Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "tatjana temu jednak", znaleziono 22

Byłoby miło, gdyby były prawdą. Gdybym mógł przywołać choćby połowę z tego, co mama plotła tamtej letniej soboty, ale wspomnienia, jak wszystkie dobre rzeczy, kosztują. My zaś - ona z tatą, i ja też - zawsze byliśmy sknerami i woleliśmy napychać czymś samych siebie niż inwestować w ewentualne wspomnienia.
"Ja żyję - czy ty mnie rozumiesz, czy ty mnie słyszysz? - Ja żyję! I jestem starszy niż byłeś ty, kiedy umarłeś. Zawsze chciałem to osiągnąć. Już jako dziecko poprzysiągłem to sobie. Nawet choćby miało to być na sekundę! A potem przysiągłem sobie, że pójdę na wszystko, aby uwolnić się od ciebie, świnio. Albo - żeby ciebie, świnię, wyprzeć z siebie".
Ludzkie strzępy - oto czym byliśmy. Polipy i cysty, w dodatku usunięte. A zgłaszaliśmy pretensje do bycia żywymi nerkami i sercami.
W naszej szkole nie zagrzewały miejsca nawet infekcje.
Oddałbym ją na przemiał, a zacząłbym od włosów. Tylko jedna rzecz nie pasowała w całej tej historii - oczy. Mama miała zielone oczy, tak piękne, że marnowanie ich na tę sfermentowaną twarz wydawało się grubą pomyłką.
Chciałem jednak, że mama choć trochę pamiętała równiez o mnie - swoim drugim dziecku, wypchniętym na świat przez tę samą nieświadomą macicę.
Dom wydawał się wariactwem i wyglądał, jakbym to ja go zaprojektował.
Oczy mojej brzydkiej mamy były pozostałościami mamy obcej przepięknej.
Mika była jedynym powodem, dla którego przez kilka lat czuliśmy się jak rodzina i dla którego przy byle sprzeczce nie skakaliśmy sobie od razu do gardeł, niczym wściekłe psy.
Poczułem w tamtej chwili - a było to jak krótkie, bolesne ukłucie - że przez tę biel nie nienawidzę jej już tak bardzo.
Było jasne, że nie mogę pójść do lekarza. Z kilku powodów. Po pierwsze, lekarz od razu zorientowałby się, że od prawie dwóch tygodni nie zażyłem tabletek i że byłem niebezpieczniejszy niż rozbite szkło.
Zatrzymaliśmy się na środku ścieżki i patrzyliśmy na nie długo, jakby pierwszy raz, wymyślając szybko jakieś życzenie. Nauczyła nas tego babcia: kiedy widać wschodzący księżyc lub wschodzące słońce, należy szybko pomyśleć o czymś, czego bardzo, bardzo pragniemy, a wtedy życzenie się spełni, na pewno się spełni.
Z trudem przychodziło mi żartować z kimś, z kim przez ostatnie osiem lat niemal w ogóle nie rozmawiałem.
Targ staroci wyglądał tak, jakby Bóg się potknął i wszystko wypadło mu z torby.
Oznajmiłem, że obraz się sprzeda, na pewno się sprzeda, w dodatku za mnóstwo pieniędzy - bo ludzie są zepsuci i szukają zepsucia. Bo ludzie są chorzy i zgnili i o tym wiedzą, ale udają zdrowych i dobrych - ze strachu, ale też dlatego, że tak jest łatwiej.
Lato, gdy mama miała zielone oczy, nigdy się nie skończyło.
Ja tam nie spotkałam żadnego prawdziwego profesora, chociaż tytuły miało wielu. A KULTURY OSOBISTEJ to na oczy nie widziałam. Cóż, kultur bakterii w jogurcie też nie widać.
Sarah mówi o opuszczeniu kraju, o rozpoczęciu nowego życia gdzieś indziej, z dala od wszystkiego, co dotychczas znała, wszystkiego, przez co przeszła. Teraz jest za mała, zbyt delikatna, by nas opuścić, ale ten dzień nadejdzie. Jules i ja będziemy musieli się na to zgodzić.
W tamtym spokojnym, bezpiecznym życiu, które teraz wydawało się tak mało realne, dziewczynka uwierzyłaby matce. Dawniej wierzyła w każde jej słowo. Lecz w tym nowym, brutalnym świecie dziewczynka czuła, że dorosła. Czuła się starsza od matki.
Od początku wiedziałam, że dziecko będzie się nazywać Sarah. Jak tylko dowiedziałam się, że to dziewczynka. (...) Nie mogłam nadać swojej córce innego imienia. Była Sarah. Moją Sarah. Podźwiękiem tej drugiej Sarah, dziewczynki z żółtą gwiazdą, która odmieniła moje życie.
Tatiana Blachthorn położyła dłonie na kolanach.
- Nie jestem Nocnym Łowcą.
Magnus wpatrywał się w nią przez chwilę.
- Ach tak... – powiedział. – Proszę o wybaczenie. Czy byłoby to bardzo
nieuprzejme gdybym zapytał, za kogo się Pani uważa? Myśli Pani, że jest abażurem ?
- Nie uważam Twojej zuchwałości za zabawną.
- Raz jeszcze proszę o wybaczenie - powiedział Magnus zniżając głos - Uważa się Pani za fortepian?
-Ależ moja droga pani, sama jesteś Nocną Łowczynią.
Tatiana Blackthorn złożyła ręce na kolanach.
- W żadnym razie.
Magnus patrzył na nią przez dłuższą chwilę.
-Ach tak... Proszę o wybaczenie. Czy byłoby to doprawdy nieuprzejme z mojej strony, gdybym zapytał, za kogo się pani uważa? Myśli pani, że jest abażurem?
-Nie bawi mnie pański brak powagi.
- Raz jeszcze proszę o wybaczenie(...)Uważa się pani za fortepian?
© 2007 - 2025 nakanapie.pl