Czy mogłaby Pani przybliżyć czytelnikom o czym jest Pani debiut – „Osobliwość”?
„Osobliwość” to pierwsza część trzytomowej serii „Przedpamięć”. Powieść łączy teoretycznie przeciwstawne bieguny: science fiction i obyczaj. W mojej książce zjawiska parapsychiczne mają podstawę naukową i wydają się rzeczywiste.
To opowieść o małej dziewczynce wywodzącej się ze starego rodu znachorów, która czuje, widzi i czyni więcej, niż przewidują prawa natury. Niestety, rodzina ją odrzuca. Bohaterka jest zmuszona samodzielnie odkrywać swoją tożsamość, co często kończy się tragicznie.
Tłem zdarzeń jest zwyczajny świat, podobny do naszego. Czasem akcja przenosi się do enigmatycznej, ukrytej rzeczywistości. Myślą przewodnią powieści jest urzekający cytat Nikoli Tesli: Mój mózg jest jedynie odbiornikiem. Gdzieś we Wszechświecie istnieje rdzeń, z którego czerpiemy wiedzę, siłę i inspiracje. Nie zgłębiałem tajemnic owego rdzenia, lecz przekonany jestem, że on istnieje.
„Osobliwość” to książka, która zaczyna się od fantastycznych wydarzeń, żeby potem wrzucić czytelnika w wiele stron szarej rzeczywistości. Muszę przyznać, że dałam się zwieść i obawiałam się, że magia nie będzie odgrywać większej roli w tej powieści. Czy taki był Pani cel?
Jeśli tak Pani zareagowała, to znaczy, że wszystko poszło zgodnie z moim planem. Konstrukcja tej powieści opiera się na kontrastach. Kreuję fantastyczne wydarzenia po to, żeby za chwilę zderzyć je z szarą rzeczywistością. I na odwrót. Opisuję realne, ludzkie problemy, które główni bohaterowie usiłują rozwiązać w sposób nadnaturalny.
Chciałam pisać o zjawiskach parapsychologicznych w taki sposób, by poruszyć też tych czytelników, którzy nie traktują ich poważnie. Najlepiej było to zrobić na gruncie powieści pozornie obyczajowej, a bohaterów uczynić naukowcami. Przeżycia wewnętrzne głównych postaci można odbierać różnie — jako przejaw niezwykłości lub choroby psychicznej, a elementy fantastyczne podważyć jednym słowem — szaleństwo. W „Osobliwości” tak naprawdę nie wiadomo, co jest prawdą, a co iluzją. Pozostawiam to pod osąd czytelników.
W książce pojawia się wiele intrygujących teorii o zjawiskach nadprzyrodzonych. Ciekawi mnie jednak, czy któreś z nich są Pani bliskie? A może stanowią tylko element fabuły?
Bliskie w teorii. Pasjonuje mnie człowiek zarówno w wymiarze fizycznym i metafizycznym. Dużo czytam, rozmyślam i eksperymentuję. Fascynuje mnie to, czego nie rozumiem, na przykład odkrycia fizyki kwantowej. Lubię przyglądać się niewidzialnym sferom, takim jak ludzka psychika. Ciekawią mnie odmienne stany świadomości, intuicja, efekt placebo i nocebo, marzenia senne. Szperam w ezoteryce, szamanizmie, filozofii new age, a potem konfrontuję szalone domysły z odważnymi hipotezami naukowymi. To dobry materiał powieść. W „Przedpamięci” dokonuję sfabularyzowanej syntezy tych dwóch płaszczyzn — nauki i duchowości, rozumu i serca, realizmu i magii.
Pomijając wątki fantastyczne, „Osobliwość” to też ciekawa analiza wpływu sytuacji rodzinnej na rozwój dziecka. Dom bohaterki ciężko nazwać ciepłym i wspierającym. Co zainspirowało Panią do napisania opowieści, w której warstwa psychologiczna odrywa tak istotną rolę? Skąd czerpała Pani wiedzę na ten temat?
W „Przedpamięci” jest sporo psychologii, ponieważ ludzki umysł jest dla mnie jednym z cudów świata. A w szczególności — plastyczny umysł dziecka. Nie mogło tego cudu zabraknąć w książce o niewyjaśnionych zjawiskach. Poza tym jest to trochę inna psychologia postaci, poszerzona o ten parapsychiczny pierwiastek. Stawiam pytania. Jak rozwiązuje swoje problemy człowiek z nadprzyrodzonymi zdolnościami? Czy one pomagają a może utrudniają funkcjonowanie? Jak kształtują jego charakter? Do jakich czynów posunie się nadczłowiek, by osiągnąć swoje cele?
Rodzina głównej bohaterki popełnia wiele błędów wychowawczych, lecz oni po prostu nigdy nie spotkali dziecka uzdolnionego parapsychicznie. Nie wierzą jej, nie rozumieją, bo ich wyrozumiałość ogranicza się tylko do tego, czego sami w życiu doświadczyli. Myślę, że gdyby te zdolności istniały w realnym świecie, większość rodziców zareagowałaby podobnie. To przez brak wiedzy, problemy z empatią i odgórne założenie, że wszyscy musimy być skrojeni jak od linijki, a inność należy tępić. Bohaterowie mojej książki niczym mantrę powtarzają sobie i światu: „My nie jesteśmy chorzy, tylko trochę inni”. Toczą walkę z wiatrakami, lecz się nie poddają. Wolą być wierni sobie niż przypodobać się ogółowi.
Z zawodu jest Pani grafikiem i fotografem – co w moim odczuciu wpływa na to, jak główna bohaterka postrzega świat, zwłaszcza konkretny jego obszar. Czy mam rację?
Jeśli pod sformułowaniem „konkretny obszar” ma Pani na myśli ukrytą rzeczywistość, do której w stanie transowym zagląda główna bohaterka, to tak. Wypełniłam tamtą przestrzeń kolorami i kształtami, ponieważ na co dzień zajmuję się sztuką wizualną i jestem estetką. Przy czym przeżycia astralne moich postaci to nie tylko wrażenia wzrokowe. To ogólnie spotęgowane doznania zmysłowe. Bohaterowie widzą kolory, które zdają się mieć zapachy. Wychwytują zapachy, które mają smak. Dużą rolę odgrywa tu synestezja. W końcu piszę o ludziach, którzy czują, widzą i czynią więcej.
Głowna bohaterka jest dzieckiem wyjątkowym, ale płaci też za to dużo cenę. Czy lepsze jest bezpieczna przeciętność, czy nadzwyczajność, która boli?
Udzielę bardzo denerwującej odpowiedzi na to pytanie. To zależy. Jak dla mnie, ciekawiej jest być innym i nietypowym, choć takie osoby nie mają łatwego życia. Nudzi mnie normalność. Prywatnie ciągnie mnie do tych „innych” ludzi, więc nic dziwnego, że o takich piszę. Sama też podobno jestem nietypowa i traktuję to jako komplement. Może nie mam parapsychicznych uzdolnień, ale myślę nieschematycznie, jestem dociekliwa, zadaję sobie abstrakcyjne pytania, robię wszystko po swojemu i pędzę pod wiatr. Takie życie wydaje mi się ciekawsze, choć trudniejsze.
Bohaterowie Pani książki to osoby, które ciężko mi było polubić. Przynajmniej na początku. Z czasem lepiej rozumiałam ich zachowania, ale też oni sami bardzo się zmieniali. To skomplikowane osoby, o bogatym, chociaż trudnym bagażu doświadczeń. Czy ma Pani wśród nich swojego ulubieńca?
Mówiąc dosyć niezgrabnie, trudno jest polubić kogoś, kto jest trudny. Ale ci trudni bohaterowie mogą za to fascynować. Na pewno łatwiej jest polubić nieskomplikowanych, przewidywalnych ludzi, którzy nie wprawiają w dyskomfort albo dysonans. Ja za to lubię takie postacie, które swoim myśleniem i postępowaniem wyrzucają mnie z butów. Czytając książkę chcę poszerzyć swoje horyzonty, przeżyć coś, co wystaje ponad moje doświadczenie i strefę komfortu. Starałam się coś takiego podarować moim czytelnikom.
Nie mam w książce ulubionego bohatera. Lubię, rozumiem i kibicuję im wszystkim. Wydaje mi się, że każdy z nich ma swoje racje, uzasadnione motywy, pozytywne i negatywne strony. Są w mojej wyobraźni żywi, jak z krwi i kości, chociaż żadnego z nich nie wzorowałam na prawdziwych osobach.
Być może mam w sobie despotyzm Oresta, wrażliwość Emila, naiwność Andry i impulsywność Julii. W pewnym sensie przekazałam im swoje geny, tak jakbym była ich matką.
„Osobliwość” to pierwszy tom serii „Przedpamięć”. Z ilu części będzie się składać i kiedy możemy się spodziewać kontynuacji?
Seria będzie liczyć trzy tomy. Na tę chwilę (a mamy końcówkę marca 2024), kończę pisać drugi tom, a trzeci mam wyczerpująco naszkicowany. Fabuła jest domknięta. Trzeba tylko (a może aż) obrać ją w odpowiednie słowa i podszyć emocjami.
Jednocześnie pracujemy nad promocją pierwszego tomu, więc brakuje mi czasu i energii na pisanie. Idealnie byłoby wydać drugą część jeszcze w tym roku, ale zbyt wiele się teraz u mnie dzieje. Kreatywność jest płochliwa i kapryśna. Pośpiech nie jest dobrym doradcą. Nie chcę tej książki zepsuć. To jest mój priorytet.
Pisząc pierwszy tom, stanęłam na głowie, żeby go dokończyć. Teraz, przy drugim, staję na rzęsach. Przy trzecim zacznę chyba lewitować… Naprawdę się staram i przekraczam swoje granice, żeby ta książka miała duszę.
W tej części trochę brakowało mi obecności Pariosów, ich niecodziennej perspektywy. Czy w kolejnych częściach będą odgrywać większą rolę?
Główna bohaterka nosi nazwisko Parios, więc reprezentuje tę rodzinę. Powiela ich życiorys, dokonuje podobnych życiowych wyborów, choć jest pozostawiona samej sobie i działa podświadomie. Czytelnik odkrywa historię tej familii i podstawy psychotroniki wraz z małą Andrą, z jej dziecięcej perspektywy. Wszystko w swoim tempie, od początku, po kolei. Jeśli czuje Pani niedosyt, to raczej jest to dla mnie dobra wiadomość. To znaczy, że coś w tej powieści ciekawi, że na coś wciąż się czeka.
„Przedpamięć” rozpoczyna się od dziejów rodziny Pariosów i też na nich się zakończy. Geny przodków będą przebijać się przez całe życie Andry. Jako mała dziewczynka idealizowała ich, w dorosłości nimi wzgardziła, lecz przyjdzie moment, gdy będzie musiała się z nimi zjednoczyć, a oni z nią.
Myślę, że warto czekać na rozwinięcie fabuły. „Przedpamięć” ma być z założenia niezwykłą przygodą dla czytelnika, a przy okazji dla mnie, autorki. Oddaję się tej historii bezgranicznie. Wierzę, że moliki książkowe bezbłędnie wychwycą to swoim szóstym zmysłem.
Dziękuję za rozmowę,
Dominika Róg Górecka.