Ja np. lubię Red Hotów, ale to jest kalifornijskie funky, Green Day to punkrock, a Happysad to nasze swojskie punky reggae.
Ostatnie lata w strefie bezpośredniego kontaktu z przedziwnu (mimo wysiłków pogranicze wciąż puchnie, w nasze głowy wlewa się wykrzywica).