Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "za o golden", znaleziono 20

Spojrzał nad barierką na ośnieżone wierzchołki drzew i góry w oddali. Upadek ze stromego zbocza by ich zabił, ale przynajmniej byłaby to śmierć szybsza niż zamarznięcie na śmierć na Trakcie Kołymskim.
Wrzucił tryb parkowania, wyłączył silnik i wytoczył się z samochodu na takim adrenalinowym haju, że miał ochotę zaryczeć. Zamiast tego jednak padł na kolana, przechylił się przez barierkę i wciągał mroźne powietrze, oddech za oddechem.
Widok może i spektakularny, ale ten upadek na pewno by ich zabił.
Stacje benzynowe znajdowały się co dwieście pięćdziesiąt kilometrów, ale wiatr i śnieg, chrzęst opon na wiecznej zmarzlinie oraz rozciągająca się wokół biała cisza sprawiały, że myśl o tych stacjach przypominała marzenie o pustynnej oazie. Jeśli w zimie na Trakcie Kołymskim skończy ci się paliwo, masz spore szanse, że zamarzniesz na śmierć.
Trakt Kołymski nie przyciągał rzesz turystów, niemniej ich liczba wynosiła więcej niż zero. Mimo to stary, który wynajmował im chatę, gapił się na nich z antropologicznym wręcz zainteresowaniem.
W zasadzie był dzień, ale tutaj oznaczało to tylko wieczny półmrok i sinoniebieskie, jakby zasnute gazą niebo.
Liczący ponad dwa tysiące kilometrów Trakt Kołymski biegł przez zamrożone serce Syberii od Magadanu aż do rozległego Jakucka z portem rzecznym.
Rzucił okiem za okno, popatrzył na mijane martwe drzewa i krajobraz tak jałowy, ze równie dobrze mogłaby to być inna planeta. A jednak to była Ziemia, świat ludzkich istot, których okrucieństwo nie miało granic.
Do pracy przy budowie Traktu Kołymskiego zmuszono setki tysięcy ludzi, a na przestrzeni lat pochłonęła ona aż sześćset tysięcy ofiar, z których większość zamarzła na śmierć.
Ich ciała grzebano tam, gdzie upadli, pod wieczną zmarzliną.
Pod Drogą Kości leżały setki tysięcy zamarzniętych zwłok. Jechali po wyboistych, pokrytych koleinami, zlodowaciałych mogiłach - od samego początku tej wyprawy - a mieli do przebycia jeszcze setki kilometrów.
Widok jasnego wystroju i uśmiechniętych twarzy już go nie zaskoczył. W jego odczuciu ci ludzie mieszkali w nawiedzonym, zamarzniętym piekle. W ich odczuciu... to był po prostu dom.
Przez ponad godzinę nie spotkali na drodze żadnego samochodu. Ciemność zapadłą tak wcześnie, że czas zdawał się rozmywać, jakby noc wyszła im na spotkanie.
Z tym miejscem cos było nie tak. Nie dziwiło, że w takim zimnie i po zmroku ludzie siedzą w domach i grzeją się w towarzystwie najbliższych. Ale ta pustka na ulicach sprawiała, że Akuck wydawał się wręcz opustoszały.
Żadna podróż nie jest zakończona, dopóki nie wrócimy do miejsca, skąd wyruszyliśmy.
Być lubianą nie znaczy, że ma się przyjaciół.
Lepiej patrzeć w bok, niż zamykać oczy w obawie przed nieuniknionym
Ten, kto sprzątnie nagrodę z rąk przyjaciela, staje przed naprawdę niewdzięczną decyzją: musi ukryć łup albo pogodzić się z utratą przyjaźni
Smutek to najdziwniejsze z uczuć: czyni nas bezradnymi. Jest jak okno otwarte wbrew naszej woli - przy nim można tylko dygotać z zimna. Z czasem jednak otwiera się rzadziej i rzadziej, aż wreszcie całkowicie stapia się z murem.
Niedola jest jak uporczywy wicher. Nie tylko każe tkwić ciągle w tym samym miejscu, ale też zrywa wszystko, co da się zerwać, i zostawia obnażone postacie.
- Ta wasza zagrywka jest jak stary skecz- mówi Vasseur. - Golden boy, który przegląda akta, łachmyta, który zadaje pytania, i karzeł, który bawi się w kolorowanki w głębi klasy...
(...) W Camille'u zawrzała krew. (...)
- A jak myślisz, żałosny dupku, dokąd ciebie zaprowadzi twój skecz: "A tak, dymałem ją, jak miała dziesięć lat, i uważam, że było świetnie".
© 2007 - 2024 nakanapie.pl