Nie mam jakiś większych problemów, tyle że w czasie jednej książki po angielsku to ja ze dwie albo trzy po polsku bym przeczytała ;D
Tylko po polsku, urwipołeć, takie "sadzi buraki", że można dostać zawału serca.
Na szczescie mam wspanialego tzw "opiekuna lietrackiego", ktory ciagle mnie poprawia jezykowo i dba o to, abym rowniez poprawnie pisala po polsku.
Zawsze bylam i bede z natury altruistka; a od kiedy przenioslam sie do Polski, musialam w dodatku stworzyc sobie "nowa rodzine", zeby pomieszkiwac w t...