“Ty!- wrzasnął Siatkowa Koszulka. Wycelował palec w Myrona, czerwony i bliski apopleksji- Ty! Win rzekł do Myrona: - Jaki bogaty słownik! - Owszem, a akcent poprostu wprawia mnie w euforię.”
“Przy biurku w recepcji siedziała Wielka Cyndi. "Siedziała" to niewłaściwe słowo. Na ten widok przychodził na myśl przysłowiowy wielbłąd, próbujący przecisnąć się przez ucho igielne. Blat biurka, którego nogi wisiały w powietrzu, kołysał się na jej kolanach jak huśtawka. Kubek z kawą niknął w dłoniach wielkich jak jaśki. Krótkie szpikulce włosów biły dziś w oczy różem. Makijaż kojarzył mu się z wypadkiem z kredkami świecowymi, którymi wymazał się w dzieciństwie, a biała szminka na ustach z filmem dokumentalnym o Elvisie. Zazwyczaj Cyndi witała go warknięciem. Dziś jednak uśmiechnęła się i zatrzepotała powiekami, przerażając go o wiele bardziej niż zwykle. wyglądała jak Bette Davis w "Co sie zdarzyło Baby Jame", tyle, że Bette Davis na sterydach. Palcem środkowym wskazała w górę, unosząc go i opuszczając. -Pierwsza linia?- spytał Pokręciła przecząco głową. Ruchy jej palca przyspieszyły. Spojrzała na sufit. Myron podążył za jej wzrokiem, ale nie dostrzegł niczego. Cyndi przewróciła oczami. Na twarzy miała nieruchomy uśmiech cyrkowego klauna. -Nie rozumiem- wyznał. -Win chce się z panem widzieć- wyjaśniła. Myrona zaskoczył jej głos, usłyszał go po raz pierwszy. Brzmiał tak pewnie jak głos hostessy programu kablowej sieci handlowej, w którym nie milkną telefony od wdzięcznych klientów opisujących nader szczegółowo, jak bardzo odmieniło się ich życie po zakupie zielonej wazy w kształcie góry Rushmore.”
“Dobra, Myron, rozumiem. W jakiejś mierze wszyscy jesteśmy towarem. Ale Twój klient obniżył właśnie kurs wobec dolara. ”
“Niech to nie zabrzmi ckliwie, – odezwał się Myron – ale gdyby FJ mnie zabił. – To spędziłbym kilka przyjemnych miesięcy na rozrzucaniu kawałeczków jego genitaliów po Nowej Anglii – odparł Win. – A potem pewnie bym go zabił. Myron uśmiechnął się. – Dlaczego po Nowej Anglii? – spytał. – Bo ją lubię. A w Nowym Jorku czułbym się bez ciebie samotny.”
“To ty jesteś twoim pistoletem – skontrował Myron. – On również. – Słusznie. – Skoro on jest moim pistoletem, a mój pistolet go zabije, będzie to samobójstwo – skonstatował Win.”
“Jeśli Myron nie wróci – dodał Win takim tonem, jakby pytał o godzinę – Zabiję Zorrę albo nie. Zdecyduję we właściwym czasie. Bądź jednak pewien, że użyję moich znacznych wpływów, pieniędzy i wysiłku, żeby cię odnaleźć. Wyznaczę nagrody. Będę szukał. Nie spocznę. Znajdę cię. Dopadnę, ale nie zabiję. Zrozumiałeś?”
“Myron wiele razy słyszał o ludziach, których niesłusznie skazano (lub niesłusznie zrehabilitowano) tylko dlatego, że przysięgli uważali, ze potrafią "czytać z twarzy" oskarżonego albo dlatego, że oskarżony nie okazywał skruchy (lub okazywał ją przesadnie) i jego reakcje nie mieściły się w uznanej przez nich normie. Jakby wszyscy byli takich samych kształtów i rozmiarów. Jakby tak samo reagowali na potworną, niewyobrażalnie stresującą sytuację.”
“Otworzył schowek na rękawiczki i sięgnął do środka. Nie znalazł niczego poza mapami i dowodem rejestracyjnym. Pospiesznie rozejrzał się wokół, szukając czegoś, co mogłoby posłużyć za broń. Jedyne co znalazł to samochodowa zapalniczka. Nie wiedzieć czemu wątpił, aby okazała się skutecznym orężem przeciwko dwóm uzbrojonym mafiosom. Mapy, dowód rejestracyjny, zapalniczka. Jeśli Myron nie zmieni się niespodziewanie w MacGyvera, będzie miał poważny problem.”