Fragment: [...] Miał rację, niech go szlag. Pomógł mi, kiedy porwano córkę miejscowego Alfy. Dał mi wtedy jasno do zrozumienia, że będzie czegoś żądał w zamian. Ziewnęłam i usiadłam, porzucając wszelką nadzieję na powrót w objęcia Morfeusza. – W porządku. O co chodzi? – Muszę dostarczyć wiadomość wampirowi, który przebywa na tym terenie bez pozwolenia mojej Pani – powiedział, zmierzając wreszcie do sedna sprawy. – Potrzebuję świadka, którego on nie zauważy. Rozłączył się, nie czekając na odpowiedź ani nawet nie mówiąc, kiedy po mnie przyjedzie. Dostałby nauczkę, gdybym wróciła do łóżka. Mamrocząc pod nosem, wciągnęłam na siebie dżinsy, wczorajszą podkoszulkę z plamą po musztardzie i parę skarpetek z tylko jedną dziurą. Mniej więcej ubrana poczłapałam do kuchni i nalałam sobie szklankę soku żurawinowego. Za oknem świecił księżyc w pełni. Mój współlokator, wilkołak, biegał gdzieś z miejscowym stadem, więc nie musiałam mu tłumaczyć, dlaczego wychodzę ze Stefanem. Co się bardzo dobrze składało. [..] Palenie czarownic na stosie, próby wody czy publiczne lincze są obecnie zakazane. Przeciętny obywatel oświeconego świata nie musi się też trapić stworzeniami, które ożywają nocą. Czasami żałuję, że nie jestem przeciętną obywatelką... Mercedes Thompson, pracująca jako mechanik samochodowy, ma przyjaciół w mętnych kręgach i bardzo mrocznych miejscach. W dodatku nasza droga Mercy winna jest jednemu z nich przysługę. Zdolna do zmiany postaci na zawołanie, zgadza się wesprzeć wampira Stefana, gdy ten wyrusza przekazać wiadomość istocie sobie podobnej. Kłopot w tym, że adresatów jest dwóch - choć ciało dzielą jedno.