Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "salon salon", znaleziono 64

Nigdy więcej nie ukrywaj się przede mną. Chcę cię taką, jaka jesteś naprawdę.
(...) życie tak mnie ukształtowało i nie mogłam wymazać przeszłości, bo stanowiła ona integralną część mnie. Zaakceptowałam siebie niedoskonałą, lecz prawdziwą, dopiero wtedy mogłam czuć się w pełni szczęśliwa.
Świat był pełen zła, więc próbowałam pomóc, jeśli się dało, tak jak mnie ktoś pomógł. Najważniejsza była jednak chęć przyjęcia pomocy, bo nie mogłam pomóc komuś, kto sam tego nie chciał.
Ktoś inny mógłby pomyśleć, że jestem szalona, ale właśnie to szaleństwo trzymało mnie przy zdrowych zmysłach już od wielu lat.
Nic nie jest na własność, a tym bardziej miłość.
Jesteś dorosła, a dorosłość to mierzenie się z konsekwencjami swoich czynów.
Oskarżony Robert Savich siedział przy stole obrony. Jak na człowieka, którego oskarżano o morderstwo, wyglądał na zbyt pewnego i zadowolonego z siebie, aby Duncan mógł się uspokoić.
Jego partnerka miała przedziwny, niezawodny talent do odczytywania zachowań ludzi i różnych sytuacji. Przed chwilą potwierdziła złe przeczucia, które lęgły się w umyśle Duncana.
Dopadnę cię, skurwielu! - rzucił detektyw. - Zapamiętaj to sobie dobrze albo najlepiej wytatuuj na tyłku. Dopadnę cię! - Do zobaczenia - odparł Savich. - Wkrótce - dodał groźnie i posłał Duncanowi pocałunek. Adams szybko przeprowadził swojego klienta obok Hatchera, który wpatrzył się w sędziego. - Jak może pan pozwolić mu stąd odejść wolno? - spytał. - Nie ja, detektywie Hatcher. Prawo.
Nie było to chyba najwłaściwsze posunięcie, ale Laura w tej chwili była bardziej zmieszana niż przestraszona. Gdyby miał w stosunku do niej jakieś złe zamiary, to do tej pory już by je ujawnił. W tym momencie odczuwała przede wszystkim po­trzebę, by maksymalnie zwiększyć dystans między sobą a nie­znajomym.
Wiedziano, że piją, głośno przeklinają, jeżdżą jak wariaci i w ogóle zachowują się poniżej wszelkiej krytyki. Byli postrachem Gregory, lokalną wersją budzącego grozę osławionego gangu, zwanego Wysłańcami Piekieł.
Odpowiadała zawsze uprzejmie, pochylając skromnie głowę i oddalając się możliwie jak najspieszniej. Bała się, iż ktoś ich zobaczy i pomyśli, że próbuje z nim flirtować.
W tym wysokim, muskularnym mężczyźnie, od którego promieniowały upór i witalność, napewno płynęła krew wikingów.
Wciąż się uśmiechając, ruszył w stronę zaparkowanego nieopodal blazera. Kathleen w żaden logiczny sposób nie umiała wytłumaczyć sobie rozdrażnienia, które towarzyszyło jej przez resztę popołudnia. Mimo to dawała sobie radę z tryskającymi energią dziećmi.
On nie ufał kotkom. Uważał je za chytre i przebiegłe bestie, gotowe w każdej chwili skoczyć do gardła.
Coś stało się z jego prawą kostką. Ból przeszył łydkę, udo, krocze i dotarł do wnętrzności.Key z trudem chwytał oddech. Pozbierał się jakoś i ruszył, byle dalej od tego fatalnego domu.
Miał w sobie coś zwierzęcego, co zarazem pociągało ją i odstręczało. Poczuła charakterystyczną, słodkawą woń krwi.
Na zdjęciach twarz Car­tera była poważna i surowa, stojący przed nią oryginał uśmiechał się. Kilka kosmyków gęstych, ciemnych włosów opadło niesfornie na czoło.
W domu traktowano ją jak bezpłatną służącą. W Egipcie pełniła funkcję impresaria rodziców.
Kaznodzieje mogli sobie mówić co chcieli o skarbach czekających na ludzi w niebie, ale jego zdaniem, kiedy nadchodził koniec, był definitywny. To wszystko, co przynosiła pani Śmierć. Była tylko i wyłącznie tym - śmiercią.
Podobał się mu jednak islamski kodeks sprawiedliwości. Gdyby złapał kogoś na kradzieży, obciąłby sprawcy rękę, a dopiero potem wydał go ospałemu systemowi sądowniczemu, który w dzisiejszych czasach mniej przejmuje się karaniem złoczyńcy niż ochroną jego cholernych praw obywatelskich.
Musisz sobie wybaczyć to, że okazałaś się człowiekiem.
Życie było skomplikowane, chociaż oczywiście znacznie lepsze od jego alternatywy.
Sztuka nie ma narodowości
Czy to są Rozmowy w toku, bym się wywnętrzała? Panowie... szanujmy się trochę. Ja się tu pruć nie będę!
Lubiłem adrenalinę związaną z pracą, napędzała mnie do działania, dzięki niej czułem, że żyję.
Mam jednak świadomość, że czasem w ludziach drzemią demony, z których istnienia nawet oni sami nie zdają sobie sprawy.
Czasem w ludziach drzemią demony, z których istnienia nawet oni sami nie zdają sobie sprawy.
Wszyscy chcemy wypaść korzystniej w oczach innych, boimy się opinii otoczenia, krytyki. Zakłamujemy rzeczywistość, by prezentować się tak, jak byśmy chcieli być widziani.
Chcę zobaczyć w akcji dziennikarza, którego wszyscy znają i kochają, który słynie ze świeżego podejścia, pisze z rzadką przenikliwością, obnaża dla czytelników duszę historii.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl