Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "razy ja sie", znaleziono 5

- Był w Polszcze przed wiekami zwyczaj - podjął Zawisza Czarny - że schwytanego amatora cudzych żon prowadzono na most i do tego mostu ćwiekiem żelaznym przybijano mu worek z jajcami i kładziono podle gaszka nóż. Pry, chcesz na swobodę, to sie odetnij.
Reynevan nie skomentował i tym razem.
- Już sie nie przybija - skonkludował rycerz.
Był "włocholubem", to nie ulegało wątpliwości. Znał język i miał wielu znajomych we Włoszech. Miał nadzieję, że niedługo pojadą tam razem z Dyzmą. Teraz smakowali każdą upływającą na nicnierobieniu minutę. Kochali góry nie tylko za majestat i wolność, jaką dawały. Bez nich pewno by sie nie spotkali.
- Strasznie ich dużo... - szepnął Bilious. - Przynajmniej dwadzieścia milionów, jeśli wziąć pod uwagę rozmiar przeciętnego zęba mlecznego - odparła Susan. Ze zdumieniem odkryła, że wynik ten podała automatycznie, bez zastanowienia. - Skąd możesz to wiedzieć? - Objętość stożka - wyjaśniła. - Pi razy kwadrat promienia razy wysokość podzielić na trzy. Pani Butts nie podejrzewała nawet, mogę się założyć, że ta informacja przyda mi sie w takim miejscu.
W tej chwili drzwi uchyliły się. Stanął w nich wysoki, chudy jak szczapa typ w długiej szacie.
- Hy, transwestyt - ucieszył sie Semen.
- Nie transwestyt, tylko czarodziej - poprawił go Jakub. - Coś mi się wydaje, że nie trafilismy tu przypadkowo.
- Witajcie, przybysze z innego świata - usmiechnął się stojący w drzwiach gospodarz.
W nastepnej chwili uśmiech zgasł mu razem ze świadomością, bo Wędrowycz zamalował go w mordę.
Było to niewielkie pomieszczenie. Od sufitu sterczało kilka metalowych krażków, w betonowej podłodze były trzy kratki sciekowe. Kojarzyło sie to z komora gazowa w Oswiecimiu, która ogladał kiedys na wycieczce szkolnej. Pielegniarz zaryglował drzwi i odkrecił kurki. Strumień wody oblał Zbyszka i od razu poczuł ulge. Woda zalewała mu oczy i spływała po całym ciele. Nastawił twarz pod strumien i mimo bólu, trzymał tak przez chwile. Palcami dotknał rany, wyczuł zgrubienie. Tepy ból pod czaszka powoli ustępował. W tym momencie ktoś wsunał mu do ręki śliski przedmiot. Oczy miał zamkniete. Domyślił sie, że to kawałek mydła. Wysunał sie spod tuszu i namydlił całe ciało. Wszedł pod strumien wody. Szum zagłuszał słowa, oczy miał zamkniete, teraz był przez moment odizolowany od reszty swiata. Dlaczego to własnie mnie sie zdarzyło? Czym różnię się od innych? Kto im dał prawo? Przecież nie jestem przestepca?! A może to tylko mnie sie tak wydaje? Może walnałem kogos w ucho bez powodu, albo zerżnałem jakas mała dziewczynke, a potem biegałem po osiedlu i spiewałem rewolucyjne piesni, a teraz zupełnie tego nie pamietam? Strumien wody nagle sie urwał. - Koniec kapieli!! Pielegniarz odryglował drzwi. - Wychodzic pojedynczo! Wychodzili. Pielegniarz podawał każdemu czysty recznik i odbierał resztki mydła. Drugi pielegniarz wydawał czysta bielizne i piżamy. Zatrzymał Zbyszka na chwile i usmiechajac sie ironicznie powiedział: - Tu sie nie podskoczy, nie tacy jak ty studenciku - padali jak muchy. Trzeba byc grzecznym, kochasiu! No jak.!? Zbyszek patrzył na niego, poczatkowo nie rozumiejac.? - O czym pan mówi? O co chodzi?! - Nic, nic przyjemniaczku. Bierz łachy i na sale. A spróbuj coś pisnąć. Przy obchodzie! Teraz zrozumiał. Oni wiedzieli, że tamten go bije i nie interweniowali. Chcieli mu dać nauczke, żeby siedział cicho. - Skurwysyny!!! - Zaklał, chociaz prawie nigdy nie przeklinał. Ubrał sie szybko i stanał przy oknie. W tym pomieszczeniu kraty były założone z obu stron okna. Przylgnął rozbitą twarzą do zimnej kraty. Za oknem, ciepły czerwcowy ranek. Rozwożono śniadanie do pawilonów. Przestrzeń miedzy pawilonami dzieliła regularna siatka żywopłotów. Był to zzywy bajeczny labirynt. Na odległej scieżce rozpoznał sylwetke znajomej pielegniarki. Biegła w kierunku szpitalnej apteki. Lubił te dziewczyne, była z insuliny, zawsze usmiechnieta, serdeczna. Czasem brała nocne dyżury na jego oddziale, kiedy tu był za pierwszym razem. Wtedy przychodził do dyżurki, pomagał jej rozkładac leki, a potem do póznej nocy rozmawiał z nią półgłosem. Było im dobrze. Rozmawiali o swoim życiu. Każde z osobna przedstawiało to, co było jego zdaniem najciekawsze. Zbyszek zdawał sobie sprawe, że cześć tych historii jest zmyślona, ale to im nie przeszkadzało. Kiedys zapytała, dlaczego nie odwiedzaja go rodzice. Odpowiedział, że wyjechali za granice. Nie przyznał sie, że nawet nie wiedza o jego pobycie w szpitalu. Zreszta, wtedy wcale nie chciał ich widziec. Teraz przypomniał sobie tę rozmowę sprzed lat. Przykro mu było, gdzies w srodku, odezwały się
© 2007 - 2025 nakanapie.pl