Podobno zwiedziła Pani już ponad 25 krajów. Które z nich urzekły Panią najbardziej i dlaczego?
Bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo dla mnie każdy wyjazd jest wyjątkowy. Kocham podróże nie tylko za to, co możemy dzięki nim zobaczyć, przeżyć, ale też za cały proces, jaki się z nimi wiąże — od ekscytacji towarzyszącej podczas kupowania biletów, przez przygotowania, aż po wspomnienia, które zostają z nami na zawsze.
Ze względu na dwuletni pobyt we Włoszech, to właśnie Italia zajmuje kluczowe miejsce w moim sercu, ale od jakiegoś czasu dość skutecznie konkuruje z nią Grecja, w której obecnie jestem i nie ukrywam, że bardzo bym chciała zostać tu na dłużej. Ewidentnie ciągnie mnie na południe, uwielbiam tę spokojną codzienność i luz, które tutaj są na wyciągnięcie ręki. Ale oczywiście nie zamykam się tylko na te kierunki. Najbardziej intrygującym krajem, do którego z pewnością chciałabym któregoś dnia powrócić, jest Izrael.
Ze znalezionych na Pani temat informacji możemy również wyczytać, że jest Pani między innymi blogerką, sommelierką czy makijażystką. Które z Pani umiejętności okazały się najbardziej przydatne podczas pisania książek?
Pracowałam też w finansach, turystyce, a nawet jako opiekunka do dzieci. Zawsze byłam ciekawa świata i szukałam nowych doświadczeń. Nie lubię siedzieć za długo w jednym miejscu, a każdy zawód, jaki wykonywałam, czegoś mnie nauczył i dał sporo inspiracji do pisania ;)
Jeśli jednak miałabym wskazać jedną branżę, która najbardziej przyczyniła się do tego, że zaczęłam pisać książki, to zdecydowanie byłoby to moje ostatnie zajęcie, czyli bycie sommelierką. To właśnie wtedy założyłam bloga i zaczęłam pisać sporo artykułów na temat wina oraz podróży, przypominając sobie, jak bardzo kocham to robić (z wykształcenia jestem też dziennikarką, ale życie tak się poukładało, że przez wiele lat nie korzystałam z nabytych na studiach umiejętności). Gdy zaczęła się pandemia, byłam zdołowana zamknięciem branży gastronomiczno-winiarskiej oraz brakiem możliwości podróżowania i tak powstał „Celebryta”. Jakby nie było, mój debiut był romantyczną historią dwojga sommelierów, więc inspiracje są dość oczywiste.
Fabuły Pani książek wydają się dosyć mocno osadzone we współczesnych realiach. Skąd czerpie Pani pomysły?
Z życia. Każdy dzień dostarcza mi nowych pomysłów. Czasem jest to zasłyszane gdzieś zdanie, czasem muzyka, a czasem jakiś zapierający dech w piersiach widok. Prawda jest taka, że odkąd zaczęłam pisać mam wrażenie, jakby moje zmysły się wyostrzyły, jakbym nagle zaczęła widzieć i czuć dużo więcej niż wcześniej, dostrzegając inspiracje tak naprawdę wszędzie dookoła. To jest bardzo ekscytujące i mobilizujące do dalszej pracy.
Ile razy w życiu można prawdziwie kochać? Jak Pani myśli?
Ojej, mam nadzieje, że wiele! Nudno by było, gdyby było inaczej. W końcu, czy jest coś piękniejszego niż miłość?
Czym dla Pani jest pisanie?
W tym momencie ogromną pasją i spełnieniem marzeń. Mam nadzieję, że będę mogła to robić przez długie lata.
Czy kończąc jedną powieść, ma Pani już pomysł na następną? Czy może czeka Pani na reakcję czytelników i stara się spełnić ich sugestie?
Pomysły przychodzą do mnie cały czas i zdarzyło mi się już pisać dwie powieści równocześnie, co nie było łatwym zadaniem i chyba wolałabym tego nie powtarzać.
Może źle to zabrzmi, ale staram się nie kierować za bardzo sugestiami czytelników. Byłoby to z resztą trudne, bo często opinie są totalnie skrajne. Oczywiście obserwuje reakcje i jeśli zauważam, że sporo osób chciałoby rozwinięcia danego wątku, to staram się zaspokoić ich ciekawość. Prawda jest jednak taka, że cenię sobie tę pracę właśnie za to, że to ja jestem tu szefem i mogę pisać to, co chcę. Nawet jeśli czytelniczki będą chciały mnie potem udusić. W końcu książki są po to, żeby dostarczać emocji. I to właśnie je próbuję wzbudzić u moich odbiorców.
Czytelnicy piszą, że czyta się Panią lekko, ale dostarcza Pani dużo emocji i porusza ciężkie tematy. Czy książka ma się dobrze czytać, pomóc się zrelaksować czy może poprzez losy bohaterów chce Pani coś przekazać?
Co do mojego stylu to trudno mi się wypowiadać. Piszę tak, jak czuję i nie zastanawiam się nad tym zbyt długo. Oczywiście ogromne podziękowania należą się cudownym redaktorkom, z którymi mam przyjemność współpracować. Gdyby nie one, to myślę, że byłoby ciężko ;)
Duży wpływ na moją twórczość mają moje osobiste preferencje. Sięgając po książkę, chcę coś przeżyć, chcę poczuć wspomniane już wcześniej emocje. Może to być radość, złość, współczucie, czy cokolwiek innego, ale jeśli tego zabraknie, to czuję, jakbym zmarnowała czas. Fajnie, jeśli mogę się z książki też czegoś nauczyć, a jeśli historia skłoni mnie do jakichś przemyśleń, to już w ogóle jestem zachwycona. No i oczywiście, uwielbiam takie pozycje, dzięki którym mogę zwiedzić jakieś miejsca na świecie, w których jeszcze nie byłam, albo powspominać odbyte już podróże.
Moje książki są dość różnorodne. Niektóre z nich są „lekkie i przyjemne” jak „Celebryta”, którego założeniem było dostarczenie moim czytelniczkom rozrywki, ale jeśli ktoś się uważnie w niego wczytał, to mógł dostrzec to, że on również miał swoje przesłanie.
Z kolei moja najnowsza premiera: „Naucz mnie kochać” jest zdecydowanie cięższa emocjonalnie i nie ukrywam, pisanie jej, ze względu na moją wrażliwość sprawiło mi więcej trudu. Jednak teraz, czytając opinie na jej temat, widzę, że to był dobry kierunek.
Tak czy inaczej, nie chciałabym ograniczać się do jednego typu książek. Mam nadzieję, że będzie mi dane dalej publikować zarówno te relaksujące historie, jak i te poruszające do granic możliwości.
Jakie są Pani plany na przyszłość? Czy jest już pomysł na kolejny tom?
Pisać, pisać i jeszcze raz pisać. „Naucz mnie kochać” jest jednotomówką, ale kolejne powieści są już w przygotowaniu. Pomysłów nie brakuje, więc wszystko w rękach moich czytelników J
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Justyna Szulińska