Avatar @arwena

Dalia

@arwena
14 obserwujących.
Kanapowicz od ponad 16 lat.
Napisz wiadomość
Obserwuj
14 obserwujących.
Kanapowicz od ponad 16 lat.

Cytaty

Widziałaś, co się tam działo, to cyrk.Żyjemy dla zmywania, mycia podłóg i gotowania. Nie mamy dzieci, jesteśmy jak roboty, jak pieprzone roboty z pieprzonego Stepford!
Za oknem świecił księżyc w pełni. Mój współlokator, wilkołak, biegał gdzieś z miejscowym stadem, więc nie musiałam mu tłumaczyć, dlaczego wychodzę ze Stefanem. Co było dość sprzyjające. Samuel jako taki nie był złym współlokatorem, ale miał skłonność do zaborczych i dyktatorskich zachowań. Oczywiście nie pozwalałam, by mu to uchodziło na sucho, tym niemniej prowadzenie kłótni z wilkołakiem wymaga pewnej subtelności, której mi brakowało – zerknęłam na zegarek – o trzeciej piętnaście nad ranem. Mimo że zostałam przez nie wychowana, sama nie jestem wilkołakiem – czy też, gwoli ścisłości, jakimkolwiek innym „cosiołakiem”. Nie jestem sługą faz księżyca, a w postaci kojota, mojej drugiej natury, wyglądam jak każdy inny canis latrans, na dowód czego mogę okazać blizny po grubym śrucie. Wilkołaków nie sposób pomylić z wilkami. Są o wiele większe niż ich całkiem zwyczajni kuzyni i o wiele bardziej przerażające. Ja należę do zmiennokształtnych, choć niewykluczone, że kiedyś istniała na to jakaś inna, indiańska nazwa, która uległa zapomnieniu, kiedy Europejczycy rozpanoszyli się w Nowym Świecie
Instynkty wilkołaków bywają uciążliwe – właśnie dlatego wilkołaki nie dożywają późnego wieku. Przez te same instynkty ich dzicy bracia przegrali z cywilizacją, podczas gdy kojoty mają się dobrze, nawet w obszarach zurbanizowanych, takich jak Los Angeles. Kojoty są moimi braćmi. Och, nie jestem kojotołakiem, jeśli coś takiego w ogóle istnieje. Jestem zmiennokształtna. Termin ten ma swoje źródło w wierzeniach południowo-zachodnich Indian. Wiedźmy niektórych plemion, zwane „skórokształtnymi”, za pomocą odpowiedniego rodzaju skóry przyjmują postać zwierzęcia i wędrują po okolicy, sprowadzając na ludzi choroby i śmierć. Biali osadnicy mylnie używali tego określenia w stosunku do zmiennokształtnych i nazwa ta do nas przylgnęła. Obecna sytuacja nie pozwala nam na sprzeciw – nawet gdybyśmy się ujawnili jak pomniejsi nieludzie, jest nas zbyt mało, by ktokolwiek zaprzątał sobie głowę naszym zdaniem.
Największy rozum – do czasu milczeć i do czasu mówić.
Nie wolno się gniewać: gniew, jak bumerang, wraca do tego, co go cisnął.
Polacy powinni się arystokratyzować, a nie chamieć.
Zima jak troska, długo trwa, a lato jak szczęście, mija chwilą
Zadaniem kobiety jest pamiętanie o drobiazgach. One stanowią o spokoju lub niepokoju domu, a dom to jest państwo
Zdał sobie sprawę, że oprócz niego jest w pokoju inna żywa istota. Z sufitu spuszczał się ku niemu na długiej nitce pająk, którego można by uznać za pradziadka wszystkich pająków. Stwór się kołysał, a Smith obserwował go przyjaźnie i zastanawiał się, czy nie patrzy przypadkiem na gniazdową formę człowieka.
No właśnie! - przerwał przedmówcy, parskając z niesmakiem. - "Ten człowiek!" CZŁOWIEK! Czy nie widzi pan, że on nie jest człowiekiem? - Co proszę? - SMITH NIE JEST CZŁOWIEKIEM! - Ehm. Czy zechciałby pan to wyjaśnić, kapitanie? - Smith nie jest człowiekiem. Jest inteligentną istotą o genach i pochodzeniu ludzkim, ale nie jest człowiekiem. Jest bardziej Marsjaninem niż człowiekiem. Nigdy nie widział istoty ludzkiej, zanim się nie zjawiliśmy. Myśli jak Marsjanin, czuje jak Marsjanin, został wychowany przez rasę diametralnie różniącą się od naszej. Marsjanie, na przykład, są bezpłciowi. Smith nigdy nie widział kobiety
Dawno temu, kiedy świat był młody, żył sobie pewien Marsjanin nazwiskiem Smith. Valentine Michael Smith był równie realny, jak podatki, ale był jedynym w swoim rodzaju.
Znaleziono ENVOYA. Nikt nie przeżył". Drugi meldunek, którego treść wstrząsnęła światem brzmiał: "Mars jest zamieszkany". W trzecim meldowano: "Poprawka do meldunku 23-105. Znaleziono jednego ocalałego rozbitka z ENVOYA".
Krasnoludy potrafią zmieniać ołów w złoto. Plotka dotarła też do spiczastych uszu krasnoludów. - Potrafimy? - Nie mam pojęcia. Ja na przykład nie potrafię. - No tak, ale gdybyś potrafił, i tak byś się nie przyznał. Ja bym się nie przyznał, gdybym potrafił. - A potrafisz? - Nie. - Aha!
Czy tutaj nie wolno się czesać? - spytał Rinah z lekką irytacją. - Twój grzebień nie odpowiada naszym przepisom. Musisz pobrać inny z magazynu. - A zegarek? - Nie używamy tu indywidualnych czasomierzy. Czas miejscowy podawany jest przez system informacyjny. Czy używasz peruki, szkieł kontaktowych? - Nie! - Rinah szarpnął dłonią rozwichrzone włosy, by udowodnić, że nie są peruką, a potem nachylił się w kierunku grubasa i wytrzeszczył oczy, by ten mógł przekonać się, że nie ma w nich soczewek. - Dobrze, dobrze! - funkcjonariusz odsunął się nerwowo. - Możesz to zabrać, resztę zwrócimy przy wyjeździe. Rinah zgarnął do walizki część swoich rzeczy, pozostałe upchał po kieszeniach. - Czy. to już wszystko? - U mnie, tak. - Grubas uśmiechnął się ironicznie. - Przejdź do następnego pokoju.
Kto zmierzy ogrom Incarceronu? Jego sale, wiadukty, przepasci? Ten tylko, co poznał wolność, Więzienie opisać potrafi PIŚNI SAPPHIQUE'A " " Wybierzmy jedną z epok i odtworzmy ją. Stworzymy świat wolny od strachu przed zmianą! Uczynimy Raj ! EDYKT KRÓLA ENDORA
© 2007 - 2024 nakanapie.pl