Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ze o michalem", znaleziono 566

- Bunt dwulatka w wieku osiemdziesięciu lat - skwitowała Marcela. - Kretyn mentalny, a ja się tyle czasu z nią zadaję! - dodała na koniec.
Chłop to nawet teraz nie powinien mieć niczego do gadania. No chyba, że jest szefem, prezesem albo dyrektorem. Ale to my, baby, mamy rządzić!
- Jesteś karykaturą postaci, a nie niemowlakiem. Za jakie grzechy ja tego muszę słuchać?!
- Oj, uwierz, że masz grzechy! - Marcela odpowiedziała w okamgnieniu. Zresztą grzeszki w życiu są cudowne i dodają pikanterii. Ja jestem za tym, aby grzeszyć!
- Chociaż... - Fatima zawiesiła głos. - Masz szansę już niedługo wylądować w pampersach, bo nie znasz dnia ani godziny, kiedy dopadnie cię nietrzymanie moczu. Już obie jesteśmy w takim wieku, że zawory wysiadają i nie wytrzymują ciśnienia.
Większość społeczeństwa rozpoczyna swój dzień od kawy, ewentualnie od wody z cytryną na czczo. Marcela każdy dzień zaczyna od tego, że przy pomocy lakieru super strong połysk formuje ze swoich włosów coś, co kształtem przypomina kretowisko i na to coś, przy pomocy niepoliczalnej ilości wsuwek, wpina toczek. Całość finalnie wygląda tak, jakby na kretowisku spoczął jeż.
Dla niej wszystko jest tak, jak należy: hurtowe ilości różu na policzkach w połączeniu z pstrokatą różową apaszką na szyi, noszoną nawet do szlafroka o wieloróżowych barwach, różowe kapcie z różowym pomponem i do tego zestawu priorytetowy element, czyli różowy toczek na głowie. Marcela mogłaby wyjść z domu z gołym tyłkiem, ale bez toczka nie ruszyłaby się nawet pół centymetra. To jej znak rozpoznawczy.
Kiedy zrozumiesz, że po śmierci niczego się nie boisz, przestajesz się martwić.
Dziadku, dziadku, tam pod drzewami stoi góra i ryczy. (...) Oto stoi przed tobą nie żadna góra, tylko król puszczy. Nazywa się żubr.
Dziadku, dziadku, trawa płacze. (...) Te kropelki na trawie to rosa.
Wygodnie doradzać, zachęcać ludzi do odwagi, jeżeli samemu nie trzeba się nią wykazać.
Rzeczywistość jest zbyt realna dla większości z nas, dlatego łagodzimy ją umysłem.
Im bardziej traktujesz świat jako rzeczywistość, którą tylko postrzegasz, tym wyraźniej świat pozwala ci pozostawać tym, kim faktycznie jesteś, czyli świadomością, jaźnią, atmanem, duszą.
Na każdym kroku się zamartwiasz, ponieważ szukasz wewnętrznej harmonii w otoczeniu, czyli tam, gdzie jej nie ma. Innymi słowy, niepotrzebnie uzależniasz kondycję swojej psychiki od czynników zewnętrznych. I dlatego bezustannie walczysz o poprawę nastroju.
Tygrys poznaje granice zamknięcia, kiedy uderza ciałem o pręty, człowiek doświadcza ograniczeń wewnętrznej klatki, gdy psychika zaczyna wykazywać opór - „prętami" są tutaj granice jej sztucznego komfortu...
Duchowa ścieżka prowadzi do absolutnej transcendencji, ponieważ skłania do odejścia tę część osobowości, która uzależnia szczęście od czynników zewnętrznych. Jeżeli pragniesz być szczęśliwy, musisz pozbyć się tej części siebie, która pragnie dramatu.
Musisz zrozumieć, że to twoje wysiłki, by doświadczyć życia w szczególny sposób sprawiają, że omija cię właśnie doświadczanie życia...To chęć życia i przeżywania zdarzeń nadaje życiu sens, a nie same te zdarzenia.
...życie nie należy do ciebie. Masz doznawać tego, co jawi się przed tobą, nie zaś tego, co powinno się wydarzyć tylko zgodnie z twoją wolą.
Im więcej czasu mija, tym mniejsze prawdopodobieństwo szczęśliwego zakończenia.
Praktyka ma to do siebie, że podciera sobie tyłek teorią.
Wychodzenie na idiotę w wieku dziesięciu lat jest boleśniejsze niż kiedykolwiek później.
Milczenie bolało mniej. Rozmowa to rozdrapywanie strupa, który nigdy, przenigdy nie zagoi się do końca. Lepiej zostawić go tak, jak jest.
Obręcz zazdrości dusiła go lekko, za lekko, aby coś z tym zrobić- na przykład spuścić młodemu wpierdol, ale wystarczajaco, by zanotować w pamięci, że nigdzie więcej smarkacza nie zabierze.
Dzieci są słabe, bezbronne, ale dużo w nich życia. O wiele więcej niż w dorosłych. Wystarczy spojrzeć w ich roziskrzone oczy. Życie w nich rośnie, buzuje, jeszcze nie wiedzą, że cała ta zabawa dopiero się zaczyna i wcale nie jest tak cukierkowa, jak ją widzę.
Oczy. Zwierciadła dusz. Lubił patrzeć w ich głębię. Ludzie już dawno zapomnieli, jak to jest tak naprawdę z sercem i oddaniem patrzeć komuś w oczy. Z większą czułością gapią się w smartfony.
Człowiek ma pewną szczególną cechę niezależnie od rasy, koloru skóry, wyznania i wszystkiego innego. Człowiek jest omylny.
Zmarłych się nosi w sobie, nie przestaje. Można żyć, ale w sobie ma się cmentarze.
A jednak zrozumiał, że niewiele wiedział o miłości. Nie zdawał sobie sprawy, że będzie się ona rozgrywać w takich mieszczańskich dekoracjach. Że to też koc, którym można kogoś przykryć, gdy robi się zimno. Słoik marynowanych pieczarek wpisany na listę zakupów. Wirowanie pralki z ich wymieszanymi ubraniami.(...) To nawet konieczność starcia kurzu. (...) I śnieg za tym samym oknem.
Nie można pomóc drugiemu człowiekowi.(...)Można co najwyżej przy kimś być. Jednak każdy musi znieść wszystko sam.
Przyszłość to prezent, którego nie chce się odpakować. To teraźniejszość bywa bezpieczna.
"Chcesz rozwodu? Dostaniesz rozwód. [...] Ale nie zgrywaj mi tu aligatora. Zejdź mi z oczu. [...] kiedy zostałem sam, uświadomiłem sobie, że chciałem powiedzieć: Nie mam ochoty oglądać twoich krokodylich łez."
- Widzisz, wnuczusiu, nawet gdybym ja się pomylił, to przyroda nigdy się nie myli. Co ma kwitnąć na wiosnę, zakwitnie na wiosnę, a co ma kwitnąć w jesieni, na pewno zakwitnie w jesieni.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl