Już moment 8 marca – Międzynarodowy Dzień Kobiet. W tym dniu na ulicach zrobi się iście wiosennie! Wszystko to za sprawą panów dzierżących naręcza kwiatów (szczególnie tulipanów), którymi później będą obdarowywać panie. Święto to na stałe zagościło w naszych kalendarzach już w czasach PRL-u i do dziś wielu z nas kojarzy się z charakterystycznym wtedy goździkiem oraz rajstopami, które kobiety otrzymywały w podarunku od swoich zakładów pracy.
Jak to się zaczęło?
Warto jednak przypomnieć, że nie jest to ani święto rdzennie polskie, ani nie powstało w czasach PRL-u. Jego początki wywodzą się z ruchów robotniczych w Ameryce Północnej oraz Europie i są nierozerwalnie związane ze strajkami pracownic przemysłu odzieżowego przeciwko złym warunkom pracy. W 1910 roku Międzynarodówka Socjalistyczna w Kopenhadze ustanowiła obchodzony na całym świecie Dzień Kobiet, który służyć miał krzewieniu praw przedstawicielek płci pięknej oraz budowaniu społecznego wsparcia dla ich powszechnych praw wyborczych. Tego wszystkiego nie byłoby jednak gdyby nie sufrażystki i feministki, które od zarania dziejów toczą nieustającą walkę (z mniejszym lub większym skutkiem), aby nam kobieto żyło się lepiej i łatwiej.
Być kobietą... w literaturze
Z myślą o nich na tegoroczny Dzień Kobiet chciałabym zaproponować Wam nietypowy przegląd książek. Nie będą to inspiracje prezentowe (chociaż w zasadzie czemu nie!), lecz pozycje o sufrażystkach i feministkach dostępne na naszym rynku księgarskim. Jesteście ich ciekawi? Zapraszam, oto i moja lista:
- David Roberts, „Sufrażystki i sufrażetki. Walka o równość” – zaczęłam od książki, która pomimo tego, że została napisana z myślą o młodszym czytelniku, to również dorosłemu sprawi sporo przyjemności. Jedyną jej wadą może być dość duży i nieporęczny format, lecz piękne ilustracje i mnóstwo ciekawostek szybko zrekompensują Wam ten mankament. Szkoda tylko, że autor nie wspomina w swojej pozycji o Polsce, przecież my również mamy swoje przedstawicielki, które z zacięciem walczyły o prawa kobiet. Tako czy owak, książkę wszystkim polecam, bo jest naprawdę bardzo ciekawa i można w niej przeczytać wiele interesujących wiadomości.
- Lucy Ribchester, „Sufrażystki” – Londyn, 1912 rok. Frankie George, młoda, początkująca dziennikarka rozwiązując zagadkę tajemniczego zniknięcia cyrkowej akrobatki Ebony Diamond, trafia w sam środek świata sufrażystek walczących bez pardonu o swoje prawa. A czytelnik wraz z nią. Powieść tę czyta się jednym tchem, z wielkim zaciekawieniem obserwując nie zawsze pokojowe demonstracje uliczne i poznając czołowe angielskie sufrażystki. Serdecznie polecam tę przesiąkniętą gorącym klimatem tamtych dni opowieść o kobietach, które chciały i potrafiły walczyć o nasze prawa.
- Elżbieta Pawlak-Hejno, „Bojownice czy wariatki. Obraz sufrażystek angielskich w prasie polskiej (1911-1914)” – publikacja ta przedstawia obraz sufrażystek angielskich na łamach polskich czasopism kobiecych, ich wizerunki w periodykach publicystycznych i prasie codziennej oraz w konwencji satyryczno-humorystycznej. Powiem Wam, że temat ten bardzo mnie zaintrygował i zainteresował! Nie wątpię, że również wśród Was znajdzie się kilka osób, które pochylą się nad tą propozycją.
- Olga Wiechnik, „Posełki. Osiem pierwszych kobiet” – nie mogłoby na mojej liście zabraknąć książki dotyczącej sprawy polskiej. I tak, zapis w tytule to żaden błąd ani przeoczenie, ma być „posełki”. W ten właśnie sposób nazywano osiem pierwszych posłanek, które weszły w skład Sejmu Ustawodawczego zawiązanego w 1919 roku. Autorka w swoim dziele przedstawia nam sylwetki „ośmiu wspaniałych”, które z zacięciem i odwagą walczyły, aby ich siostrom żyło się z dnia na dzień coraz lepiej i do tego wspaniale spełniały się jako żony i matki. Książkę tę czyta się z niegasnącym zainteresowanie i zostaje ona w czytelniku na bardzo długo.
- Izabela Desperak, Inga B. Kuźma, „Kobiety niepokorne. Reformatorki - buntowniczki - rewolucjonistki. Herstorie” – moje założenie było takie, iż ta lista miała zawierać tytuły opisujące pierwsze sufrażystki i feministki, które rozpoczęły do dziś trwający bój. Nie mogłam jednak przejść obojętnie obok tej pozycji. Autorki przedstawiają w niej historie życia kobiet, „które łączy aktywny stosunek do rzeczywistości, oraz brak zgody na to, co zastają w swoich czasach i środowiskach, czyli odwaga w obalaniu schematów”. Znajdziemy tu sylwetki sportsmenek, badaczek, kobiet interesu, zarówno tych żyjących w wieku osiemnastym, jak i współcześnie. Brzmi ciekawie, nieprawdaż? Ta książka już trafiła na moją dłuuuugą listę tych do przeczytania i oczywiste jest, że znalazła się na naprawdę wysokiej pozycji.
- Janice Woods Windle, „Prawdziwe kobiety” – na koniec jeszcze jedne propozycja z gatunku literatury pięknej. Historia dwóch przyjaciółek z dzieciństwa Eufemii i Georgii, które w obliczu burzliwych wydarzeń historycznych, takich jak wojny z Indianami, wojna secesyjna czy dramat niewolnictwa rozpoczynają walkę o prawa kobiet.
Zdaję sobie doskonale sprawę, że ta moja lista przesadnie długa nie jest, mam jednak nadzieję, że coś z niej Was zainteresuje i prędzej czy później, niekoniecznie 8 marca, poczytacie o tych dzielnych kobietach, o których pamięć powinna tlić się zawsze. A może czytaliście coś innego i chętnie polecicie? Jestem bardzo ciekawa Waszych propozycji.
A wszystkim paniom na Dzień Kobiet życzę, żebyśmy zawsze się wspierały niezależnie od poglądów i różnic nas dzielących i aby żyło się nam jak najpiękniej!
Dorota Skrzypczak