Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ze na milana", znaleziono 59

Chciała przez to wyrazić: Chcę, żebyś był słaby. Chcę, żebyś był równie słaby jak ja.
Sama się dziwiła, że szuka od lat jednej straconej chwili.
Dla Franza miłość oznaczała ustawiczne czekanie na cios.
Człowiek przeżywa wszystko po raz pierwszy i bez przygotowania.
Miał ochotę wyjść ze swojego ciała, jak się wychodzi z domu na ulicę.
Zanim piękno zupełnie zniknie z tego świata będzie jeszcze przez chwilę istnieć jako pomyłka. Piękno jako pomyłka jest ostanią fazą historii piękna.
W czasach, gdy Zachód dostrzegał w Europie Środkowej jedynie część bloku wschodniego, Kundera żarliwie przypominał, że należy ona w całości do kultury zachodniej i że w przypadku "małych narodów", niepewnych istnienia historycznego i politycznego (Polska, Węgry, Czechosłowacja), kultura zawsze była i wciąż pozostaje sanktuarium ich tożsamości.
Dramatowi Europy Środkowej towarzyszy dramat Zachodu, który tego pierwszego nie ma chęci dostrzegać i nie zauważył nawet zniknięcia tamtej Europy, który nie pojmuje jego głębi, gdyż siebie samego nie ujmuje słownictwem kultury.
Na wschodniej granicy Zachodu, jaką jest Europa Środkowa, wyczulenie na niebezpieczeństwo grożące ze strony rosyjskiej potęgi zawsze było większe. I nie tylko u Polaków.
Od czasów czeskiego odrodzenia narodowego rola kultury w naszym społeczeństwie z pewnością się zmieniła i dzisiaj nie zagrażają nam prześladowania na tle etnicznym.
W obecnym stuleciu nasz naród przeszedł więcej prób niż inne narody i jeśli jego geniusz zachował czujność, być może nauczył się czegoś więcej.
Podczas zjazdów zdarzają się również przemówienia, które okazują się znamienne i których ponowna lektura dzisiaj rozbudza wyobraźnię.
Tożsamość narodu czy danej cywilizacji odbija się i streszcza w pełni duchowej twórczości, którą zwykliśmy nazywać "kulturą".
To, co ja uznaję za piękne w najgłębszym znaczeniu słowa, intelektualiście niemieckiemu albo francuskiemu wyda się podejrzane.
Przywódcy czeskiego odrodzenia wiązali przetrwanie narodu z wartościami kultury, które powinien on wytwarzać.
Kraje komunistyczne, wierne tradycji rewolucji francuskiej, rzuciły klątwę na emigrację, uznając ja za najohydniejszą ze zdrad. Wszyscy ci, co pozostali za granicą, w swych krajach dostawali zaoczne wyroki i ich rodacy nie mieli odwagi utrzymywać z nimi kontaktów.
Niczym ciosy siekierą wielkie daty naznaczają dwudziesty wiek w Europie głębokimi wcięciami. Zrazu pierwsza wojna światowa, druga, później trzecia, najdłuższa, zwana zimną, która kończy się w 1989 wraz ze zniknięciem komunizmu.
Po grecku powrót brzmi nostos. Algos oznacza cierpienie. Nostalgia jest zatem cierpieniem spowodowanym przez niespełnione pragnienie powrotu.
Tak było od dziecka: matka zajmowała się czule swym synem niczym małą dziewczynką, a córkę wychowywała po spartańsku.
Powtórzone słowa nabrały takiej siły, że Irena dostrzegła je w sobie napisane dużymi literami: Wielki Powrót.
Zdarzają się zjazdy pisarzy istotniejsze i bardziej pamiętne niż zjazdy partyjne. W Czechosłowacji komunistycznej tych ostatnich nie brakowało i wszystkie były do siebie podobne.
Dlaczego Europa, którą nazywam Środkową, odczuwa zmianę swojego losu po roku 1945 nie tylko jako katastrofę polityczną, lecz także jako podważenie jej cywilizacji. Głęboką racją jej oporu jest obrona tożsamości; inaczej mówiąc: inaczej mówiąc: obrona zachodniości.
Nie spytał Gilana, czy ma ochotę na kawę. W końcu Gilan był zwiadowcą. Zwiadowcy zawsze mają ochotę na kawę.
- Słyszałem, że pióro silniejsze jest od miecza - powiedział zwiadowca [Gilan]. - Ale nie miałem pojęcia, że kałamarz może być silniejszy od sztyletu.
Maddie: Może się trochę prześpię. Byłam na nogach przez całą noc i chyba w najbliższą będzie podobnie.
Horace: Możesz spać w moim namiocie. Mam tam wygodne łóżko i miękkie posłanie.
Gilan: Oczywiście jako zwiadowczyni mogłaby spać całkiem wygodnie na gołej ziemi, owinięta peleryną
Maddie: Masz rację, mogłabym, ale to nie jest obowiązkowe.
Gilan: Mógłbym wydać ci rozkaz.
Maddie: A ja bym go zignorowała.
Gilan: Mój autorytet najwyraźniej podupada. Młodzi ludzie nie traktują już starszych z należnym poważaniem. Ja w jej wieku nigdy nie zwróciłbym się do dowódcy z takim brakiem szacunku.
Maddie: W tamtych czasach życie było zupełnie inne. Często się zastanawiała, jak sobie radziliście, nim nauczyliście się krzesać ogień?
Gilan: Prześpij się.
(Po odejściu Maddie)
Gilan: A ty? Ty także nie spałeś przez większość nocy.
Horace: Zajmę twój namiot. Ty możesz się przespać na gołej ziemi, owinięty peleryną. Jesteś przecież zwiadowcą.
- Możesz spać w moim namiocie- zaprosił ją Horace.- Mam tam wygodne i miękkie posłanie.
- Oczywiście jako zwiadowczyni mogłaby spać całkiem wygodnie na gołej ziemi, owinięta peleryną- podsunął Gilan.
Maddie spojrzała na niego z ukosa.
- Masz rację, mogłabym, ale to nie jest obowiązkowe- odpowiedziała.
Gilan uniósł brwi.
- Mógłbym ci wydać rozkaz.
Maddie uśmiechnęła się słodko.
- A ja bym go zignorowała.
Gilan westchnął.
- Mój autorytet najwyraźniej podupada. Młodzi ludzie nie traktują już starszych z należytym poważaniem. Ja w jej wieku nigdy nie zwróciłbym się do dowódcy z takim brakiem szacunku.
- W tamtych czasach życie było zupełnie inne. Często się zastanawiam, jak sobie radziliście, nim nauczyliście się krzesać ogień?- zapytała Maddie.
Gilan postanowił nie ciągnąć tej dyskusji.
- Prześpij się- powiedział.
Maddie wstała, uśmiechnęła się, ziewnęła i skierowała do namiotu Horace'a.
Gilan spojrzał na wysokiego rycerza, który również tłumił ziewnięcie.
- A ty? Ty także nie sałeś przez większość nocy.
- Zajmę twój namiot- zdecydował Horace.- ty możesz się przespać na gołej ziemi, owinięty peleryną. Jesteś przecież zwiadowcą.
- Spodziewasz się kłopotów? - spytał.
Gilan położył mu dłoń na ramieniu.
- Zawsze należy się ich spodziewać - odpowiedział. - Możesz mi wierzyć, jeśli
spodziewasz się kłopotów niesłusznie, nie spotka cię rozczarowanie. A jeśli słusznie,
pozostajesz w gotowości. Wtedy łatwiej sobie z kłopotami poradzisz.
Dlaczego ta bestia uparła się, żeby mnie zrzucić?
- Zrzucić cię? - powtórzył Gilan kryjąc śmiech - czy ktoś z was słyszał, żeby Guzdrała kogoś zrzucił?
Will i Halt potrząsnęli głowami (...)
- Zapewniam was, że się wierzgnął! - upierał się Svengal.
- Nie wierzgnął, tylko skręcił w lewo.
- Znienacka!
- Guzdrała nigdy nie robi niczego znienacka - poinformował Skandianina Halt.
- Właśnie dlatego nazwaliśmy go Guzdrałą - uzupełnił Will.
- Gilanie - powiedziała Pauline - świetnie wyglądasz. - I rzeczywiście tak było, nie licząc nowych zmarszczek.
Uśmiechnął się.
- A ty piękniejesz z każdym dniem - odparł.
-A ja? A ja? - zapytał Halt z udawaną powagą. - Czy ja z każdym z każdym dniem wyglądam coraz przystojniej? Lub przynajmniej coraz bardziej imponująco?
Gilan zmierzył go krytycznym spojrzeniem, przechylając głowę na bok. Po chwili wydał werdykt.
- Coraz bardziej niechlujnie.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl