Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "schulz sobie", znaleziono 16

Umieranie jest ciężkie, umieranie boli. A jednak mimo to, czy właśnie z
powodu tej kulminacji cierpienia, umieranie stanowi część życia.
Istnieje pewne prawo, a mianowicie: droga w przód zaczyna się właściwie od kroku w tył. Wieczne krążenie...
Bowiem wszystko na świecie niesie już w sobie zanik tego, co usiłuje osiągnąć. Najszybszy lot ptaka ukrywa w sobie znużenie i upadek.
Niech nikt nie mówi, że przedmioty milczą, bowiem każda rzecz, po którą wyciąga się rękę, przemawia do tego, kto ją bierze, trzeba tylko, by usłyszał jej głos. Każda rzecz ma swoją tajemną mowę - uchwytną tylko w ciszy, i serce rozumie ją wcześniej niż oczy.
Strach! Mało kto wie, co to jest prawdziwy strach. Ludzie boją się przeważnie rzeczy uchwytnych, realnych. Najokropniejszy jest strach przed czymś, co nie ma kształtów - rozlazłe, rozpełzłe, przelewające się na wszystkie strony...
Nie ma nic bardziej pustego niż miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą siedział żywy człowiek, myślał o dniu jutrzejszym i nagle przyszła śmierć. Jest to otchłań ciszy, której niczym zapełnić nie można.
Ogromny słonecznik, wydźwignięty na potężnej łodydze i chory na elephantiasis, czekał w żółtej żałobie ostatnich, smutnych dni żywota, uginając się pod przerostem potwornej korpulencji. Ale naiwne przedmiejskie dzwonki i perkalikowe, niewybredne kwiatuszki stały bezradne w swych nakrochmalonych, różowych i białych koszulkach, bez zrozumienia dla wielkiej tragedii słonecznika.
Ostateczne decyzje sądu nie są ogłaszane, nie są one dostępne nawet sędziom.
... sprawiedliwość musi spoczywać, inaczej chwieje się waga i sprawiedliwy wyrok staje się niemożliwy.
Wszyscy urzędnicy są rozdrażnieni, nawet gdy wydają się spokojni.
Nie trzeba wszystkiego uważać za prawdę, trzeba to tylko uznać za konieczne.
Adela wracała w świetliste poranki, jak Pomona z ognia dnia rozżagwionego, wysypując z koszyka barwną urodę słońca - lśniące, pełne wody pod przejrzystą skórką czereśnie, tajemnicze, czarne wiśnie, których woń przekraczała to, co ziszczało się w smaku; morele, w których miąższu złotym był rdzeń długich popołudni; a obok czystej poezji owoców wyładowywała nabrzmiałe siłą i pożywnością płaty mięsa z klawiaturą żeber cielęcych, wodorosty jarzyn, niby zbite głowonogi i meduzy - surowy materiał obiadu o smaku jeszcze nie uformowanym i jałowym, wegetatywne i telluryczne ingrediencje obiadu o zapachu dzikim i polnym.
Formy wszystkie, wyczerpawszy swą treść w nieskończonych metamorfozach, wisiały już luźno na rzeczach, na wpół złuszczone, gotowe do strącenia.
Umieranie obnaża, umieranie to sprawa intymna. Da się je porównać do innego aktu, podczas którego człowiek obnaża się do cna – do seksu. Jednak umieranie jest jeszcze bardziej intymne. Bo człowiek jest w tak ogromnym stopniu zdany na innych. Bo całkowicie sam się w tym zatraca. Bo tak bardzo się boi – boi się zranienia, boi się zranić tych, którzy są dla niego najważniejsi.
Jeśli o uczestnictwie organizacji bojowej rewizjonistów w walkach na terenie szczotkarzy wiemy niewiele, to jeszcze mniej na terenie szopów Schultza i Toebbensa z kwaterą w sąsiadującej z murem getta szczątkowego kamienicy przy Karmelickiej 5.
Scholz mówił prawdę, mimo wojny Duszniki wciąż były lubiane wśród kuracjuszy. Pojawiło się sporo adresów meldunkowych z hrabstwa i całego Śląska. Ku zdziwieniu Franza kurort popularny był w Brandenburgii i Prowincji Poznańskiej.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl