“Nie było ćpania, żadnych prochów, żadnych igieł. Tylko gorzała. I seks. Piliśmy i - przynajmniej ci, którzy nie za dużo wypili i mogli - kochali się. Gdzieś w kącie. Tradycyjnie, we dwoje, ale bywało, że zbiorowo.”
“Tak już bywa z przeszłością: jest wszędzie, ale jej nie widzimy. Dlatego nie możemy tak łatwo się jej pozbyć. Jesteśmy niczym statek unieruchomiony kotwicą zaczepioną gdzieś na dnie. Co nie oznacza, że nie potrafimy jej wyciągnąć i płynąć dalej obranym kursem.”
“Przestałam żyć i nie umarłam. Utknęłam gdzieś pomiędzy. Pustostan, ani piekło, ani niebo. Bywam tam, gdzie nie ma czasu. Zajmuję sobą cały wszechświat i po chwili jestem maleńka jak paprochy na prześcieradle przykrywającym szpitalne łóżko.”
“Dziś wiem, że to, co dajemy innym wraca do nas ze zdwojoną siłą. Dużo czasu zabrało mi, nim zrozumiałem, że prawdziwa radość to radość dawania siebie innym. Brać i nie dawać nic w zamian jest postawą właściwą głupcom, gdyż tylko człowiek głupi nie potrafi dostrzec, że jego zachłanność i egocentryzm zbiorą w końcu bolesne żniwo. Nierzadko cena bywa bardzo wysoka, a straconego czasu nic nam nie wróci – zakończył, siląc się na smutny uśmiech. Jego wzrok utknął teraz gdzieś w oddali, zatopiony w światłach z wolna tulącego się do snu miasta.”
“„Nieudolnie, dla odwrócenia uwagi zerkam po półkach z książkami, po zakurzonych zdjęciach na szafkach, popijam gorącą kawę i staram się zrozumieć, co czuję – emocje bywają skomplikowane, mogłyby wylecieć szparką w oknie i nie wrócić. Po co mi one? Przez nie wciąż jestem gdzieś w skrajnościach. Albo noc, albo dzień, radość albo smutek, zima albo lato, albo żyję, albo nie. Nie ma czegoś pomiędzy. Totalny bezład. Tracę bez sensu czas na myślenie o tym, czego nie mam, śpię w teraźniejszości, żyję przeszłością, na której nigdy nie zbuduję przyszłości. Pieprzyć to. Czuję gniew i złość, które mną rządzą, jak chcą, nic nie mogę z nimi zrobić, poza pozwoleniem na to, by były.””
“Nieprzerwanie wstaję rano z ogromną chęcią nieoddychania. Czy to już depresja, czy jeszcze kilkutygodniowa chandra? Bywają chwile, że wszystko, co jest wokół mnie, cieszy jak zabawka dziecko, ale to po chwili znika. Boję się myśleć, że coś jest fajne, że coś jest w porządku, bo to wszystko znika, nim skończę wypowiadać te słowa. Głowę mam obolałą, jelita wymęczone, oczy jakby nie moje. Nie za bardzo wiem, co się ze mną dzieje. Chciałam odejść z domu, od rodziców. Chciałam coś zmienić. Zrobiłam to wszystko. I co? Zmian chyba nie powinno się szukać na zewnątrz. To chyba czegoś w środku brakuje, gdzieś między żebrami, w połowie drogi od szyi do pępka. Brakuje tam odwagi do życia. I nic tu po kwiatkach i żółtym słoneczku. W półmroku powoli umieram.”