Czy pisanie dla dzieci to łatwizna?

Autor: poligondomowy ·5 minut
2020-01-20 10 komentarzy 1 Polubienie
Czy pisanie dla dzieci to łatwizna?

Napisać książkę to niezły wyczyn, trzeba mieć nie tylko pomysł, ale też poświecić na to mnóstwo czasu. A taka książeczka dla dzieci? Bułka z masłem. Pestka. W końcu to tylko kilka, no może kilkanaście, stron tekstu. Tyle co nic w porównaniu z książką, która ma trzysta stron. A jednak, gdybyśmy spróbowali usiąść i napisać coś dla dzieci, to nawet jeśli by nam się udało, to pewnie wydawcy by się o to nie zabijali. Dlaczego? Bo dziecko to czytelnik wyjątkowy. 

 
Chciałabym przygotować dla Was całą serię wpisów dotyczących wydawania książek, więc zaczęłam rozmawiać na ten temat z pisarkami i pisarzami. Nasuwa mi się coraz więcej tematów do poruszenia, ale ten o dziecięcych książeczkach niech będzie pierwszy. Będę się dziś opierać na słowach Wioletty Piaseckiej piszącej dla dzieci oraz Małgorzaty Falkowskiej, która na co dzień pisze książki dla dorosłych czytelników, ale jedną dziecięcą jakiś czas temu wydała, a inne czekają w szufladzie. 
Wioletta Piasecka pisze scenariusze dla teatrów muzycznych, sztuki teatralne, a wśród literatury dziecięcej nie tylko proste historyjki i wierszyki, ale także biografie znanych ludzi. Baśnie Wioletty Piaseckiej emitowane były w formie słuchowiska, a wiele z jej utworów wykorzystywanych jest jako baśnie terapeutyczne. 
Małgorzata Falkowska z kolei debiutowała w 2016 roku książką Mąż potrzebny na już. Od tamtej pory wydała kilkanaście książek, w tym jedną dla dzieci i kilka opowiadań wydanych w zbiorach wspólnie z innymi autorami. Inne książeczki dla dzieci ciągle czekają w szufladzie na swoją kolej. 


Przyznam, że zaczęłam pisać pierwszą w życiu powieść dla dorosłych. Mam więc porównanie, czy łatwiej pisać dla dzieci, czy dla dorosłych i powiem uczciwie, że zdecydowanie łatwiej pisać dla dorosłych. 


- takie stwierdzenie padło podczas mojej rozmowy z Wiolettą Piasecką i jest tylko potwierdzeniem moich podejrzeń, ale Małgorzata Falkowska również nie zaprzecza: "To trudniejsze, bo owszem jest ona krótsza, ale czytelnicy są bardziej wymagający. Dzieci cechują się niebywałą szczerością i nie ma u nich lekko, co znaczy, że trzeba naprawdę się przyłożyć przy tworzeniu historii."




Co jest kluczowe, w książeczkach dla dzieci?

 
Podczas rozmowy z autorkami interesowało mnie przede wszystkim, czy dla dzieci pisze się inaczej? Bo to jednak sztuka, by wiele mądrości opisać niewielką liczbą słów. Jaka więc powinna być książka dla dzieci?
"Powinna być przede wszystkim starannie wydana, z ilustracjami pobudzającymi wyobraźnię i oczywiście tekstem, od którego nie można się oderwać. Sama historia powinna być na tyle pasjonująca, żeby dziecko chciało do niej wracać wielokrotnie, utożsamiać się z
wartościowym bohaterem, czerpać z niego dobre wzorce." – mówi Wioletta Piasecka.

I to wszystko na dwudziestu stronach książki, w której jest zaledwie kilka zdań na każdej stronie. Moim zdaniem poprzeczka jest postawiona wysoko. Krótka historia, ale mądra i z morałem, w dodatku uzupełniona pięknymi ilustracjami i ślicznie wydana, bo przecież wiadomo, że lubimy (my, rodzice przede wszystkim) piękne książki. Tutaj już rola nie tylko autora, ale ilustratora, który będzie potrafił uzupełnić tekst swoimi dziełami, i przede wszystkim wydawcy, bo nawet najpiękniejsza historia wydana w sposób nieładny nie zwróci uwagi żadnego rodzica, a tym bardziej dziecka!
Małgorzata Falkowska nie ukrywa, że od pierwszych słów trzeba dziecko zainteresować:
"Książka dla dzieci musi już od pierwszego zdania zachęcać do dalszej lektury. Tu nie ma czasu na nudę i przegadanie. Wiadomo też, że liczą się obrazki, bo młody czytelnik skupia na nich wzrok. Sama cenię takie kolorowe książki, więc co się dziwić dzieciom. Jeśli chodzi o treść to dla mnie ważne jest, aby z niej płynęła nauka i tego się trzymam." 

 

Dzieci – najsurowsi krytycy, najwspanialsi czytelnicy.

 
Książeczki dla dzieci to małe dzieła sztuki, a jednak obawa przed krytyką jest ogromna, bo przecież to bardzo surowi czytelnicy. Szczególnie dotkliwie można się o tym przekonać podczas spotkań autorskich lub na targach książki. Wspomina o tym Wioletta Piasecka:
"Dzieci są niesamowite. Wyobraźnia ich nie ogranicza. Zadają mnóstwo pytań. Ostatnio na spotkaniu autorskim pewien sześciolatek zadał mi pytanie, czy żałuję jakiejś nienapisanej książki." A ponieważ pani Piasecka podzieliła się ze mną pewną anegdotą pozwolę sobie ją tutaj przytoczyć. Wyjaśnię tylko, że autorka w pełni poświęciła się pisaniu książek i spotkaniom z czytelnikami już wiele lat temu, wobec tego na swoich spotkaniach występuje na przykład w stroju wróżki.


Na spotkaniu autorskim byłam w różowej sukience i w różowych pantofelkach. Pięcioletnia dziewczynka przyglądała mi się w wielkim skupieniu i nagle spytała poważnie:
Lubi pani różowy?
Oczywiście, bardzo lubię.
A ja już wyrosłam.
 

Wysyłać czy nie wysyłać?

 
Każdy, kto pisze książki, opowiadania może je publikować w sieci albo na swojej stronie, albo na Wattpadzie i często z tej możliwości korzysta. Jednak co zrobić z bajką dla dzieci? Przecież na Wattpadzie nikt nie będzie tego czytał, wrzucanie tego na blog też nie zawsze gwarantuje nam znalezienie czytelników, a już na pewno o czytelników, którzy konstruktywnie skrytykują, doradzą nie jest łatwo. Jak więc przekonać się, czy to, co udało nam się napisać jest warte poszukiwania wydawcy?
"Nie wiadomo. Śle się książkę do wydawców i oni oceniają według obecnych trendów. "
Małgosia Falkowska, jak widać, sugeruje po prostu próby, być może jakiś wydawca w nas uwierzy, jednak Pani Piasecka ma kilka rad dla wszystkich, którzy jeszcze nie czują się na siłach, by wysłać książkę gdziekolwiek.
"Przede wszystkim odłożyć przynajmniej na miesiąc, a potem przeczytać ponownie i zrobić rzetelną autorską korektę. Jeśli dalej podoba nam się tak jak wtedy, gdy ją skończyliśmy, to warto poszukać wydawcy. Po prostu musimy sobie szczerze odpowiedzieć przed sobą, czy nasza książka jest na tyle dobra, że spodoba się małemu czytelnikowi. Zresztą w całej naszej twórczości, a nawet w spotkaniach autorskich chodzi przede wszystkim o szczerość z samym sobą. Dzieci zarówno w twórczości, jak i w spotkaniach wyczują najmniejszy fałsz. To bardzo surowi sędziowie. "
 

Być może mignęła mi taka myśl, by napisać coś dla dzieci, bo jako mama ostatnio najwięcej czasu poświęcam literaturze dziecięcej, jednak widzę wyraźnie, że nie jest to tak łatwe jak mogłoby się wydawać. Natomiast codzienne wymyślanie bajek na dobranoc, rymowanie wierszyków, by sprawić dzieciom przyjemność to pewnie norma u wielu matek. Masz ochotę spisać którąś z wymyślonych przez siebie historii? Jeśli tak to trzymam mocno kciuki! A jeśli na szukanie wydawcy nie masz ochoty, to może spiszesz je jako pamiątka dla swoich dzieci na przyszłość?

× 1 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Urzad_Ksiazki
@Urzad_Ksiazki · prawie 5 lat temu
Zawsze uważałam, że pisanie dla dzieci musi być trudniejsze, niż pisanie dla dorosłych. W końcu młodzi czytelnicy nieco inaczej patrzą na świat i inne rzeczy ich interesują, trzeba również dobrać do nich właściwy język, pewnie ani nazbyt prosty, ani nazbyt trudny. Do tego stworzyć bohaterów, których będą lubić! Wydaje mi się, że żeby dobrze pisać dla dzieci, trzeba też te dzieci nie tylko lubić, ale i w dużej mierze rozumieć, przebywać z nimi i móc należeć do ich świata. Przynajmniej takie jest moje odczucie i szczerze mówiąc, sama na pewno nie umiałabym napisać dobrej bajki, bo to prawdziwe wyzwanie.
× 2
@Moncia_Poczytajka
@Moncia_Poczytajka · prawie 5 lat temu
Moim zdaniem dziecko jest dużo bardziej wymagającym czytelnikiem. Z uwagi na pomysłowość, błyskotliwość i dociekliwość młodego człowieka, historia przeznaczona dla niego musi być na tyle intrygująca, zajmująca i niepowtarzalna żeby nie tylko chciał jej wysłuchać, czy przeczytać, ale jeszcze do niej wracać. Do tego ciekawa szata graficzna, która przyciągnie uwagę i zwyczajnie się spodoba. To wszystko sprawia, że pisanie i wydawanie książek dla dzieci to na pewno nie jest bułka z masłem.
× 2
@Anna30
@Anna30 · prawie 5 lat temu
Pisanie dla dzieci łatwe nie jest.  Trzeba znać się ogólnie na tematyce dziecięcej o czym by chciały poczytać. Dzieci lubią, gdy się im wybiera dobrą literaturę, a przede wszystkim możliwość dokonywania, co w danym dniu chcą, abyśmy im poczytali. Najlepiej jest, gdy one same chcą przeczytać, ale na ogół nie zawsze mają taką możliwość. Mogą jedynie uruchomić swoją wyobraźnię i narysować bohatera o którym w danym momencie mu czytamy. Dzieci są fantastycznymi obserwatorami i lubią w trakcie czytania zadawać pytania. Dlatego uważam, że miło zawsze się czyta wiersze dla dzieci, które ułatwią w ich zrozumieniu odpowiednio dostosowaną treść. 
@halmanowa
@halmanowa · ponad 4 lata temu
Oj, myślę, że pisanie dla dzieci to prawdziwa sztuka. Zdecydowanie łatwiej dorosłej osobie napisać książkę dla dorosłych. Dzieci są wbrew pozorom dużo bardziej wymagającymi czytelnikami. Pozycja dla młodych odbiorców musi mieć "to coś", co sprawi, że poczują się zaciekawione, zaintrygowane. Czasem wystarczy dodać piękne ilustracje, a czasem nawet to nie sprawi, że książka stanie się obiektem zachwytu dla dziecka.
@napisaneslowa
@napisaneslowa · prawie 5 lat temu
Wydaje mi się, że pisanie dla dzieci jest zdecydowanie trudniejsze niż dla dorosłych, trzeba znaleźć temat, albo właśnie ten znany i bliski dzieciom temat przedstawić, tak, aby był niezwykły, aby zaciekawić. I trzeba mieć niezwykłą wrażliwość, taką dziecięcą, z której my dorośli, niestety, wyrastamy.
@Anna30
@Anna30 · prawie 5 lat temu
Zauważyłam, że dzieci lubią, gdy się im czyta znane teksty, ale z tym, że chcą znać nasze zdanie na temat bajek, jakie im w danym momencie
czytamy. 
To bardzo miło, że zwracają uwagę na tekst im już  bardzo dobrze  znany. 
@promyk1
@promyk1 · ponad 4 lata temu
Uważam,że pisanie książek dla dzieci to trudna sztuka.Dzieci szybko się nudzą,więc autor musi tak napisać fabułę książki,aby dziecko przez cały czas było zainteresowane rozgrywającą się akcją,zainteresowane tym,co dzieje się z bohaterami
@gloria11
@gloria11 · prawie 5 lat temu
Dziecko moim zdaniem to czytelnik bardzo wymagający, który nie zna się byle czym. Na pewno łatwe to nie jest, ale teraz przynajmniej mogłam przeczytać, jak to faktycznie wygląda. Bardzo dobry, mądry artykuł i oby więcej takich :)