Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "przy po co lunka", znaleziono 21

Kuropatwa to ptak skryty i niezwykle płochliwy. Kiedy tylko zobaczy jakiegoś drapieżnika lun, nie daj Boże, człowieka, natychmiast odbiega lub - częściej - nieruchomieje.
Ostrzeżenie: Jeśli tę książkę podrzesz, porwiesz, postrzępisz, pogniesz, pozaginasz, pomażesz, pobrudzisz, poplamisz, poślinisz czy popaćkasz, jeśli nią ciśniesz lun upuścisz albo w jakikolwiek inny sposób zbezcześcisz, uszkodzisz czy potraktujesz bez należytego szacunku, możesz się spodziewać najbardziej surowych kar, jakimi dysponuję.... Irma Pince, bibliotekarka Hogwartu.
Jun, jeżeli to, co mówisz, nie jest piękniejsze od ciszy, lepiej milcz.
- Jeśli siedemset małp przez siedemset lat będzie pisać na maszynie... / - ...jedna z nich napisze w końcu Szekspira - dokończył zjadliwie Hunton.
Przestępca zawsze wraca na miejsce zbrodni. W tym stwierdzeniu musi być jakieś ziarenko prawdy.W środę na dużej przerwie udałem się do sklepiku. - Spadaj stąd Heniek, i tak nic nie kupisz-próbowała się mnie pozbyć Marta. -Henryk to mój ojciec. Ja mam na imię Łukasz-odparłem. -Jasne. Heniek. Co za zdzira. A przez chwilę było mi jej żal z powodu manka. Zauważyłem, że w zielonym zeszycie dopisuje niewielkie kwoty przy kilku nazwiskach. -Dasz coś na krechę?-zagaiłem -Heńkom nie daję-odparowała. -Ale Jankowi dajesz w każdą sobotę po dyskotece. Dupy mu dajesz-dowaliłem jej tak, że poczerwieniała ze złości. -Żebym cię tu więcej, Łukasz, nie widziała!-krzyknęła. No, chociaż zapamiętała, jak mam na imię, ale pozostałem bezlitosny: -Od Janka wiem, że po ostatnim ruchanku puściłaś wielkiego, śmierdzącego bąka. Rzciła we mnie zeszytem, ale byłem szybszy i nie trafiła.
Może i była ładna, ba, powiedziałbym nawet, że piękna, ale gdy mówiła tym swoim protekcjonalnym tonem i patrzyła na mnie jak na robaka, miałem ochotę uciec, gdzie pieprz rośnie.
Koniec końców sam decydujesz, co się wydarzyło. Jedno i drugie może być prawdą. {...}
-Tak nie może być. Nie mogą istnieć dwie różne wersje tego samego.
{...} Ponieważ jedna to oryginał, a druga to kopia. Coś może wydawać się identyczne, lecz wcale takie nie jest. Jest z gruntu czymś innym.
byliśmy piosenką, on muzyką, ja słowami.
I ja nie chcę otwierać oczu. {...} Ale czasem się budzisz. I nie ma na to rady.
Wiesz, że nie zawsze można zaplanować każdy szczegół, Jules. Zawsze wyklują się rzeczy, na które nie będziemy przygotowani. Czasem trzeba żyć chwilą. Niech życie nas zaskoczy.
Pozwolić komuś odejść, oznacza coś innego, niż zapomnieć. To stan równowagi między życiem dalej a spoglądaniem wstecz i wspominaniem.
Wszystko robisz z myślą o tym, jak chcesz ją ukształtować .{...} Życie przejdzie ci koło nosa. I przegapisz drobiazgi, chwile, które twoim zdaniem się nie liczą, ale one są ważne. Chwile, które każą ci zapomnieć o wszystkim innym.
Nagle wszystko ucichło. Przestałam słyszeć nawet świszczący na dworze wiatr. Dosłownie tak, jakbyśmy znaleźli się w próżni. Zrobiło mi się gorąco, a na policzkach na pewno pojawił się cholerny rumieniec zawstydzenia
Całą noc rozmawialiśmy o tym, co chcemy robić za dziesięć lat, w oczekiwaniu na czerwoną poświatę na niebie, nieświadomi cudu kolejnego dnia. I przyszłości, gdy jednego z nas zabraknie.
-Jesteś najlepszym, co mnie spotkało .Kiedy myślę o swoim życiu, myślę o tobie jesteś dla mnie całym światem. Któregoś dnia może stanę się tylko małym skrawkiem twojego. Mam nadzieję, że zachowasz ten skrawek.
Mówi się, że wampiry to manipulujące, przebiegłe bestie, których należy się wystrzegać. Nie sądziłem jednak, że muszę się chronić przed samym sobą. Corina miała być tylko drogą do celu, a stała się… celem. Moim celem
"Przeszliśmy przez piekło - szepnęłam, mocniej zaciskając dłoń na jego. - Ale nie żałuję i nigdy nie będę żałować tego, że zostałeś moim mężem."
Oczywiście , wiele razy zastanawiałam się ,dlaczego tyle jest wokół cierpienia, nieszczęść, chorób i kalectwa.Wiele razy zadawałam sobie pytanie, czemu Bóg na to pozwala. Nie chcę się tu porywać na dowolną interpretację ,ale, być może ,jest tak dlatego,że to ,co nas rani ,sprawia nam ból ,jednocześnie kształtuje nas jako ludzi. Być może ciemność istnieje po to ,by uwydatnić jasność.
Masz żyć tak, jak sam tego chcesz. Rozumiesz?
Myśl i Słowo to jedynie przydatki nie mające znaczenia. Obojętne, co wielbimy: aryjski ogień, żydowską księgę czy głazy Hunów. Są to jedynie różne formy dążenia do prawdy. A czym jest forma, jeśli nie łupina? I co warte jest samo dążenie? Czyn jest prawdą. Dla niego nie szkoda formy, choćby była nie wiem jak piękna. Natura stworzyła ludzi równymi i trzeba zawrócić do tej pierwotnej prawdy!
Wielka narodowa tragedia
Z prof. Janem Ciechanowskim rozmawia Paweł Dybicz
Powstanie warszawskie było wielką klęską polityczną i militarną, bo ani o jeden dzień nie skróciło okupacji niemieckiej
– Panie profesorze, czy 1 sierpnia to dzień świętowania, czy też raczej dzień żałoby narodowej?
– Jedno i drugie. Oczywiście 1 sierpnia to okazja do uhonorowania i upamiętnienia dziesiątków tysięcy młodych, którzy poderwali się do niepodległościowego zrywu, podkreślenia ich poświęcenia i patriotyzmu, ale 1 sierpnia jest też dniem żałoby. W wyniku powstania warszawskiego zginęło przecież około 200 tys. Polaków. Zginął kwiat naszej stołecznej młodzieży, której nam tak bardzo później brakowało. Została zniszczona jedna z większych stolic europejskich, a jej mieszkańcy zostali wyrzuceni ze swoich domostw, wielu warszawiaków wywieziono do obozów koncentracyjnych. Niemcy stłumili powstanie kosztem 1570 zabitych i 9 tys. rannych, czyli na jednego Niemca przypadało ponad 100 zabitych Polaków. Takiej katastrofy nie przeżyła żadna europejska stolica od najazdu Hunów na Rzym. Został rozbity ośrodek życia narodowego, politycznego, społecznego i kulturalnego. Od upadku powstania rozpoczął się rozkład polskiego państwa podziemnego i Armii Krajowej. Powstanie warszawskie było wielką klęską polityczną, wielką klęska militarną, bo ani o jeden dzień nie skróciło okupacji niemieckiej.
– Czy musiało do niego dojść? Czytelnik, zwłaszcza młody, który po raz pierwszy zetknie się z pana książką, będzie zaskoczony tezą, że stanowiliście karne wojsko, które nie pozwoliłoby sobie na żadne samowolki. Tymczasem niemalże wszędzie słyszy, że gdyby dowództwo nie wydało rozkazu do boju, powstanie i tak by wybuchło, bo wśród podziemnych żołnierzy panowały bojowe nastroje.
– Ten mit, że powstanie wybuchło na skutek parcia do niego młodocianych żołnierzy, powstał już w czasie w powstania warszawskiego. Wymyślił go szef II Oddziału (wywiadu) Komendy Głównej AK płk Kazimierz Iranek-Osmecki. Oczywiście my chcieliśmy się bić, ale nawet jako żółtodzioby wiedzieliśmy, że nie mamy odpowiednich sił i należytego uzbrojenia. Proszę pamiętać, że były dwie mobilizacje. W czasie pierwszej, kiedy zobaczyliśmy, że na 170 ludzi mamy tylko trzy karabiny, siedem pistoletów i 40 granatów, a mamy nacierać na Dom Akademiczek, a później na Sejm, zrozumieliśmy, że nie mamy szans w nierównym boju.
1 sierpnia byłem łącznikiem dowódcy mojej kompanii, por. Zygmunta Sapuły „Zygmunta”. Od rana czekaliśmy na wiadomości, jakiś sygnał. W pewnym momencie przyszedł dowódca zgrupowania, kpt. Teofil Budzanowski „Tum”, i już od drzwi zaczął mówić: „Godzina W, godzina 17, nacieracie całą kompanią. Na Sejm i Dom Akademiczek”. I wtedy por. „Zygmunt” powiedział: „Przecież ja nie mam czym nacierać, nie mogę nacierać kompanią, bo mam siedem pistoletów, trzy karabiny i 40 granatów. Będę nacierał grupą szturmową”. I wtedy kapitan „Tum” powiedział: „A ja mam scyzoryk. Szczęść Boże”. W tym momencie zrozumiałem, że szykuje się jakieś nieszczęście, bo jak można nacierać na Sejm, który był obsadzony przez dobrze uzbrojony batalion?
© 2007 - 2024 nakanapie.pl