Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "roald jak w", znaleziono 5

Tak, ale niekiedy wystarczy ten jeden dzień, kiedy wprawdzie nie wydarzy się nic wielkiego, ale wspomina się go po latach z nostalgią. Nie będą tego dnia strzelały korki od szampana ani nie popłynie się prywatnym jachtem z mężczyzną podobnym do Cristiano Ronaldo, ale tego dnia nigdy się nie zapomni.
Jego umysł stanowił sferę nieodgadnioną nawet dla najtęższych filozofów, Oraldo specyficznie pojmował otaczającą go rzeczywistość, osobliwie też wyrażał myśli, czy to z racji jakiejś tajemniczej przypadłości, czy może z powodu złej diety, a może zwyczajnie z powodu nieznajomości gramatyki.
Po raz kolejny okazało się, że najlepszą motywacją dla sportowca są pieniądze i perspektywy. Bo czyż tak nie jest? Nie dajcie sobie wmawiać bajeczek o miłości do sportu, rodziny, chęci pomocy innym, które wprost wylewają się z biografii najpopularniejszych obecnie sportowców (Neymara, Messiego, Ronaldo), To PR-owa bzdura!
Mają prawo Francuzi krzepić się bohaterstwem swojego Ronalda, wolno Niemcom upajać się heroiczną legendą Nibelungów, mogą Rosjanie czcić Pieśń o Igorze, Norwegowie chwalić się pięknem bezkrytycznych sag ...Tylko Polakom nie wypada cieszyć się przeszłością. U nich to zaraz egzaltacja... megalomania... Dzisiaj im zabronione..
– Uff, nareszcie trochę ochłody – zawołał Manfrod, po czym zeskoczył z konia i zaczął schodzić stromym brzegiem, aby choć przez chwilę zakosztować tej rozkoszy, jaką stanowi niewątpliwie przepłukanie gardła kilkoma łykami lodowatej wody po wyczerpującej jeździe wśród żaru i słonecznej spiekoty. Wierzcie mi, ochłodził się, i to tak, że owego cudownego orzeźwienia starczyło mu na najbliższe trzy dni. Oczywiście wielkim czarodziejem, który dokonał tego cudu, był nie kto inny jak Oraldo, na nim zawsze można polegać, czego dowiódł po raz kolejny. Zsiadłszy z konia, podążył za Manfrodem, co naturalnie musiało się źle skończyć. Szlachetna flandryjska stal, w jaką zakuty był Oraldo, nie przepadała widocznie za śliskim, skalistym gruntem, gdyż rycerz stracił równowagę i zjechał po stromym zboczu, podskakując na kamieniach niczym mała gumowa piłeczka. W szaleńczych wibracjach, powodowanych przez dość nieprzychylnie pofałdowane podłoże, napędzany siłą bezwładności rozkołysanego brzucha, wielki stalowy pocisk uderzył w stojącą na torze jego ruchu przeszkodę, którą zgodnie z wszelkimi prawami fizyki, a konkretnie zasadą odrzutu wprawił w ruch wystrzelisto-przewrotny, co w konsekwencji doprowadziło do gwałtownego przemieszczenia przerażonego obiektu z gatunku homo sapiens i usytuowania go w spienionych wodach filuternie bryzgającego strumienia, gdzie po efektownym lądowaniu przyjął pozycję horyzontalno-rozkraczoną.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl