No to sobie z panią sztuczną podyskutowałyśmy:
Ja:
Napisz recenzję książki Karin Alvtegen „Zaginiona”.
Ona:
“Zaginiona” to książka, która wciąga czytelnika w mroczny świat tajemnic i zdrady. Główna bohaterka, Sibylla Forsenström, budzi się na ulicy w Sztokholmie, nie pamiętając, kim jest ani jak się tam znalazła. (wszystkie podkreślenia moje) Jej życie staje się labiryntem, a każdy krok prowadzi do kolejnych pytań.
Język autorki jest oszczędny, ale pełen emocji. Opisuje miejsca i postaci w sposób, który pozwala czytelnikowi wczuć się w sytuację. Dialogi są autentyczne, a psychologia bohaterów fascynująca.
Wątek detektywistyczny przeplata się z tematem tożsamości, a każde odkrycie prowadzi do kolejnej zagadki. Czytelnik jest zmuszony razem z Sibyllą odkrywać swoje własne przeszłości, a z każdą stroną coraz bardziej angażuje się w losy bohaterki.
“Zaginiona” to lektura dla miłośników psychologicznych thrillerów, którzy lubią rozwiązywać zagadki razem z bohaterami. Polecam tę książkę wszystkim, którzy szukają intrygującej historii, pełnej tajemnic i nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Gdzie przeczytałaś, że Sybilla budzi się na ulicy w Sztokholmie? To nieprawda.
Przepraszam za błąd w mojej poprzedniej odpowiedzi.
To historia pełna tajemnic, zdrady i utraty tożsamości, ale nie zaczyna się od momentu, w którym Sibylla budzi się na ulicy w Sztokholmie.
W tej książce nic takiego nie było, że Sybilla budzi się na ulicy. Możesz napisać recenzję na podstawie prawdziwej treści?
Przepraszam za moje wcześniejsze błędy.
Główna bohaterka, Sibylla Forsenström, jest kobietą, która prowadzi spokojne życie. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia. Sibylla budzi się w swoim mieszkaniu, a jej mąż jest martwy. Nie pamięta, co się stało ani dlaczego.
Chyba nic nie wiesz o tej książce, prawda? Sybilla nie ma męża, więc nie może odkryć, że on nie żyje.
Przepraszam za moje wcześniejsze błędy. Dziękuję za wyjaśnienie!
Sibylla jest kobietą, która prowadzi spokojne życie. Pewnego dnia wszystko się zmienia. Sibylla budzi się w swoim mieszkaniu, a jej mąż jest martwy. Nie pamięta, co się stało, ani dlaczego.
Oszukujesz. W tej książce nie ma męża, Sybilla dobrze wie, kim jest. Jest bezdomna, więc nie ma mieszkania i w związku z tym nie prowadzi spokojnego życia.
Przepraszam za moje wcześniejsze błędy. Dziękuję za wyjaśnienie!
Sibylla jest kobietą, która prowadzi spokojne życie. Pewnego dnia wszystko się zmienia. Sibylla budzi się w swoim mieszkaniu, a jej mąż jest martwy. Nie pamięta, co się stało, ani dlaczego.
Jeśli masz jeszcze jakieś pytania lub potrzebujesz dalszej pomocy, śmiało pytaj! 😊
Dziękuję, nie mam więcej pytań.
Ja tylko sobie robię jaja, ale są tacy, którzy was tak wkręcają. Naprawdę. Zastanówcie się, czyje recenzje lajkujecie.
Prawdziwa recenzja wkrótce.
Okładka, oczywiście, również sztuczna.
Musiałam się z Wami tym podzielić, bo Filmweb nie przyjmuje krytycznych recenzji ;-)
NIEBEZPIECZNE JEŁOPY
Pierwsza ściema jest już w tytule. W tym filmie nie ma ani jednego dżentelmena. Są same jełopy. Tak twierdzi jeden z bohaterów filmu, Józef Piłsudski, który również zachowuje się jak jełop.
Drugą ściemę mamy w napisach początkowych: „Ta historia mogła wydarzyć się naprawdę.” Bzdura. Nie mogła. Nawet gdyby założyć, że taki zbieg absurdalnie nieprawdopodobnych okoliczności, w które zamieszane są osoby znane z kart historii mógł mieć miejsce, to niemożliwym jest, aby wszystkie te osoby wykazywały się aż tak zaawansowanym kretynizmem.
Punkt wyjścia jest doskonały: Tadeusz Boy-Żeleński, Witkacy, Bronisław Malinowski i Joseph Conrad, budzą się po mocno zakrapianej imprezie, z której nie pamiętają niczego, i znajdują w domu trupa nieznanego im mężczyzny. Są głównymi podejrzanymi, więc muszą przeprowadzić śledztwo, aby nie trafić do więzienia. Dochodzenie zamienia się w farsę. Tomasz Kot, Marcin Dorociński, Wojciech Mecwaldowski i Andrzej Seweryn robią ze swoich postaci błaznów. Ich „aktorstwo” polega głównie na przewracaniu oczami, jakby reżyser stał im nad głową i nieustannie przypominał: macie zagrać tak, żeby wasz bohater wydawał się trzy razy głupszy, niż najgłupsza osoba jaką znacie. Tylko Andrzej Seweryn trochę się wyłamał. Albo nie słuchał reżysera, albo ma mądrzejszych znajomych.
Co z tego, że intryga nawet jakoś się broni, skoro nie można się nią cieszyć, bo utopiona jest w niestrawnym sosie składającym się z bełkotliwego słowotoku, nieprawdopodobnych wydarzeń i absurdalnych, irytujących zachowań. Wszystkie postaci wyciosane są z tego samego kawałka drewna, bez znaczenia czy to Piłsudski, Lenin, Szymanowski czy Witkacy. Ich jedynym zadaniem jest robienie z siebie idiotów i nie wzbudzają ani grama sympatii.
Rozumiem, że komedia ma prawo przejaskrawiać rzeczywistość, ale żeby kontrast był widoczny, powinna również tę rzeczywistość ukazywać w normalnym świetle. Maciej Kawalski rzucił widzowi po oczach wyłącznie jaskrawością, a od tego można oślepnąć. Ostrzegam: przebywanie przez prawie dwie godziny w świecie zaludnionym wyłącznie przez głupków może spowodować rozstrój nerwowy.
Nie wiem, dla kogo jest ten film. Jeżeli komuś dobrze znane są wspomniane wyżej nazwiska i dla nich udał się do kina licząc na inteligentną rozrywkę, po odkryciu jakich kretynów zrobił autor ze swoich bohaterów, będzie mógł tylko wejść pod stół i z żalu zacząć wyć. A kasa nie zwraca za bilety.
Jeśli ktoś lubi się dowartościowywać, wyśmiewając idiotów i nie będzie mu przeszkadzało z kogo się naśmiewa, bo nazwiska bohaterów i tak nic mu nie powiedzą, może poczuje satysfakcję. Podobnie jak ktoś, kogo bawi, kiedy baby chwytają chłopów za jaja i ktoś, kto rechocze, gdy modernistyczni „dżentelmeni” rzucają słowami na „k” i „spie”. W tym zestawie rozśmieszaczy zabrakło tylko popierdywania w stołek. Jaka szkoda, że ktoś nie podsunął reżyserowi tego pomysłu, kiedy był jeszcze na to czas.
O złych filmach najczęściej szybko się zapomina. Ten oblepił mnie jak ptasie łajno i wciąż nie mogę się z niego otrząsnąć. Nikomu nie życzę takiego doświadczenia.