Chociaż było jeszcze wcześnie, zapadał zmrok.
Mierzył niebo przez chwilę przymrużonym wzrokiem, jakby czegoś szukał.
Czułam, że ziemia się pode mną nie zapada!
Kiedy zapalał, usłyszałem szczęknięcie zamków. – Spokojnie, kapitanie – nakazał człowiek, który wszedł do celi.