Dni naszego życia – wywiad z Małgorzatą Mikos

Autor: kazal_ka ·6 minut
2019-01-31 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!
Dni naszego życia – wywiad z Małgorzatą Mikos
Pani Małgorzata Mikos jest poetką, pisarką i dziennikarką. Jej książka ,,Dni naszego życia” swoją premierę miała 13. września 2018 roku i bez wątpienia podbiła serca Czytelników. Na ten wywiad zdecydowałam się, ponieważ bardzo lubię Panią Małgorzatę, a ,,Dni…’’ są moją ulubioną książką. Sądzę, że bez wątpienia mogłabym sięgać po kolejne książki jej autorstwa.
 
nakanapie.pl: Dlaczego zdecydowała się Pani na napisanie książki obyczajowej?
 
Małgorzata Mikos: To nie gatunek mnie wybrał, ale historia. Ciekawa historia, która warta była opowiedzenia. Zawsze tak było. Przy pisaniu nie skupiam się, w jaki gatunek literacki idę, ale co chcę za jego pomocą stworzyć. Z tego właśnie powodu błądzę między kolejnymi historiami i gatunkami literackimi.
 „Dni naszego życia” to musiała być powieść obyczajowa. Kto lekturę tej powieści ma już za sobą, dobrze wie, o czym mówię…
 
NK: Książki z jakiego gatunku nie chciałaby Pani napisać i dlaczego?
 
MM: Trudne pytanie, bo nie lubię mówić: nigdy. Zwłaszcza, że jestem książkowym potworkiem czytającym wszystko i wszędzie.
Sądzę, że raczej nie porwę się na książkę historyczną i biograficzną. Zasypywanie czytelników „martwymi” faktami nie jest w moim stylu; ja wolę pobudzać ludzką wyobraźnię. Chyba, że temat będzie dotyczył czegoś mi bliskiego, czego sama doświadczyłam, ale byłby to raczej reportaż.
Z całą pewnością nie napisałabym czegoś infantylnego, bez głębi, bez przesłania czy czegoś ukrytego między wierszami, co nie poruszałoby pewnego interesującego tematu. Zresztą uważam, że dobry pisarz nie powinien zamykać się tylko na jeden gatunek i brnąć ślepo w dobrze znane rewiry. Powinien rozwijać się, próbować co rusz czegoś nowego, bardziej ekscytującego, czegoś, co zaskoczyłoby i porwało nie tylko czytelników, ale również jego.
 Dla mnie gatunek nie jest rzeczą najważniejszą. To jedynie kategoria, pewnego rodzaju okładka. Zresztą można tworzyć takie hybrydy, mieszać ze sobą poszczególne gatunki. Dla mnie liczy się wnętrze, a nie plakietka. 
 
NK: ,,Dni naszego życia” to Pani pierwsza wydana książka. Czy napisała Pani ich więcej, ale nie zdecydowała się na wydanie? Ile ich było i o czym opowiadały?
 
MM: Przed „Dniami naszego życia” napisałam jedną powieść, drugą zaczęłam pisać pod koniec pracy nad „Dniami…”. Wahałam się, którą oddać w ręce Czytelników jako pierwszą i uznałam „Dni…” za najlepszy wybór.
Wśród tego, co jest już gotowe i czeka na swój czas, są zarówno powieści obyczajowe, thrillery i powieści z gatunku fantastyki. Są również opowiadania i kilka niespodzianek, których jeszcze nie zdradzę…
 
NK: Skąd czerpie pani inspiracje? Muzyka, życie codzienne, książki?
 
MM: Ciężko jest mi odpowiedzieć, co tak naprawdę jest moją inspiracją w stworzeniu nowego tekstu, ponieważ nie ma jednej, konkretnej odpowiedzi na to zagadnienie.
To prawda, literatura i muzyka to moja codzienność. Literatura jest poniekąd pokarmem dla duszy, a muzyka to tlen. Faktem jest, że podczas pisania muszę mieć jakieś muzyczne tło. Nawet teraz, odpowiadając na Pani pytania w tle puszczona jest muzyka, tym razem jest to muzyka filmowa. Jest jeszcze fotografia, która jest moją pracą na równi z pisarstwem. Fascynuje mnie wiele rzeczy, tych oczywistych i tych mniej oczywistych: przeszłość, fotografia, sztuka, muzyka, Natura…
Prawdą jest jeszcze fakt, że wszystko, co tworzę jest wytworem mojej wyobraźni. Nie tworzę historii w oparciu o prawdziwe postaci, miejsca, wydarzenia, cytaty.
 
NK: Jakie jest Pani najskrytsze marzenie?
 
MM: Od wielu, wielu lat mam jedno – być dobrym człowiekiem. Jest to najważniejsza rzecz ze wszystkich możliwych. Cała reszta jest mniej ważna. Wszystko pojawia się i znika, czy tego chcemy czy nie i nie mamy na to wpływu. Mamy za to wpływ na własne życie, podejmowane decyzje, na przyszłość, którą sami możemy kreować.
 
NK: Co jest Pani najtrudniej napisać w książce?
 
MM: Samo pisanie jest dla mnie przyjemnością. Nie mam problemu w pisaniu mocniejszych scen, czy też opisywania trudniejszych sytuacji. W niektórych stworzonych przeze mnie tekstach pojawia się przemoc, śmierć, choroby, okrucieństwo życia codziennego. Podczas pisania i tworzenia kolejnych fragmentów moja wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach, a emocje pozostają w trybie wyłączonym. Nie należę do osób, które przeżywają tworzone przez siebie historie. Wolę myśleć na trzeźwo i dzięki temu stworzyć coś dobrego i czasem „mrocznego”.
Problemem jest za to wygląd tekstu końcowego. Zazwyczaj jak szaleniec poprawiam wszystko w nieskończoność, ponieważ coś mi nie pasuje, nie wydaje się idealne. I robię to tak długo, aż uważam to za przyzwoite. Tak, jestem dość krytyczna w stosunku własnych tworów.
 
NK: Bohaterka książki/filmu, z którą się Pani utożsamia to…
 
MM: …Monstrum. Monstrum, które powstałoby z połączenia kilku postaci. Z literatury: Abigail (Rok we mgle) + Lydia (Król węży) + Holly (Śniadanie u Tiffany'ego) + Margo (Papierowe miasta) + Sally (Totalna magia). Jeśli chodziłoby o świat filmu: Bella (Niezwykły świat Belli Brown) + Tamara (Tamara Drewe) + Mavis (Kobieta na skraju dojrzałości) + Catrin (Zwyczajna dziewczyna) + Kathleen (Masz wiadomość) + Adrian Cronauer (Good Morning Vietnam)... Choć czasami mogłabym powiedzieć, że nieco bliżej mi do połączenia Mort’a (Sekretne okno) z Annie (Misery), kiedy pracuję nad czymś jak szaleniec lub kiedy czytam książkę, w której uśmiercana jest dobra postać lub kiedy książka ta jest bardzo zła. Podobnie jest, kiedy film, okazuje się badziewiem.
Mówiąc szczerze, ciężko jest odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie, ponieważ każda z postaci (w książce czy też w filmie) ma coś z nas.
 
NK: Bohater/bohaterka, której życzy Pani czegoś złego to…
 
MM: …tajemnica. A tak na poważnie, jeśli chodzi o moje teksty, to zawsze znajdzie się ktoś idealny do odstrzału. Szczerze mówiąc, już od pierwszego postawionego znaku tekstu rozmyślam kogo i jak wykończyć, a kogo oszczędzić.
A tekstach innych autorów? Znalazłoby się kilka takich postaci. Ale fakt ten przemilczę.
 
NK: Jak się Pani czuje, kiedy czyta opinie na temat ,,Dni naszego życia”?
 
MM: W takich momentach w mojej krwi płynie mieszanka wybuchowa: niepewność i ciekawość. Zawsze jestem ciekawa, jak szersze grono odbierze daną historię, myśl, stworzone przeze mnie obrazy.
Jakaś część mnie oczekuje krytyki, ale takiej konstruktywnej, ponieważ w ten sposób otrzymuję znaki, że muszę więcej pracować nad sobą i nad niedociągnięciami pisarskimi.
 
NK: Czy od zawsze chciała Pani zostać pisarką?
 
MM: I tak, i nie. Przygodę z prawdziwą pracą ze słowem rozpoczęłam w wieku 15 lat, wcześniej były to jedynie próby sklecenia ze sobą kolejnych słów. I od razu rzuciłam się na głęboką wodę – poezję. Tak, poezja jest wymagającą formą, do której trzeba podchodzić z wyczuciem. Jedno słowo za dużo i czar pryska. Późnej przyszedł czas na różnego typy teksty, artykuły, opowiadania, powieści.
 
NK: Czym zajmowałaby się Pani, gdyby z pisaniem jednak nie wyszło?
 
MM: Myślę, że robiłabym to, czym zajmuję się obecnie na równi z pisarstwem – fotografią i dziennikarstwem. I oczywiście podróżowaniem, moją kolejną wielką miłością.
 
NK: Czytanie, pisanie… Jak znajduje Pani na to wszystko czas?
 
MM: Jeśli komuś zależy i chce się, zawsze znajdzie się sposób, aby dokonywać niemożliwego. Czytam i piszę, kiedy tylko mam wolną chwilę. Dzięki temu nie marnuję czasu, ale wykorzystuję go do granic możliwości. Czasami zdarza się, że piszę od rana do późnej nocy, czasami tylko w nocy. 
 
W imieniu nakanapie.pl pytała dla Was laraczyta
Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze