Nie martwcie się Kochani, tym przewrotnym tytułem nie mam zamiaru namawiać Was do złamania nakazów Pana Ministra. Wręcz przeciwnie, chcę Was namówić, abyście podczas przymusowego siedzenia w domu, nie ruszając się z wygodnego fotela, wyruszyli w podróż, jaka tylko Wam się zamarzy.
Parafrazując słowa pewnej piosenki, dla mnie podróżą każda książka jest. Myślę, że nie jestem w tym odosobniona i na pewno wielu z Was, kiedy tylko otwiera nową lekturę, ma wrażenie, że udaje się daleko, daleko hen od problemów życia codziennego. Przy okazji czasami razem z nową książką stajemy się również posiadaczami niewidzialnego ale jakże przydatnego wehikułu czasu, który niekiedy zabiera nas w fascynującą przeszłość lub w pełną niezbadanych tajemnic przyszłość. Zgodzicie się pewnie ze mną, że my mole książkowe, dzięki miłości do książek zyskaliśmy niesamowitą moc i możemy sobie podróżować gdzie i kiedy chcemy. Dlatego chcę Was gorąco namówić, abyście do przymusowe siedzenie w domu na takie wycieczki właśnie wykorzystali, bo sprawią one, że życie w tak niepewnych czasach stanie się odrobinę przyjemniejsze.
Oczywiście do takich wycieczek nie namawiam tych z nas, którzy pracują w domach zdalnie. Nie próbujcie wybierać się nigdzie w przerwach od pracy, bo możecie nie zdążyć wrócić przed ekran komputera. Niech przez dzień pracy prowadzi Was myśl, że kiedy już skończycie, udacie się w jakieś fajne miejsce z dala od koronawirusa i zdalnej pracy. Podejrzewam, że wtedy praca będzie szła Wam jak z płatka.
Mam cichą nadzieję, że w komentarzach podzielicie się ze mną informacją, gdzie teraz przebywacie, może z kimś Was się gdzieś tam spotkam? Chociaż muszę się Wam przyznać, że ja w tej chwili nie uciekłam nigdzie daleko. Zostałam w mojej rodzinnej Łodzi i śledzę losy czterech przyjaciółek, które są bohaterkami książki Adrianny Michalewskiej i Izabelli
Szolc Skok w króliczą norę. I choć nigdzie daleko się nie wybrałam, to przynajmniej mogę w tej chwili bezkarnie przemieszczać się po ulicach mojego miasta i przebywać w różnych lokalach, które w tej chwili są zamknięte. Dodatkowym plusem tej podróży jest to, że wspomniany wyżej wehikuł czasu zabrał mnie do roku 2013, a oczywistym jest, że byłam wtedy trochę młodsza i z nostalgią wspominam tamtą Łódź, którą bardzo dobrze pamiętam. Od czasu do czasu wehikuł zabiera mnie również do czasów stanu wojennego, których już tak dobrze nie pamiętam i czytam o nich z wielką ciekawością. Także ja swoją podróż uważam za bardzo udaną, mam nadzieję, że Wy również.
No cóż, Kochani szczęśliwej drogi już czas, niezapomnianych literackich podróży Wam życzę! Pamiętajcie, od dziś obowiązuje nas hasło #zostajęwdomu i wyruszam w podróż. Do następnego!