Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "sobie estee", znaleziono 26

Jestem Estee Lauder, a ty musisz być Nicholas Harrison, nasz dzielny chłopiec, o którym wszyscy mówią, że los go prześladuje. Jak czuje się żona, bo ty widzę niezłą przywdziałeś maskę? Wiesz, nie warto nieraz wszystkiego w sobie dusić i udawać zadowolonego z życia. Ten nasz nowojorski styl, to niepotrzebne zakłamanie, konwenanse. Jak tak dalej pójdzie, ciężko chorzy, jedną nogą już na drugiej stronie, na pytanie jak się czujesz odpowiadać będą "I am fine".
Nazwanie estetą człowieka, który obdzierał ze skóry innych ludzi, zakrawało nie tyle na ironię, ile na grubą przesadę.
Siedem piegów. Po jednym na każdą miłość jej życia: tak powiedziała Estele, kiedy dziewczyna była jeszcze mała.
Po jednym na każde życie, którego zazna.
Po jednym na każdego boga, który jej strzeże.
Teraz te siedem znaków z niej szydzi.
Nigdy nie rozumiałam, dlaczego o poniedziałku mówi się, że jest najgorszym dniem tygodnia. Kompletnie się z tym nie zgadzam. Takie są niedziele.
Ale najważniejszym czego mnie nauczyli, jest to, żebym nie marnował czasu, bo może to zabraknąć. Wpoili mi, że jeśli będę chciał coś zrobić, mam to zrobić natychmiast.
Ale sobie z tym radzę, bo zawsze będą żyć w moich wspomnieniach, więc się mylisz. Nie mam gorzej. To da się znieść, za to nie wyobrażam sobie, jak byłoby stracić kogoś, z kim nie wiązałoby mnie choć jedno wspomnienie.
Wybaczenie to nie jest coś, czego należy oczekiwać. Na to trzeba sobie zapracować.
Najlepsze w deszczu jest to, że można płakać do woli, a ludzie i tak pomyślą, że to krople ściekają ci po twarzy.
Pragnę ciszy, żeby przyjrzeć mu się dokładniej, dostrzec wszystkie jego wady i zalety. Chcę spojrzeć mu w twarz i pochwycić jego spojrzenie, chcę się uśmiechnąć i pragnę, by odpowiedział tym samym. Chcę widzieć, jak zaciska szczęki i myśli, pragnę, by zaufał mi na tyle, żeby powiedzieć, co chodzi mu po głowie.
Szydzimy z siebie, odkąd tu przyjechałam, i kłócimy się, żeby poznać nawzajem swoje słabości. Moją jest brak pewności siebie. Słabością Tylera jest prawda.
Zakupy to jedna z najgorszych form rozrywki, chyba że chodzi o myszkowanie w księgarni.
- Myślałam, że taki twardziel jak ty zniesie wszystko.
Wciska pięści w kieszenie spodni i odwraca wzrok do okna. Przez krótką chwilę po prostu gapi się w niebo ze smutkiem w oczach. Między kolejnymi fajerwerkami słyszę jego głęboki oddech. Mruga gwałtownie i zerka na mnie przez ramię.
Właściwie nie wiem, czego się spodziewałam przed przyjazdem do Los Angeles, ale jedno jest pewne: do głowy mi nie przyszło, że mój przyrodni brat okaże się szaleńcem.
Wygrywa się sercem
- Mogę ci zdradzić, że długo i szczęśliwe istnieje - mówi Kevin. - Po prostu wygląda to inaczej, niż sobie wyobrażałem. Nie kończy się w dniu, w którym decyduje się na związek. To tylko początek niezłej przygody.
- Starasz się naprawić to, co zepsułaś, a co najważniejsze, niczego nie oczekujesz. Jeśli ktoś nie jest w stanie wybaczyć ci tego, co zrobiłaś, odpuszczasz ze świadomością, że poczyniłaś wszystko, żeby polepszyć sytuację.
Kiedy komuś ufasz, to tak, jakbyś dał mu nóż do ręki, żeby cię nim dźgnął.
Jaki sens ma życie, jeśli nie jesteś gotów walczyć o prawdę swego serca, nawet ryzykując zranieniem?
Jeszcze nigdy nie myślała w takim skupieniu. Po dłuższym czasie wreszcie postanowiła, że już nigdy, przenigdy nie będzie milczała. Jeżeli kiedykolwiek zobaczy kogoś wyśmiewającego czyjś wygląd czy obco brzmiące nazwisko, natychmiast się odezwie.
Mama nigdy nie zapomniała tej dziewczynki, tak źle traktowanej przez rówieśników. Sama doskonale wiedziała, co znaczyło żyć w biedzie, nosić ubrania po starszej siostrze i mieszkać w domu, w którym w zimie zawsze było zimno. Ale czy to powód, aby komuś dokuczać?
W klasie nikt nie zwracał uwagi na Wandę, z wyjątkiem chwil, kiedy przychodziła na nią kolej głośnego czytania. Wtedy wszyscy czekali niecierpliwie, aż wreszcie skończy i usiądzie, ponieważ czytała tak powoli, że aż usypiali z nudów.
Wanda nie miała żadnej przyjaciółki, ale wiele dziewczynek ją zaczepiało. Czekały na nią pod klonami rosnącymi na rogu ulicy Oliver lub otaczały na szkolnym podwórku, kiedy przyglądała się młodszym dziewczynkom grającym w klasy.
Wanda nie miała przyjaciół. Codziennie przychodziła do szkoły sama i sama wracała, ubrana w bezkształtną, wyblakłą niebieską sukienkę. Sukienka była czysta, ale zawsze wyglądała na niewyprasowaną.
Przypominano sobie o niej rano, w drodze do szkoły, i w południe podczas powrotu do domu. Wtedy w grupkach po dwie, trzy, a nawet więcej osób można było śmiać się z niej i dogadywać.
Dobre sobie, sto sukienek! Przecież Wanda miała tylko jedną, niebieską, w której codziennie przychodziła do szkoły. Po co opowiadała, że ma sto? Co za historia!
Adeline dotąd chciała być drzewem. Rosnąć dziko i ukorzenić się głęboko, nie należeć do nikogo, tylko do ziemi pod stopami i nieba nad głową, tak jak Estele. Byłoby to życie niekonwencjonalne i może nieco samotne, ale przynajmniej decydowałaby sama o sobie. Należałaby tylko do siebie.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl