Książki w rozwoju dziecka

Autor: mariolamasiul ·3 minuty
2020-03-24 13 komentarzy 14 Polubień
Książki w rozwoju dziecka

Dla każdego rodzica nie ma w życiu nic piękniejszego niż narodziny dziecka. Jako opiekunowie nieustannie patrzymy na dorastanie naszego szkraba. Pod hasłem “mama” i “tata”, oprócz nieskończonej radości, kryje się również wielka odpowiedzialność. Już od maleńkości naszego dziecka dobrze jest zacząć czytać mu książki.



Książki w rozwoju dziecka odgrywają bardzo istotną rolę. Powstały książki sensoryczne ułatwiające maluszkom zauważanie kształtów, wykorzystując do tego kontrast. Wymyślono również książeczki w postaci zabawki interaktywnej, w której nasze dzieci ćwiczą umiejętność słuchania. Zapewniono także naukę poznawania formy książki za pomocą miękkich, piszczących i kieszonkowych książeczek, skupiających się na rozwijaniu zdolności manualnych, czyli przewracania stron. Książeczki te z reguły składają się z 4-5 stron i można je wykorzystać w zabawie zarówno w pokoju, jak i w wodzie. Pomyślano również o starszych dzieciach wkraczających w wielki świat poznawania nowych rzeczy, słów, emocji, zasad i zachowań. I na tym się właśnie skupimy. Wybierzemy książki, które pozwolą nam przekazać dziecku, w najprostszy sposób poznawanie siebie i świata.

Poznajemy mowę


Pierwszy przykład to książka pod tytułem “Moje pierwsze 100 słów” wydawnictwa Smart Books. Książka skupia się na poznawaniu słownictwa i nauki mówienia, a w dodatku jest wspaniale skonstruowana. Składa się z obrazka i jednego wyrazu, który go określa. Tym sposobem jest łatwiej naszemu dziecku zapamiętać pierwsze słowa. Liczba słów zawarta w książce sprawia, że będzie ona towarzyszyć nam jeszcze długo. Warto zaznaczyć, że niektóre dzieci mają problem w postaci wady wymowy. Kłopot ten mają nie tylko maluchy, ale również nastolatki. Czytanie książek jest na to wspaniałym lekarstwem. Czytając na głos, czytając wyraźnie i czytając ze zrozumieniem dzieci są w stanie bardzo rozwinąć swoją mowę i dykcję, przy okazji poznając nowe słownictwo. Wydawnictwo Smart Books ma w zanadrzu jeszcze wiele innych rozwijających książeczek wartych uwagi.

Drugim przykładem będzie, warta polecenia książka pod tytułem “Pucio mówi pierwsze słowa” autorstwa Marty Galewskiej-Kustry, wydane przez Nasza Księgarnia. Książka przedstawia historię chłopca, który poznaje świat i zadaje mnóstwo pytań typu “co to?” i “po co?” “ Dziecko słuchając tekstu i zadając pytania, wykazuje chęć poznawania świata razem z Puciem.

Poznajemy emocje


Przez całe dzieciństwo maluchom będzie towarzyszył pakiet emocji. Kolejne wydarzenia w ich życiu, będą skłaniały je do poznawania każdej z nich. My jako rodzice, możemy ich choć trochę spróbować na nie przygotować. Dziecko płacze, krzyczy, złości się, bije, śmieje, uśmiecha, smuci, cieszy, tęskni i ciągle się uczy nowych zajęć. Maluszki w tym czasie przechodzą duży trening myślenia, czyli zapamiętują coraz więcej faktów i poznają zasadę przyczyna - skutek. Możemy im to ułatwić dobierając odpowiednie książeczki. Warta polecenia jest książeczka pod tytułem “Nasze emocje” autorstwa Elżbiety i Witolda Szwajkowskich. Książka idealnie nadaje się jako pierwsza do nauki tematu o emocjach.

Serie książeczek dla dzieci warte uwagi


Kiedy wprowadziliśmy już nasze dziecko w przygodę z książkami, należałoby kontynuować zainteresowanie nimi przez naszą pociechę. Najefektywniejszym sposobem jest wprowadzenie książeczek w seriach. Możemy uniknąć efektu zmęczenia dziecka wywołanymi co chwila nowymi postaciami, poprzez wprowadzenie jednego bohatera. Ułatwi to kontakt pomiędzy treścią książki a małym czytelnikiem. Przepis na sukces: jeden bohater - wiele opowieści. Powinno się tu wspomnieć o fantastycznej serii pod tytułem “Mała wróżka Amelka” wydanej przez Papilon. Książka ma przykuwające uwagę dziecka ilustracje, treść i monologi. Natomiast propozycją dla chłopców jest seria książek pod tytułem “Mały chłopiec”.

Wartościowe bajki


Ważne jest również systematyczne czytanie bajek dziecku. Nieważne czy w dzień, w środku dnia lub na dobranoc. Jest to istotne, ponieważ musimy rozwijać również wyobraźnię dziecka. Przy pomocy bajek dziecko poznaje wiele nowych słów. Czytanie baśni korzystnie wpływa na relacje między dzieckiem a rodzicem. Ważny jest ton jakim czytamy tekst, ponieważ to właśnie nasz sposób czytania w pierwszej kolejności jest zauważalny przez maluchy. Najlepiej sprawdzi się tu podręczny zbiór opowiadań. Propozycją może być książka pod tytułem “Bajki o księżniczkach i wróżkach” dla dziewczynek, a dla chłopców “Magiczny świat baśni dla chłopców”.

Wniosek jest jeden. Wspólne czytanie, obserwowanie jak od naszego głosu zasypia dziecko, jest niezapomnianym przeżyciem dla obydwu stron. Wspólne zwiedzanie świata książek wzmacnia więc więzi pomiędzy rodzicem a dzieckiem i sprawia nam wiele radości. A Wy? Jakie macie propozycje książek, które sprawdziły się u Waszych maluchów?

× 14 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
Ktoś kiedyś nam polecił aby zacząć czytać 20-30 minut, mniej więcej w tych samych godzinach, dziecku które ma 5-6 miesięcy. Przez pierwszy tydzień lub dwa nie widzieliśmy różnicy, a potem... zaistniała magia! Syn się wyciszał i wsłuchiwał w głos czytającego. Po czytaniu zostawał sam w pokoju, a my już tylko do niego zaglądaliśmy przez uchylone drzwi. Szybko nauczył się też, że po czytaniu czas iść spać, a my mieliśmy spokój aż do kolejnego karmienia. Tak samo robiliśmy z córką. Z czasem, gdy rozumieli co im się czyta, ten czas to był nasz stały wieczorny rytuał na ich koniec dnia. Nawet gdy byliśmy bardzo zajęci lub zmęczeni, trzeba było wygospodarować czas na czytanie, bo dzieciaki siedziały, patrzyły i czekały jak małe kociaki.
Teraz mamy w domu dwa dziwolągi, dla których czytanie książki jest ciekawsze niż wpatrywanie się w TV czy inny komputer. Niestety ich pasja nie znajduje zrozumienia wśród rówieśników i niestety, muszę przyznać z wielkim bólem, sporej grupy dorosłych.
× 11
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
Wielki sukces rodzicielski, pedagogiczny, wychowawczy, życiowy. Gratuluję! :)
× 3
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
@moni.pli2011Muszę się przyznać, że początkowo przemawiał przez nas mały egoizm: syn wszedł w pewien rytm dobowy i mieliśmy wieczorami kilka chwil wytchnienia. Potem, jak urodziła się córka, zaobserwowaliśmy że syn czeka na te wieczorne seanse, opowiada o przeczytanych bajkach, a co najważniejsze ma znacznie bogatsze słownictwo niż jego rówieśnicy z którymi bawi się na placu. Nie ukrywam, że dla nas te wieczorne spotkania przy książce też sprawiały sporą przyjemność.
Teraz, gdy klony mają 11 i 14 lat, nadal starają się co wieczór usiąść i za zamkniętymi drzwiami przeczytać na głos kawałek książki (raz jedno raz drugie robi za lektora). Potem dyskutują o tym co się wydarzyło w książce oraz snują zabawne fantazje co może być dalej. Często słuchać przez drzwi jak dosłownie ryczą ze śmiechu.
× 5
· ponad 4 lata temu
Tylko rodzic jest w stanie nauczyć dziecko miłości do książek. Ja też gratuluję. To ogromny sukces. Jedni dają dziecku przedmioty a inni swój czas. Brawo!
× 5
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
@MaDomw pracy słyszę jakie problemy maja rodzice którzy "wychowywali" dzieci na tabletach i TV. Włosy mi się dosłownie jeżą na głowie gdy opowiadają o galopujących roszczeniach materialnych (np. wymiana smartfona max. raz w roku bo to przecież wstyd mieć takiego starego trupa - koledzy się śmieją) lub awanturach gdy próbują wyłączyć internet aby dzieciak wyszedł na kilka chwil z domu.
× 3
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
@Sargento_Garcia, nawet jeśli motywacja początkowo była nieco egoistyczna, to na pewno oboje z żoną wiedzieliście, że systematyczność w tym temacie da pozytywne efekty. ;-)
× 1
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
Tak sobie codziennie powtarzamy patrząc na nasze szkodniki :D
A tak poważnie to bardzo liczyliśmy na to, że nasze dzieci pójdą w nasze ślady i będą wyżej ceniły książki i programy popularno-naukowe niż papkę oferowaną przez 98% programów w TV
× 2
@Edyta_09
@Edyta_09 · ponad 4 lata temu
@Sargento_Garcia, szczerze gratuluję takiej postawy rodzicielskiej i osiągniętych efektów. Dzisiaj rodzice nie rozumieją, że cenniejszy od super wypasionych gadżetów jest czas jaki poświęcamy dzieciom.
Miło słyszeć, że dzieci kochają czytać i nie trzeba ich do tego zmuszać.
Serdeczne pozdrowienia dla Szkodników :)
× 4
@Ive.Vivrebien
@Ive.Vivrebien · ponad 4 lata temu
Czesc! Ja czytałam już do brzuszka.. potem korzystałam z każdej formy ksiazek- od kontrastowych przez manipulacyjne/sensoryczne po personalizowane :) Aktualnie córka 5cio letnia ma już swoją kartę w bibliotece i jest jej stałą bywalczynią. Czytanie to nasz rytuał wieczorny ale też sposób na podróż pociągiem. Z całą pewnością mogę polecić książki "A ja nie chcę być księżniczką" Grzegorza Kasdepke i "Proszę mnie przytulić" Przemysława Wechterowicza do tych książek o emocjach. Do wieczornych czytanek natomiast polecamy serię "zaopiekuj się mną" Holly Webb i Magiczny kotek" Sie Bentley.
Ps. Pisząc pracę licencjacką właśnie o czytaniu małym dzieciom znalazłam badania z Harvardu które jednoznacznie wskazywały, że dziewczynkom powinni czytać ojcowie... ciekawe prawda? Poniżej pełny artykuł z mamadu. Pozdrawiam!
https://mamadu.pl/122273,od-dzis-czytanie-przed-snem-to-obowiazek-ojcow-koniec-wymowek-mamy-badania
× 6
@mariolamasiul
@mariolamasiul · ponad 4 lata temu
oo jak mi Córcia zaśnie, to aż zerknę! brzmi bardzo ciekawie, choć w mojej sytuacji nie ma takiej możliwości :) :D :D
× 1
@Rozchelstana_Owca
@Rozchelstana_Owca · ponad 4 lata temu
Swoich maluchów jeszcze nie mam, ale mam dwie sąsiadeczki w wieku szkolnym, które uwielbiają czytać! To na prawdę pomaga przywrócić wiarę, że w dobie komputerów, czytelnictwo nie przepadnie!
× 6
@ziellona
@ziellona · ponad 4 lata temu
Dzieci nie posiadam, ale dawno temu byłam dzieckiem :) - czytałam od 4-tego mniej więcej roku życia. Może piątego (różne rodzinne wersje). Odbywało się to zazwyczaj na nocniku i lektury tego nie przeżyły. Pierwsza książka, która przeżyła moje aktywne czytanie to Puc, Burszyn i goście - do dziś z moją, niestety nieczytającą, mamą powtarzamy sobie tą fantastyczną lekturę. Z dzieciństwa zapamiętałam też O czym szumią wierzby.I z wieku starszego (jakieś 8-10 lat miałam) Pan Samochodzik i Templariusze - tak bardzo na mnie wpłynęła, że chciałam dać się zamknąć w celi Kiejstuta, podczas rodzinnego zwiedzania Malborka. Mój tata też czytał Templariuszy, więc za rękę trzymał mnie kurczowo...

I jeszcze jedno wspomnienie z dzieciństwa. Miałyśmy z siostrą dwie ciocie (też siostry). Moja siostra uwielbiała młodszą, bo robiła za nią zadania domowe. A ja uwielbiałam starszą, bo razem rozwiązywałyśmy zadania (dawała mi tą przysłowiową wędkę), a potem razem czytałyśmy. Na każdym zdjęciu z ciocią Ewą występujemy z minami "nie przeszkadzać", pochylone nad książką. Dwa zupełnie różne podejścia do dzieci, a obie z siostrą czytamy strasznie dużo - z tym, że ona zaczęła w wieku dorosłym. Ja nie przerwałam czytania od pamiętnego nocnika. Rodziców też mamy różnorodnych - mama prawie w ogole nie czyta (jedna książka na rok jest maksimum), a ojciec co najmniej 3 na raz. Nie sądzę, aby w dzieciństwie nam czytał, a jeśli nawet to Lema. Mama (nieczytająca) czytała nam. NIe zasnęłam bez bajki, czytanej przez mamę. Nawet jak wcześniej ją sama sobie przeczytałam :)
× 4
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Ja miałam dużo książeczek jako mała pchła, od kiedy pamiętam,bo najpierw mi czytano a potem ja sama (jak poszłam do pięciolatków to czytałam sama), ale najukochańsze, które nie przeżyły, to wiersze Brzechwy, potem Tuwima, i bajki. I jeszcze lektura mało dziecięca, bo uwielbiałam czytać sobie takie opowiadania w lokalnej gazecie pt. 'Romanse niezmyślone'. Miałam wtedy z 5 lat i rodzice nie chcieli mi tego czytać, więc musiałam sama.
× 1
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
U nas książki były, ale to ja, nie brat, odziedziczyłam tę manię po dziadku. Dziadek był od dziecka wielkim molem książkowym i pamiętam, że zawsze czytał, ale i rodziców widywałam z książką, jak mieli czas. Nie wiem na ile to jest ważne, ale chyba jest, żeby dla dziecka książka była czymś normalnym. Jeszcze wrócę do dziadka. Ponoć jaak się dowiedział, że się urodziłam, a był wtedy w sanatorium, to kupił mi książkę, komiks o Janku, Jonku i Kleksie. Ponoć cała rodzina się z tego śmiała.
× 4
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
Problem pojawia się gdy dla dziecka książka jest normalna, ale dla otoczenia mały człowiek z książką to dowód na zaniedbania i błędy wychowawcze rodziców. Jakiś czas temu nasza sąsiadka zgłosiła dzielnicowemu, że znęcamy się nad synem. Policjant oczywiście zareagował, przyszedł do nas i... go zamurowało. Sąsiadka czekała przy judaszu i sama wyszła aby posłuchać co i jak. Gdy zobaczyła brak reakcji dzielnicowego zaczęła krzyczeć, że na pewno nie pozwalamy dziecku oglądać TV tylko zmuszamy aby non stop czytało. Syn będzie upośledzony społecznie, rówieśnicy go nie będą akceptowali (tu niestety miała rację, bo większość koleżanek i kolegów nie rozumie zamiłowania do książek). Straszyła, że jeśli policjant nie wlepi nam mandatu to ona zawiadomi prokuraturę i sąd rodzinny. Ręce nam opadły. Dzielnicowy wykazał się jednak bystrością umysłu i pouczył sąsiadkę iż takie bezpodstawne zawiadomienie może skutkować grzywną i pozwem o naruszenie dóbr przez pomówionego.
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Szok! W sumie taka sprawa w sądzie byłaby ciekawa... W telewizji byście byli, bo myślę, że ta grupa zawodowa ma trochę rozsądku i to ta durna baba byłaby ośmieszona.
Ja zawsze czytałam i po prostu nie opowiadałam, że czytam. Teraz jednak dzieci mają gorzej, bo presja rówieśnicza jest większa, a wykluczać można i przez internet. Mój bratanek nie ma żadnych kompleksów, że czyta.
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
Moje szkodniki są od maleńkości "wytykane palcami" za czytanie książek więc się uodporniły. Zawsze mają w plecaku czytnik lub książkę i wykorzystują jazdę autobusem lub okienka w szkole na czytanie. Dzieciaki nie mogą zrozumieć że kogoś nie interesują gry w komórkach lub popychanie plotek na fb i woli w tym czasie czytać.
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Muszą zrozumieć, że są w mbiejszości i po prostu robić swoje. Nikt nie mówił, że cnota jest nagradzana w życiu... Ważne, żeby mieli przyjaciól o podobnym guście albo jednego przyjaciela i nie wchodzili w drogę telewizorowcom. A wtedy każdy będzie robił swoje. Tqkie jest niestety życie. Ważne, żeby oni się z tym czytaniem dobrze czuli.
· ponad 4 lata temu
@Sargento_Garcia
Myślałam, że głupota ludzka już mnie nie zaskoczy. A jednak. Sąsiedzi potrafią być wredni, ale coś takiego! Niebywałe!
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
Cytując tekst piosenki z gatunku disco w polu: "nie da ci tego ojciec, nie da ci tego matka, co może dać ci dzisiaj twa bliska sąsiadka" ;)

× 1
· ponad 4 lata temu
Coś o tym wiem.
@Airain
@Airain · ponad 4 lata temu
@Renax, moja Mama kupiła mi "Anię z Zielonego Wzgórza" gdy miałam... 6 miesięcy. Na zapas. ^_^
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
O, pozdrów mamę.

Jeszcze o tym wytykaniu palcami chciałam wspomnieć. Każde wytykanie i poniżanie jest traumą dla dziecka i dorosłego. Ale chodzi o to, żeby samemu z sobą być w zgodzie. Jednocześnie żyjemy w społeczeństwie internetu i szczególnie wśród młodych chyba trzeba się przynajmniej orientować w tym, o czym rówieśnicy mówią. Chodzi o to, że nie można się całkiem odizolować od telewizji czy internetu. Bo każda grupa wiekowa ma swoje ulubione gry, o których mówi cała klasa. Wiem to od bratanka. Natomiast trzeba pozostać sobą i jeśli się daje otoczeniu jasny przekaz, że czytam bo lubię, to myślę, że zostawią w spokoju. Ale całkiem oderwanym od innych nie da się być.
Mnie bardziej martwi to, że gry wciągają. Moja bratanica jak jej dam smartfon z grami to gra, aż się bateria wyczerpie. Dlatego ktoś dorosły musi to kontrolować. Moim zdaniem, zapoznać z grą, jeśli fajna można, ale i należy podsuwać jakieś gry edukacyjne, żeby się dziecko czegoś nauczyło. Ale wiadomo, jak nikt z klasy nie czyta, a jedna osoba wyciąga książkę to to może by obiektem drwin, szczególnie jeśli mieszka się w środowisku antyksiążkowym. To już trzeba jakoś zdrowo rozważyć. Ja na przykład nie przekonywałam nikogo do hobby i do odrabiania lekcji. Robiłam swoje i pogodziłam się z tym. Ale miałam przyjaciół, którzy też czytali. Nie każdy jest duszą towarzystwa. Dopiero w dorosłości zrozumiałam, że książki i wykształcenie to nie gwarancja porozumienia.
× 1
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
@Renax moje dzieciaki mają w domu konsolę podłączoną do internetu i swoje laptopy, ale grają na nich teraz łącznie max godzinę dziennie. Ten czas nie obejmuje oczywiście odrabiania lekcji czy przygotowywanie prezentacji w PowerPoint. TV nie oglądają prawie wcale - wg. ich zdania nie ma tam nic ciekawego. Jeśli już zasiadają przed ekranem to włączają któryś z kanałów przyrodniczych lub Discovery. Smartfony też ich nie kręcą, wolą komórki klawiszowe które można oficjalnie nosić w szkole.
Od początku ich rozumnego życia zachęcaliśmy ich do zabaw ruchowych, gier planszowych, rysowania, wycinania, czytania etc. etc. Efekt jest taki, że oni nie wiedzą co to nuda. Cały czas mają coś do zrobienia lub przeczytania. Nawet gdy już im się kończą pomysły to zaczynają robić coś wspólnie. Wiedzą, że odstają od rówieśników, ale widzą też jak oni są uzależnieni i ograniczeni przez elektronikę.
× 1
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
I jeśli sami się z sobą będą dobrze czuć to myślę, że może i otoczenie to zauważy w sensie pozytywnym. A jak nie to może preczekają ten czas przynajmniej się sami z sobą dobrze czując. Bo to podstawa.
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
Nauczyli się już nie zwracać uwagi na reakcję otoczenia w kwestii książek i braku smartfonów. Największym problemem jest brak porozumienia z otoczeniem na gruncie zwykłej komunikacji językowej. Moje dzieciaki mają jak na swój wiek zbyt bogaty zasób słów i ich rówieśnicy po prostu nie rozumieją co do nich mówią. Dorośli z kolei traktują ich jak wszystkie inne dzieci i doznają szoku, gdy moje szkodniki nie dają się zbyć byle oklepanym frazesem, dokonują analizy otrzymanej odpowiedzi i próbują polemizować lub zadawać dodatkowe pytania. Już kilka razy syn pytał nas dlaczego dorośli używają słów których znaczenia do końca nie rozumieją.
× 1
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Mnie to też zdumiewa.
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
A mi, gdy byłam dzieckiem, nikt w domu nie czytał. Na szczęście pewnego dnia, gdy miałam 5-6 lat, mama zaprowadziła mnie do biblioteki - i chyba tak zaczęła się miłość do książek, która trwa do dziś. Mama nie przewidziała skutków swojego czynu, wiele razy potem stwierdzała, że marnuję czas, siedząc wiecznie w książkach.
Przeskakując wiele lat - obecnie pracuję od kilku lat w bibliotece, w szkole ponadgimnazjalnej (teraz już ponadpodstawowej). Jest bardzo dobrze zaopatrzona, ale zainteresowanie młodych ludzi czytaniem prawie równe zeru. "Wie pani, mdli mnie od liter" - powiedział mi jeden delikwent pewnego razu. Wyśmianych przez uczniów akcji czytelniczych, które starałam się zorganizować, nie zliczę. Nie wiem, czy są to ludzie, którym nie czytano w domu, którym nie wpajano wartości książki i szacunku do niej oraz ludzi piszących, a teraz jest już za późno. Może znaczenie ma środowisko. Może to znak czasów. Bardzo to przykre i deprymujące...

× 3
· ponad 4 lata temu
Mimo wszystko warto dla tych nawet kilku czytelników kupować książki. Tych, którzy proszą o konkretny tytuł i potem codziennie zaglądają i pytają czy już jest. A ile frajdy jest jak już sięgają po upragnioną książkę. Bezcenne!
× 3
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
Na temat bibliotek szkolnych @MAD_ABOUT_YOU na pewno będzie miała wiele do powiedzenia ;)

Jak już pisałem pod jednym z tematów moje dzieciaki część swoich książek oddawały do biblioteki miejskiej. Dlatego gdy syn miał 4 latka zapisaliśmy go do biblioteki i dostał swoja kartę, to chodził po przedszkolu dumny jak paw. Idąc do biblioteki sam wybierał sobie książki które chce mieć przeczytane - bardzo szybko nauczył się gdzie ich szukać. Dodatkowo pani w dziale dziecięcym miała anielskie podejście do młodych czytelników: dyskutowała z nimi, doradzała, podpowiadała, częstowała łakociami lub wręczała drobne upominki. Najważniejszy jednak by ranking najlepszych czytelników w poszczególnych grupach wiekowych.
Gdy poszli z przedszkolem na wycieczkę do biblioteki i pokazał opiekunce grupy że jest na 3 miejscu na liście najlepszych czytelników, został pochwalony przed wszystkimi to mało nie wyskoczył z butów. Córka też szybko poszła w jego ślady i zapisała się do biblioteki - nie chciała być gorsza :D
× 3
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale z moich obserwacji i kontaktów z koleżankami bibliotekarkami wynika, że dla młodszych dzieci biblioteka to faktycznie fajne miejsce. Im są starsze, tym gorzej (nie dotyczy to - jak widać - Twoich dzieci, Sargento_Garcia). Potem dochodzimy do punktu, w którym ja właśnie jestem, gdzie już wielka ich liczba nie czyta, a ci, co czytają, często wstydzą się do tego przyznać.
× 1
@mariolamasiul
@mariolamasiul · ponad 4 lata temu
Uroki szkoły. A tak czy siak, w książki i tak zaglądają, choćby do nauki :) Myślę, że po szkole większa cześć zainteresuje się światem książek :) To piękne, że dzieci wolą książki niż tv <3 niespotykane to jest. Niech zdarza się to jak najczęściej! :D
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
Wina takiego stanu rzeczy jak pisze @moni.pli2011 leży po stronie nauczycieli języka polskiego. Jeśli obejrzenie ekranizacji lub przeczytanie streszczenia uznawane jest za poznanie treści lektury to czego można oczekiwać od dzieciaków. Większość idzie na łatwiznę. Córka będąc w III klasie sygnalizowała nam, że nauczycielka zachęca dzieciaki do słuchania audiobooków. Nie mam nic przeciwko takiej formie "czytania", sam czasami słucham, ale dzieciaki powinny m.in. uczyć się płynnie czytać a nie słuchać.

Niestety powoli zanikają biblioteki szkolne i ich opiekunowie z powołaniem. Szkoły w ten sposób odzyskują etaty i pomieszczenia. Nikt jednak nie myśli o tym, że w ten sposób zamyka się części uczniów możliwość obcowania z książką. Po szkole do biblioteki miejskiej nie pójdzie bo szkoda czasu, obejrzy ekranizacje lektury lub przeczyta streszczenie w sieci i po problemie. Potem z takich dzieciaków wyrastają dorośli, przeżywający kosmiczny szok, graniczący z zawałem, gdy widzi czytające dziecko.
× 1
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
Ale, ale... Nie mogę się wypowiadać za wszystkich nauczycieli języka polskiego, ale sama też nim jestem i nie robię tak, jak piszesz. Pierwszy przykład z brzegu: koleżanka omawia "Lalkę" w 3 dni, ja w 2 tygodnie (chodzi mi o czas i dokładność poświęcone książce).
Co do bibliotekarzy z powołania. Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak zrzucanie winy, jednak muszę powiedzieć, że gdy zaczęłam pracować w bibliotece, byłam pełna zapału i pomysłów. Odbiłam się jednak od ściany, moje chęci zabił mur oporu i szyderstwa.

× 1
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
Co do polonistów to mogłem niektóre osoby obrazić, za co przepraszam. Moja wypowiedź bazuje tylko i wyłącznie na obserwacja poczynionych na nauczycielach w szkołach do których uczęszczają moje szkodniki. Wiem że są pedagodzy którzy starają się rzetelnie podchodzić do ciążących na ich barkach obowiązków. Swoją drogą omawiać "Lalkę" przez 2 tygodnie to horror godny mistrza tego gatunku - @moni.pli2011 uczniowie nie majstrują dla Ciebie laleczki VooDoo ;)
Jeśli chodzi o bibliotekę szkolną to z wypiekami na twarzy czekam aż @MAD_ABOUT_YOU włączy się do dyskusji i doda swoje przysłowiowe trzy grosze.
× 2
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
Ha ha, nie wiem, może i majstrują. :) Ale potem omawianie nie po przysłowiowych łebkach procentuje, pamiętają naprawdę wiele rzeczy. :)
× 2
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
Jak im się "Lalka" śni po nocach, budzą się z krzykiem w mokrych łóżkach, to pamiętają ;)
× 2
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
No już nie rób ze mnie potwora! ;-)
× 1
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
Potworem był Aleksander od Głowackich popełniając takie dzieło. Podobno pisząc "Lalkę" szatańsko rechotał i zacierał ręce, wiedząc że będzie ona lekturą obowiązkową :D :D
× 3
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
"Lalka" to tylko przykład, który pierwszy mi przyszedł do głowy. ;-)
× 2
@Edyta_09
@Edyta_09 · ponad 4 lata temu
Muszę stanąć w obronie polonistów, przynajmniej tych, którzy pracują w szkołach średnich. Poloniści mają świadomość tego, że wielu uczniów nie czyta nic, więc o lekturach nie ma co marzyć i dlatego proponują czasem ekranizacje, żeby mieć jakikolwiek materiał do analizy. Materiał do zrealizowania jest zazwyczaj tak obszerny, że nie ma czasu na to, żeby czekać aż uczeń się namyśli albo da namówić do przeczytania lektury.
Wydaje mi się, że trudno zachęcić nastolatka do czytania jeśli wcześniej nikt go do tego nie zachęcał albo swoim przykładem nie pokazał, że to jest przyjemna rozrywka.
× 4
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
@Edyta_09, masz bardzo dużo racji.
@Edyta_09
@Edyta_09 · ponad 4 lata temu
Co do bibliotekarzy szkolnych - często cały zapał jest zabijany przez dyrekcję i brak pieniędzy.
× 1
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
@Edyta_09mądrego aż miło posłuchać/poczytać
× 1
· ponad 4 lata temu
Do czytania powinni zachęcać wszyscy nauczyciele, a nie tylko poloniści i bibliotekarze. To powinno być jedno z podstawowych zadań szkoły.
× 3
@Edyta_09
@Edyta_09 · ponad 4 lata temu
@Sargento_Garcia, trudno się z Tobą nie zgodzić ;)
× 2
@Edyta_09
@Edyta_09 · ponad 4 lata temu
@MaDom, zgadza się! I dlatego chętnie włączyłam się do Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa - efekty są super, ale samo przejście przez ten program to droga przez mękę.
Zamiast mówić uczniom, że czytanie jest korzystne dla ich rozwoju i bla bla bla, po prostu czytam, rozmawiam z nimi w szkolnej bibliotece (można śmiało powiedzieć, że sieję tam niezłą czytelniczą propagandę) czasem podpytuję co oni czytają albo pytam czy już widzieli jakie nowości przyszły do biblioteki.
Jak się komuś karze coś przeczytać to z pewnością tego nie zrobi.
× 2
· ponad 4 lata temu
Edyta i tędy droga, tylko wszyscy muszą się włączyć. A na chwilę obecną jest to na głowie bibliotekarzy i polonistów. Nawet wychowawcy rzadko pomagają.
× 1
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
@Edyta_09 Biblioteka Raczyńskich w Poznaniu miała bardzo ciekawe pomysły, realizowane co miesiąc w innej filii:
- zapraszali znanych aktorów aby czytali dzieciakom fragmenty książek a potem o nich dyskutowali
- organizowali spotkania z pisarzami i poetami
Niestety dotacje na ten cel zostały wycofane i cieszące się wielką popularnością programy padły :(
× 1
@Edyta_09
@Edyta_09 · ponad 4 lata temu
Wiele ciekawych akcji istnieje tylko dzięki zaangażowaniu pasjonatów. Szkoda.
× 1
· ponad 4 lata temu
Fajną akcją dla podstawówek jest Wielka Liga Czytelników
× 1
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
@Edyta - ja też robię to wszystko, co wymieniłaś. Jeszcze, bo staję się coraz bardziej rozżalona.
× 2
@Anna30
@Anna30 · ponad 4 lata temu
Moim zdaniem odpowiednio dobrana książeczka dla dzieci ma na nich duży wpływ. Każde dziecko ma swoje upodobania i lubi decydować o czym będzie chciało przeczytać. Nic na siłę. Jak zechce to super, a jak nie zechce poczytać choć troszeczkę to trudno. Zdania są tak czasem podzielone na temat czytania literatury dziecięcej, ale myślę, że w końcu znajdzie się grupa autorów, która napisze właściwe bajki dla dzieci czy choćby nawet wierszyki.
× 3
@mariolamasiul
@mariolamasiul · ponad 4 lata temu
na szczęście, jest w czym wybierać :)
× 2
@Anna30
@Anna30 · ponad 4 lata temu
Oj jest i czasem dokonanie tego właściwego wyboru sprawia nam wiele trudności, aby sprawić dziecku radość.
× 1
@Airain
@Airain · ponad 4 lata temu
Rodzice wspominali, że jako dziecię raczkujące szmatławe książeczki dla dzieci darłam bezlitośnie, natomiast ładnie wydane, w twardych okładkach, przeżyły moje dzieciństwo i jeszcze przeszły w młodsze rączki.

Z dzieciństwa pamiętam różne książeczki z wierszykami (Brzechwa, Tuwim), ale ukochane to były Muminki. Lubiłam też kolekcje baśni, miałam ich sporo (była taka seria "baśnie różnych narodów świata"). Ale bawiły mnie też książeczki z serii "Poczytaj mi mamo". Teraz mam w rodzinie małe dzieci i oglądałam w księgarni "Pucia" - wydaje mi się naprawdę odpowiedni. :)
× 2
@Aleksandra_Kirwiel
@Aleksandra_Kirwiel · ponad 4 lata temu
Zgadzam się ze wszystkim. Moim celem było tworzyć biblioteczka dla syna, jak tylko się urodził. Dzisiaj ma 3 lata i codziennie wieczorem, czytamy przynajmniej 3 książeczki. Ma już swoje ulubione pozycje, bez problemu przeczytamy kilka książek po 10-15 stron każda. Nie ma nic lepszego niż książki dla malucha !
× 1
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Super. Same nowe, czy i stare?
× 1
@Aleksandra_Kirwiel
@Aleksandra_Kirwiel · ponad 4 lata temu
Póki co syn woli, nowości, ale nie brakuje też wierszy naszych klasyków :)

× 1
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Brzechwa i Tuwim to byli i moi ulubieni pisarze z dzieciństwa. Mój bratanek też je uwielbiał.
@halmanowa
@halmanowa · ponad 4 lata temu
Nie mam własnych dzieci, ale jako przedszkolanka mogę powiedzieć, że czytanie jest ważne i potrzebne, bo pomaga we wszechstronnym rozowju. Poza tym dzieci uwielbiają słuchać ciekawych historii. Moje przedszkolaki lubią np. opowiadania logopedyczne, w trakcie których wykonuje się różne ćwiczenia :)
× 1
@Moncia_Poczytajka
@Moncia_Poczytajka · ponad 4 lata temu
Dzieci, które dorastają w otoczeniu książek i znają je od pierwszych dni najpierw za sprawą swoich rodziców i dziadków, a potem już czytając samodzielnie są bardziej wrażliwe, mają rozwiniętą wyobraźnię i ułatwiony start w dorosłe życie. Nie wyobrażam sobie wychowywania dzieci bez książek.
× 1
@snaky_reads
@snaky_reads · ponad 4 lata temu
Ja mam niestety rodzinę nieczytającą, ale czytanie w pierwszej klasie tuż po ślubowaniu na czytelnika biblioteki naprawdę dużo mi dało! Przez poszerzenie słownictwa po wiele wspaniałych przygód, których doświadczyłem w świecie książek.
× 1