nie wiadomo jakie dostatki, zawsze znajdzie sobie powód do nieszczęścia. Jesteśmy zaprogramowani do niezadowolenia. Zawsze chcemy więcej. Mebli, gadżetów, seksu, miłości. Zazdrościmy sąsiadowi a on zazdrości nam. To recepta na wieczny niedosyt.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl