Avatar @Jjolka

@Jjolka

24 obserwujących. 21 obserwowanych.
Kanapowicz od 15 lat. Ostatnio tutaj 6 miesięcy temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
24 obserwujących.
21 obserwowanych.
Kanapowicz od 15 lat. Ostatnio tutaj 6 miesięcy temu.

Cytaty

Przedtem sprawiała, że widziałem swych przeciwników i starałem się ich zwalczyć. Ale teraz, kiedy jestem naczelnym redaktorem gazety, kiedy do czegoś "doszedłem”, brak mi przyjaciół, bo nie mam już „wrogów”. A gdybym ich miał, nie zadawałbym sobie trudu, aby ich zwalczać. Zrozumiałem, że wrogowie są konieczni po to, aby iść naprzód. Od pierwszej chwili naszego życia powinniśmy zrozumieć tę elementarną prawdę: nasienie wymaga sprzyjającego prądu, ażeby móc dopłynąć do jajnika.
I piję. Zostałaby mi może miłość, ale zrozumiałem, w końcu, czym ona jest. To po prostu słodkie zatruwanie przez kobietę, która mi się podoba. Po pewnym czasie organizm przyzwyczaja się do trucizny, i później nie działa ona już wcale.
Współczesna Wenus nie ma miękkiego, pulchnego wdzięku, którego dziulali (rękami) nasi dziadkowie. Dzisiejsza Wenus musi być tak zabudowana, aby przypominała girl angielskiej trupy gimnastycznej.
Uśmiecham się z uprzejmości. Śmieję się, aby ukryć moja melancholie. I ponieważ nie udaje mi się jej ukryć pod maską śmiechu przed innymi, więc pije, aby ukryć przynajmniej przed sobą. Pije , aby wygładzić fałdy mojej duszy, ale fałd duszy nie można usunąć, można je wyprostować na chwilę, jak zmarszczki na twarzy, które panie wygładzają za pomocą masażu; znikają na godzinę, ale powracają znowu i zarysowują się jeszcze silniej niż przedtem.
Tymczasem dokoła siebie widzę jedynie ludzi, którzy udają innych, niż są w rzeczywistości – rozwijają poglądy, których w istocie nie wyznają, wypowiadają przekonania, które nie są ich własnością, wykonują piękne gesty, mówią piękne słowa, aby ukryć swoją nieudolność i niższość.
Życie jest pokojem, w którym oczekujemy nicości.
Nasze społeczeństwo stwarza pocieszające przeciwieństwa i podnoszące na dachu sprzeczności: koniowi karze harować jak najniższemu proletariuszowi, i nazywa go „szlachetnym rumakiem”; skrzywione kręgosłupy, pokręcone kości, fizyczne potworności nazywa dowcipnie „żartami natury”; zakłady , do których się jedzie, aby umrzeć nazywa się „sanatoriami”; a mnicha z natury rzeczy skazanego na celibat nazywa się „ojcem".
Handlarz wie, że człowiekowi zażywającemu truciznę wystarcza nawet biały proszek, który wygląda jak kokaina; on o prostu musi mieć coś do zażywania, nie analizuje tego co wchłania.
Nie jesteśmy ludźmi którzy żyją prawdziwym życiem. Stoimy nad brzegiem życia. Musimy popierać poglądy, których nie wyznajemy, a które musimy narzucać tłumowi; obrabiać kwestie, na których się nie znamy, a które musimy smacznie przyrządzać dla publiczności. Nie wolno mieć nam własnych przekonań, musimy mieć zapatrywania redaktora naczelnego, ale kierujący nawet największą gazetą nie ma prawa myśleć swoim własnym mózgiem, bo kiedy jest wezwany przez zarząd, musi ukryć swoje zdanie, jeżeli oczywiście je ma i występować w imieniu akcjonariuszy.wszyscy myślą o dziennikarzach jak najgorzej. Są oczywiście dla nich uprzejmi, bo się ich boją, boją się wielkich szantaży i drobnych świństewek.
Nigdy nie będę się starał, aby być bożyszczem tłumu. Tłum lubi tego, kto go bawi i kto mu służy. Ale by go zabawić, trzeba go kochać. Ja nie kocham nikogo, a najmniej tłum. Tłum jest jak kobieta: zdradza tego, którego kocha.
A gdybym miał nie umrzeć, to przynajmniej, żebym mógł tu leżeć bezczynnie jak kamień, bez woli, bez inicjatywy, bez wysiłku! Wszystko naokoło mnie niech się rusza jak chce, wszystko może się zawalić, abym tylko ja palcem nie kiwnął!
Bóg nie miał litości i kazał sobie drogo zapłacić za jabłko, wynajdując mdłości ciąży i bóle porodowe. Kobiety, które mają macice, umieszczoną głębiej, wiedzą, komu to zawdzięczają, bo Bóg powiedział: będziesz w bólu rodziła dzieci, ziemia będzie rodzić ciernie i osty; w pocie twego czoła i w pocie czoła twego piekarza będziesz twój chleb jadał i zapłacisz za chleb drogo, bo kurs dolara jest bardzo wysoki.
Wiedział z doświadczenia, że kiedy się czyta napis 'palenie wzbronione', ma się nieprzepartą ochotę zapalić papierosa.
Jaka szkoda – myślał – że nie mam do kogo telefonować. Mieć telefon i nie wiedzieć, do kogo zatelefonować. To przykre. A jednak nie może to być wystarczającą przyczyną niekorzystania z tego urządzenia.”
Aby z przekonaniem wyrażać jakąś myśl, nie należy mieć poglądów politycznych.
Kokaina niszczy przede wszystkim wolę i wstyd. Jakież poczucie wstydu może jeszcze być zniszczone u tych ludzi? Są gorsi od przyzwoitych kobiet.
Pomiędzy ludźmi obarczonymi nałogiem człowiek się wstydzi, że sam nie jest nałogowcem. Ci, co siedzą w więzieniu z powodu małego przewinienia, wyolbrzymiają swą winę, aby nie mieć mniejszego znaczenia od innych. Tito Arnaudi, który nigdy nie poznał zapachu kokainy, przysięgał, że nie może się bez nie obyć.
Tito patrzył, ale nie widział nic prócz rąk, jakby zastygłych w bólu, rąk kościstych, o bladych, zakrzywionych palcach, które zaciskały się w pięści tak silnie, że paznokcie wpijały się w ciało, aby stłumić krzyk lub zdusić pożądanie, albo by ból inaczej uzewnętrznić i męczeństwo gdzie indziej umieścić. Nie sposób zapomnieć rąk kokainistów! Wydaje się, jakby miały swoje oddzielne życie, jakby przygotowywały się do tego, że umrą wcześniej niż reszta ciała, jak gdyby z trudem powstrzymywały skurcz, który w tej chwili ma nastąpić. Oczy, to ożywione męką czekania, to matowe i bezsilne od strasznej melancholii spowodowanej brakiem trucizny, miały niesamowity blask czegoś żywego walczącego ze śmiercią, podczas gdy nozdrza się rozszerzały, aby bodaj z powietrza chwytać pył kokainy.
Tu ludzie udają, że się bawią, tam udają, że myślą. Od tych dwóch rodzajów wolę tych, co nie udają, że myślą. Ci robią najmniej hałasu.
Nawet najbardziej skomplikowane formuły, najniezwyklejsze praktyki były zawsze te same. Każdy mężczyzna myśli, że robi coś nowego, coś ekstrawaganckiego, a w istocie robi to samo, co przed pół godziną robił inny mężczyzna z inną lub tą samą kobietą – w przekonaniu, że wynalazł Bóg wie jaką nowość w dziedzinie animalistycznej ceremonii.
Jak bardzo miłość jest podobna do siebie. Miłość bezinteresowna ma zawsze te same słowa. Miłość, którą się sprzedaje, ma zawsze te same formuły.
Każdy pracownik ma potrzebę przekonania samego siebie, że nie jest parobkiem i że w pewniej mierze przewyższa osobę, której służy. Ostatni samodzielny urzędnik w biurze, dozorowany przez wielu wyższych od siebie urzędników, używa sobie na pierwszym podwładnym; najbiedniejszy woźny w sądzie znęca się nad gońcem, aby nie mieć poczucia, że jest ostatni pomiędzy ostatnimi. Goniec wymyśla publiczności. Najgorszy spośród ludzi znęca się nad dzieckiem, które wchodzi mu w drogę; dziecko maltretuje psa. Całe życie jest drabina nikczemności. Musimy zawsze o tym pamiętać, że ktoś stoi niżej od nas i że jest od nas słabszy.
Aby innych przekonać należy przede wszystkim przekonać samego siebie.
Kobiety są w naszych sercach, jak plakaty na murach. Aby zasłonić pierwszy, naklejamy drugi, który go zupełnie przykrywa. Może jeszcze dopóki klajster jest miękki, a papier wilgotny, przeświecają barwy dawnego plakatu. Ale wkrótce nie ma po nim śladu. Jeżeli zaś ostatnio przytwierdzony afisz odkleja się, wtedy zostają usunięte obydwa razem, a pamięci i serce staja się nagie, jak mur.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl