Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "sensu sado", znaleziono 2

Autostopem przez Galaktykę jest - jak często i słusznie zauważano - dość zadziwiającą publikacją. Zasadniczo jest przewodnikiem. Problem - a raczej jeden z problemów, ponieważ jest ich wiele, a ich znacząca liczba permanentnie paraliżuje sady cywilne, handlowe i kryminalne wszystkich regionów Galaktyki, zwłaszcza zaś, gdzie to możliwe, te co bardziej skorumpowane - jest następujący.
Poprzednie zdanie ma sens. Nie w nim problem.
Problemem jest:
Zmiana.
Przeczytaj to jeszcze raz i zrozumiesz.
Każdego roku nieodmiennie nie mogę oderwać wzroku od tej przemiany. Wciąż nadchodzi i wciąż jest tak, jakby przyszła pierwszy raz. Być może to jest sposób, by wyrwać nas z monotonii dni, której jedynym sensem jest to, że przybliża nas do śmierci. Oglądamy coroczne zamieranie, coroczny pogrzeb świata, by zyskać pozór własnej nieśmiertelności? (...)
Czymś tam się okryłem i patrzyłem, jak się podnosi mgła, jak wstaje słońce, jak się rozwija splendor schyłku, śmierci i jesieni. Na czerwień buków, na żółknącą zieleń brzóz i burość olch, które co roku zamierają bez ostentacji. Pod niebem przesłoniętym perłową łuską chmur, przez którą raz po raz przesączało się światło z tamtej strony. Wyraziste i ostre jak w żadnej innej porze roku. Dlaczego? Żebyśmy się napatrzyli, żeby obraz wraził się na wieki w źrenicę i nerwami zawędrował do pamięci, do serca, do duszy - w co tam sobie kto wierzy. Żeby został, bo przecież z czasem, z upływem, z wiekiem zostanie jako pociecha tylko on jako dowód, żeśmy w ogóle istnieli. Po to wyświetla się nam ta jesień w glorii i jakaś hiperrealna. Pora skompresowana, intensywna jak tuż przed klęską. Z obfitością barw po lasach i ogrodach. Krew, złoto, ogień. Alchemia. Owoce w sadach i ciężkie, cieliste głowy dyń zalegające tysiącami pola.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl