Polowanie na autograf

Autor: poligondomowy ·3 minuty
2020-03-14 18 komentarzy 15 Polubień
Polowanie na autograf
Zbieranie autografów w książkach wydawało mi się czymś naturalnym. Czytam książkę autora, jeśli mi się podoba to chcę go poznać i zyskać dedykację na pierwszej stronie. Oczywiście nie popadam w paranoję i nie pakuje na każde targi kilku walizek książek – choć nie krytykuję takich zachowań, raczej podziwiam, bo ja bym nie ogarnęła tego logistycznie. Ale wydawało mi się to czymś oczywistym. Do momentu, gdy podczas jednego z organizowanych przeze mnie spotkań uczestniczka stwierdziła, że po książkach się nie pisze, więc autograf to też niszczenie. Takie podejście do sprawy nieco mnie zaskoczyło, ale uznałam, że być może jeszcze się przekona. I się przekonała…

Postanowiłam więc podzielić czytelników na trzy grupy w kategoriach fanów lub przeciwników autografów. Proszę o przymknięcie oka, a jak już przymkniecie to może zdradzicie, w której grupie byście się znaleźli?

Zbieracz

Walizka pełna książek, tragarz w postaci osoby towarzyszącej, przekopywanie zbiorów w kącie na targach książki. Pojawia się zbieracz. Osoba nie tylko ciągnąca za sobą walizkę większą niż ona sama, ale też mająca kilometrową listę spotkań w układzie godzinowym, alfabetycznym i według rozmieszczenia stanowisk różnych wydawnictw. Do tego autora nie zdążę, ale za godzinę będzie na innym stoisku. Siostrę ustawię w kolejce do Mroza, a brata do Neli Małej Reporterki i jakoś się uda zebrać podpisy wszystkich pisarzy zebranych w tym miejscu. Nie spocznie dopóki jego kolekcja nie będzie pełna! Jak nie zdąży w określonym na podpisywanie książek czasie to upoluje autora gdzieś w przejściu, a co!

Kolekcjoner

Na twarzy maluje się determinacja, pewność siebie i nastawienie na spotkanie z kimś niesamowicie ważnym. Spotkania autorskie ulubionej pisarki to jak wypad na kawę z przyjaciółką, choć czasem przed powitalnym uściskiem trzeba stać w kolejce pełnej fanów.
Co to jest 150 kilometrów w jedną stronę na spotkanie autorskie z moją ulubioną pisarką? Tyle co nic! Wstanę o 4 rano i przesiądę się sześć razy, żeby tylko zdobyć autograf na najnowszej książce. Podobno w osiedlowej bibliotece jest dziś spotkanie z Mrozem, nawet ostatnio czytałam jego książkę, ale po co mi jego autograf?! Żeby sobie na półce postawić? Nie… No to jadę, bo na moim regale ciągle brakuje jednej podpisanej książki Królowej Kryminałów* 😉 Bo nie chodzi o to, żeby mieć autograf w każdej książce, ale żeby półki z twórczością ulubionych autorów były uzupełnione o dedykacje. I żeby móc spokojnie usiąść w fotelu i patrzeć na kolekcję, by otwierać, czytać, dotykać i odkładać na półkę.

Esteta

Nie będzie mu nikt pisał po książce i jej niszczył. Nawet jeśli sam napisał tę historię to jeszcze nie upoważnia go do dewastacji książki! No cóż on sobie wyobraża! W dodatku co to za dedykacja, gdy autor hurtem każdemu pisze to samo. Nie zna mnie i wcale mu nie zależy by ta książka stała się dla mnie czymś wyjątkowym. Ot, kupiłem, zapłaciłem, przeczytałem i wystarczy. Postawię na półce lub sprzedam na grupie. Popisana się nie sprzeda.
Oj tam, zawracanie głowy – autograf!? Po co to komu? Książki się czyta, a nie pisze po nich, bez znaczenia, czy chodzi o czytelnika, czy autora.

Oczywiście mocno przejaskrawiłam podejście czytelników do zbierania podpisów. Nie każdy ma takie podejście, nie każdy tak się zachowuje i tak myśli. Nie ma znaczenia, czy autografy zbierasz, czy nie są Ci do niczego potrzebne, bo najważniejsza dla Ciebie jest treść książki – po prostu czytajmy. No to co czytasz?
A może zdradzisz, czy lubisz książki z dedykacjami od autora?

*pod Królową Kryminałów możesz wstawić dowolne nazwisko, tekst nie powstał z myślą o konkretnej osobie.



× 15 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@8dzientygodnia
@8dzientygodnia · ponad 4 lata temu
Kiedy pracowałam jeszcze w szkole stworzyłam z dzieciakami projekt „ Pisarze dla Jedynki” ( nr naszej szkoły) . Podczas wyjazdów na targi książki do Krakowa ( w latach 2015-2018) każda z grup dostawała puste „dyplomy” i zbierała dedykacje i autografy ( książki też woziliśmy). Mamy kolekcję ponad 50 takich dyplomów z autografami, a do tego jeszcze ze trzydzieści nieopracowanych z ostatniego roku mojej pracy. Może kiedyś je zrobię i przekażę szkole.
Niektóre mam w telefonie, więc wam pokażę. Może troszkę niewyraźne, ale nie chciało mi dodać jako załącznik i musiałam skopiować i wkleić.
× 9
@8dzientygodnia
@8dzientygodnia · ponad 4 lata temu
× 2
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
Bardzo fajny projekt. :)
× 2
@poligondomowy
@poligondomowy · ponad 4 lata temu
rewelacyjny projekt! Genialny pomysł... to dla uczniów musiało też wiele znaczyć!
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 4 lata temu
Projekt fantastyczny. W ten sposób można przekonać uczniów do czytania.
@ziellona
@ziellona · ponad 4 lata temu
Może tak... nie chodzę na targi książek, moi ulubieni autorzy w większości piszą już książki św. Piotrowi, nie zbieram autografów. Ale...
Bo zawsze jest ale. "Ale" ma kolor ziellony :) - tak, bo jeżeli autograf jest DLA MNIE to co innego. Kiedyś wydawało mi się, że nie potrzebuję autografów, że ja wiem, ze autograf tam jest - niewidzialnym atramentem pisany. Niesie za sobą - jak wspomniała Strusiowata - emocje, wspomnienia itd. Znajomi się zastanawiali, czemu bez autografu (akurat były to płyty CD nagranych przez przyjaciół, w której nagraniu miałam skromny udział). Odparłam wówczas, że autograf mam w sercu. I tak było. I jest. Jednakże miło jest otworzyć książkę dobrego znajomego, którą podarował mi z 10 lat temu, i przeczytać tych kilka słów spisanych DLA MNIE. W danej chwili, którą autograf pokazuje i przypomina. O dedykacji z autografem w przewodniku Kopra, wspominałam pod artykułem o dedykacjach.
Natomiast zdecydowanie nie rajcują mnie "książki z autografem" tylko dlatego że są z autografem. Skoro autor napisał całą książkę, to znaczy że umie pisać i nie musi tego udowadniać na pierwszej stronie :) Aczkolwiek... - gdybym dopadła Karola Darwina... na kolanach bym błagała aby podpisał mi wszystko. WSZYSTKO :)

× 7
@poligondomowy
@poligondomowy · ponad 4 lata temu
No tak, pula książek sprzedawanych z autografem to nie dla mnie. Biedny autor podpisuje 200 książek hurtem i kto pierwszy kupi ten ma. To jednak nie o to mi chodzi...
× 1
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Ja mam kilka dedykacji specjalnie dla mnie pisanych jeszcze z czasów blogowych. To bardzo miiłe, personalne dedykacje. Największym skarbem jest ta od pana Urbanka, bo go lubię, jego książki, a po napisanej recenzji sam do mnie napisał i podziękował za dobre słowo.
× 3
@poligondomowy
@poligondomowy · ponad 4 lata temu
:)

@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 4 lata temu
Też nie chodzę na Targi Książek. Jeżeli już jestem na spotkaniu autorskim i mam książkę, to autograf jest wspomnieniem tego spotkania. Jednak jest to tylko dodatek. Mam parę książek po Mamie, która na spotkaniach autorskich otrzymywała autografy od autorów. Ciekawostką jest to, że wszystkie autografy dedykowane są jej wnuczce, czyli mojej córce, Ani.
@ziellona
@ziellona · ponad 4 lata temu
A no bo kochane babcie tak mają :) Dla wnusi :)
× 1
@Vemona
@Vemona · ponad 4 lata temu
Żaden typ to nie mój typ, bo jakoś nigdy mnie nie korciło polowanie na autorów, żeby autograf zdobyć, ale też nie uważam, żeby miało to niszczyć książkę w jakikolwiek sposób. Mam kilka autografów od autorów - Joanny Chmielewskiej, przydybanej na Targach Książki jeszcze pod Pałacem Kultury, Marii Ulatowskiej, spotkanej także na takowych targach, Iwony Kienzler czy Sławomira Kopra, kilka imiennych dedykacji w książkach wygranych w konkursach, ale najważniejsza jest dla mnie dedykacja bliskiego znajomego, umieszczona w książce, która zamyka pewien rozdział jego życia. Jest na tyle osobista i znacząca, że w odniesieniu do niej nie mają racji bytu żadne moje i czyjeś przekonania na temat takich podpisów. :)
× 5
@poligondomowy
@poligondomowy · ponad 4 lata temu
i to jest najpiękniejsze... bo dedykacja i autograf to powinny być emocje :) mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli...
× 1
@Vemona
@Vemona · ponad 4 lata temu
Rozumiem, bardzo dobrze mówisz, z tym się powinno wiązać coś ważnego, co się liczy, co się pamięta, do czego się wraca...
× 1
@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 4 lata temu
Wydaje mi się, że jestem zbieraczem okazjonalnym - jeśli gdzieś w pobliżu odbywa się spotkanie autorskie pisarza, którego książki czytam to przybędę i zgarnę autograf.
W moim życiu pojawił się tylko jeden wyjątek - Jacek Dukaj. Gdy tylko dowiedziałam się o jego nowej książce (,,Po piśmie'') zachowałam się jak prawdziwie dzielna fanka i napisałam do wydawnictwa z pytaniem czy można dostać egzemplarz tej konkretnej pozycji podpisany jego ręką? Miła Pani B. z Wydawnictwa odpisała, że będą się starali wprowadzić jakąś pulę książek z podpisem po TK. Posmutniałam, bo byłam święcie przekonana, że w takiej sytuacji książki nie uda mi się zdobyć.
Minęło kilka tygodni i Miła Pani B. z Wydawnictwa napisała do mnie (pamiętała! <3), że właśnie rzucili 10 egzemplarzy i mogę kupić! No i tak właśnie zdobyłam ,,Po piśmie'' z autografem autora którego intelekt darzę niemal bałwochwalczą estymą. :3

(A tak w ogóle, to gdyby ktoś pytał, to dałabym się posiekać za autograf imienny na moim egzemplarzu ,,Innych pieśni'' - bogowie, co to była za fantastyczna lektura...)
× 3
@poligondomowy
@poligondomowy · ponad 4 lata temu
Jak miło! Czasem mamy szczęście trafić na cudownych ludzi!
@ksiazkiagi
@ksiazkiagi · ponad 4 lata temu
Ja nie jestem żadnym z tych typów. Nie zbieram autografów, bo jakoś nie czuję takiej potrzeby, żeby autor mi podpisywał książkę, którą czytam. Wystarczy mi, że poznaję go przez jego słowa zapisane w jego twórczości, nie muszę mieć jego podpisu. Zresztą duża część moich ulubionych autorów to osoby już niestety nieżyjące...
Co do pisania po książkach, to nie uznaję bezmyślnego mazania, komentowania, zaznaczania cytatów, ale uważam, że autograf i dedykacja to nieco inna forma "mazania" ;)
× 3
@poligondomowy
@poligondomowy · ponad 4 lata temu
Być może trafisz kiedys na autora, którego podpis będzie miał dla Ciebie znaczenie :)
@ksiazkiagi
@ksiazkiagi · ponad 4 lata temu
Być może, kto wie ;)
× 1
@poligondomowy
@poligondomowy · ponad 4 lata temu
tego Ci życzę!
× 1
@Betsy59
@Betsy59 · ponad 4 lata temu
Dla mnie obca i dziwna jest pasja zbierania autografów. Ale ludzie mają różne hobby, jeżeli im to daje radość...Myślę, że zajmują się tym głównie młodzi ludzie.
× 3
@poligondomowy
@poligondomowy · ponad 4 lata temu
czuję się dzięki Tobie młoda :D
× 1
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
Nie mam żadnej książki z autografem. Ale może kiedyś wreszcie Antti Tuomainen przyjedzie do Polski i podpisze mi wszystkie swoje książki za jednym zamachem. :)
× 3
@poligondomowy
@poligondomowy · ponad 4 lata temu
i tego Ci życzę!
× 2
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
Dziękuję. Ja sobie też. To moje marzenie. :) No, jeszcze zdjęcie z Autorem bym chciała. :)
× 1
@Strusiowata
@Strusiowata · ponad 4 lata temu
Dla mnie książki z autografem niosą emocje, spotkanie z kimś bardzo ważnym i wspomnienia.Zawsze wracam do nich z wielkim sentymentem i radością.
× 3
@poligondomowy
@poligondomowy · ponad 4 lata temu
dla mnie tez to coś bardzo ważnego
× 1
@maczek89
@maczek89 · ponad 4 lata temu
książka z autografem to dla mnie coś wyjątkowego
× 1
@tsantsara
@tsantsara · ponad 4 lata temu
To wyodrębnienie "3 typów" jest nieostre. Kolekcjoner i Zbieracz to ten sam rodzaj. Gdy to zaakceptujemy, okaże się, że nie chodzi wcale o autografy, lecz o stosunek do książki: czy jest ona relikwią w mojej bibliotece, czy żywym zapisem lektury, tekstem, z którym się spieram lub wspieram, ergo czy akceptuję "zapiski na marginesach". Antykwaryczne zabytki mogą być relikwiami i u mnie, ale ze współczesnymi książkami chcę rozmawiać! To nie jest już świętość, za którą można kupić wieś, lecz tani produkt przemysłowy!

Można jeszcze wprowadzić inną kategorię: odróżnić czytelników, dla których autograf ma, lub nie ma znaczenia. A jakie znaczenie może mieć autograf autora w książce? Rozumiem jeszcze chęć dania do podpisania książki komuś, kogo jako autora lubię, cenię. Zdarzyło mi się to raz: Ivan Martin "Magor" Jirous. Rok później już nie żył. Czasem nadarza się po prostu okazja: np. na spotkaniu autorskim nie ma tłoku, można zamienić kilka słów... Co do swego rodzaju autografowej manii (widziałem na własne oczy, że taka istnieje), to przyznaję - nie rozumiem jej. Zwłaszcza w wydaniu targowym: stoi kolejka kilkudziesięciu/kilkuset?!/ czytelników, a ten nieszczęsny autor tylko pyta: dla kogo? imię?... I nawet twarzy nie zobaczy. Toż to iluzja czystej wody, że taka dedykacja jest OSOBISTA. Cóż za fałsz...W takiej sytuacji "incydent" @MAD_ABOUT_YOU z Czubajem uważam wręcz za coś pozytywnego: nie dość, że doszło do wymiany zdań, to jeszcze pojawiły się emocje, a autor jeszcze je świadomie zapisał w dedykacji... Już nie zapomnisz go - by strawestować piosenkę - dedykacja ci o nim przypomni! Nie znam człowieka, w ogóle nie wiem co to za typ, ale za sam pomysł, jak sprowokować czytelnika, jak wzbudzić w nim emocje, ma ode mnie punkt. Przecież takie autogramiady to musi być koszmarna nuda i anonimowość dla literatów! Wybić się z rutyny to wręcz zasługa. Oczywiście są i tacy, którzy to lubią, brylują - dla niejednego to szansa na przygodę: jest się a priori podziwianym i lubianym za tych parę wydrukowanych słów, które z osobowością nie muszą mieć wiele wspólnego... Niektórzy autorzy piszą nawet o tym - najlepsze są wypady na prowincję, gdzie literat staje się niemal bogiem. Można się kąpać w podziwie dla siebie samego.

Mimo tego, co powiedziałem, sam także mam kilka książek z autografami. Nigdy jednak nie proszę autorów o dedykację, jeśli ich nie znam osobiście, lub gdy oni mnie nie znają. Na spotkaniu autorskim jest jednak szansa, by choćby zadając pytania nawiązać jakiś kontakt. Fotografowanie się z autorami i maniakalne zbieractwo to nie moja broszka. Trochę mi nawet wstyd, gdy widzę takie akcje... Choć nie wiem - może to dla autorów jakaś atrakcja? W sensie: czują się połechtani? Bywali polscy dziennikarze, którzy fotografowali się z (czasem trzeciorzędnymi) gwiazdkami Hollywood i nie wstydzili się tego potem nawet publikować w książkach. Syndrom fana to bardzo dziwne zjawisko współczesnej kultury - jakby dotknięcie kogoś, kto jest popularny, mogło spowodować, że nieco tego splendoru sławy spłynie na mnie? Nowa świecka tradycja? Niesakralny przeżytek po świętych relikwiach? Tam też wystarczało dotknięcie. Mnie wystarcza sam podpis na tzw. "Schmierseite". Tak! To wiadomość do wszystkich estetów: porządnie wydane książki mają "strony do smarowania", czyli przeznaczone na wszelkie dedykacje itp. I tu wracamy do pierwszego rozróżnienia: książki-relikwii lub nośnika. Wiem, istnieją zbieracze niestemplowanych, niezapisanych pocztówek, ale dla mnie znaczenie mają tylko te z własną historią: tekstem, znaczkiem, stemplem i gdy pisane są do mnie... Podobnie nieco jest z książką. Moja może być podpisana (jeśli dla mnie) i popisana (jeśli przez mnie).
× 2
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 4 lata temu
Poruszyłeś ciekawy temat, stosunku do własnych książek. Dla mnie książka jest żywym zapisem lektury, a nie eksponatem muzealnym.
× 1
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Akurat Królowa Kryminału była tylko jedna i autograf od niej to kwestia seansu spirytystycznego.... Agatha Christie, a TA RESZTA, owe 'nikt konkretny' to uzurpatorki, nazwane tak przez prasę, potrzebującą czegoś na nagłówki. Napisałabym, że to jest moim zdaniem, ale to obiektywna prawa, jak ta, że Ziemia jest okrągła.

Natomiast w kwestii autografów to jestem zwolenniczką wybiórczą, zbierałabym te, które lubię, na pewno nie wszystkie jak leci. Ale blogerki często pisały, że na targi książek jechały z walizką książek po autografy.
× 2
@poligondomowy
@poligondomowy · ponad 4 lata temu
ok, przyznaję, niefortunnie użyłam zwrotu Królowej... może to dlatego, że ciągle mamy jakieś Królowe, Carów, Królów i Księciów czegoś...
× 1
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Nic nie szkodzi. Domyśliłam się, że nie chciałaś obrazić ani fanów Bondy, ani nie wiem którą teraz nominowano. Ale może wszystkie królewny kryminału to czytają, to niech zejdą na ziemię, bo jest tylko jedna królowa. Only and lonely,,,, Jak śpiewał Elvis.
× 1
@mikakeMonika
@mikakeMonika · ponad 4 lata temu
Nie zbieram autografów, ale gdyby się trafiła okazja, to chętnie chciałabym je mieć :)
Szczęście, że przeczytałam naszą dyskusję od deski do deski, bo pana Czubaja będę omijać, tak na wszelki wypadek ;) I z podpisywaniem, i z czytaniem. Tyle wszak jest książek do przeczytania!
× 2
@poligondomowy
@poligondomowy · ponad 4 lata temu
oby trafiła się więc okazja!
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 4 lata temu
Biorę z Ciebie przykład.
@Moncia_Poczytajka
@Moncia_Poczytajka · ponad 4 lata temu
Nie mogę się utożsamiać z żadnym z wymienionych typów. Nie zbieram, nie kolekcjonuję autografów i generalnie nie przykładam do tego większej uwagi. Mam w swojej biblioteczce kilka, może nawet kilkanaście książek podpisanych przez autorów i oczywiście jest to miła, osobista pamiątka, ale nic poza tym.
× 1
@Ive.Vivrebien
@Ive.Vivrebien · ponad 4 lata temu
Hm. Ja też nie uznaję pisania po książkach... z wyjątkiem dedykacji i autografów. (Sama czasem umieszczam dedykacje na okładce) ;) Szczerze myślę, a nawet jestem przekonana, że gdyby do Polski przyleciał S.King i Dan Brown to zachowałabym się jak rasowa kolekcjonerka <3
@Anna30
@Anna30 · ponad 4 lata temu
Uważam, że autograf stanowi doskonałą pamiątkę, gdyż wyraża szacunek dla Czytelnika.
Podpis autora książki ma dla mnie ogromne znaczenie, gdyż wiem, że potrafi napisać od serca swoje dodatkowe myśli.
To mnie cieszy i sprawia mi wiele radości:)
@halmanowa
@halmanowa · ponad 4 lata temu
Nie mam zbyt wielu książek z autografem, ale te, które posiadam, stoją na honorowej półce. Lubię do nich zaglądać od czasu do czasu :)
@ziellona
@ziellona · ponad 4 lata temu
A w ogole... straszliwie podoba mi się ten cykl artykułów "naokolo książki". A to dedykacja, a to autograf, a to zakładka... Super !
· ponad 4 lata temu
× 3
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
To ja poproszę jeszcze o artykuł o okładkach na czytniki.
× 1
@8dzientygodnia
@8dzientygodnia · ponad 4 lata temu
Oooo, okładki na czytniki, tak.
Mam ich kilka. Często zmieniam, zazwyczaj raz na rok i zależy to od tego co mnie w danym czasie fascynuje. Tylko nie bardzo mam co zrobić z tymi, które mi zbywają, bo nie lubię już do nich wracać, a wyrzucać szkoda. Jedną czy dwie dałam znajomym. Czytnik mam dopiero pięć lat, więc to nie jest jakaś wielka kolekcja, to zresztą nie jest żadna kolekcja, ale lubię takie zmiany. To tak, jakbym kupiła sobie jakiś fajny nowy ciuch.
Obecną mam już prawie dwa lata, więc wyjątkowo długo, ale bardzo mi się podoba i chyba nie wymienię jej tak szybko.
× 2
@ziellona
@ziellona · ponad 4 lata temu
@Sue - i super. Wydaje mi sie ze cykle nie powinny byc pisane przez 1 osobe. Ktos napisze o lesie, ktos inny o drzewie i wszyscy zawodowoleni. I o tą roznorodnosc chodzi. Wiejec nam trzeba takich pomyslow. Fajna rzecz, naprawde.


× 2
@poligondomowy
@poligondomowy · ponad 4 lata temu
ok, otulacze biorę na tapet :D