Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "sobie edina", znaleziono 11

- Wspaniale, zjesz ze mną wieczerzę! - Wskazał ręką na chatkę.
- Zapytam Edwinę, czy zechce przygotować coś dla jeszcze jednej osoby.
- Edwinę? - powtórzyła Alyss, z uśmiechem przylepionym do ust. Zerknęła na chatkę, zastanawiając się czy Will trzyma tam cały tabun kobiet.
Jesteśmy specjalnym gatunkiem ludzi - gatunkiem radioaktywnym - jedynym w swoim rodzaju na ziemi.
Posiew Hiroszimy jest skażony i będzie unosił się ponad światem przez całe stulecia.
Moje miasto jest najbardziej złowrogim miejscem na ziemi, a my, którzy przeżyliśmy, jesteśmy też straszni z naszą skażoną krwią i szpikiem kostnym.
Ale ból trzeba uleczyć i tylko dzięki wyzbyciu się nienawiści, dzięki przebaczeniu można tego dokonać.
[...]
-Jak wygląda Aryjczyk?- pytał grupę.
-Blondyn jak Hitler!- który był brunetem.
-Wysoki jak Goebbels! -odpowiadał kto inny, a Goebbels mierzył metr sześćdziesiąt pięć.
-Doskonale wysportowany jak Göring! - ten zaś był odrażającym opasłym wieprzem. Przez ten dowcip wielu ludzi trafiło do więzienia. Naziści nie odznaczali się szczególnym poczuciem humoru. [...]
Nigdy nie jest za późno, dopóki masz oddech w płucach i życie w sobie. Naziści pozostawili za sobą szlak milionów ofiar w całej Europie. Podarowano ci szansę walki o sprawiedliwość w imieniu tych ofiar. - A może zemsty? - Jednego i drugiego - odparł. - Powody tego, co robimy mają wiele możliwych kombinacji.
Po raz pierwszy przekonał się, że dla Diny nie istnieją żadne granice. Że nie troszczy się o ludzkie sądy. Że ocenia sytuację w okamgnieniu - i natychmiast robi swoje! Że ma niezwykły talent, by w swoje kłopoty natychmiast wciągać innych.
Dlaczego oni umarli? - zapytał Edwinę któregoś dnia. - Bo Pan Bóg tak bardzo ich kochał, że chciał ich mieć blisko siebie - odpowiedziała. Teddy pokiwał ze zrozumieniem główką, po czym spojrzał na nią zaniepokojony, - Czy on ciebie też kocha? - Nie aż tak bardzo, kochanie. - To dobrze.
Mieszkańcy Helle próbowali się zbliżyć do Diny, wszyscy po kolei. Ale jej świat nie był ich światem. Traktowała ich najwyraźniej tak samo jak brzozy rosnące przed domem czy owce skubiące siano jesienią. Stanowili część niezmiennego pejzażu, w którym się poruszała nic więcej.
Po chwili na górze rozległy się dźwięki wiolonczeli. Nikt jednak nie wiedział, że Dina siedzi tylko w gorsecie, z nagą dolną połową ciała, trzymając wiolonczelę między mocnymi, jędrnymi udami. Grała z taką powagą, jakby dawała koncert dla pastora.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl