Cytaty Charlotte Brontë

Dodaj cytat
To, czego nie da mi rzeczywistość, pożyczę od wyobraźni.
Mężczyźni rzadko czują sympatię do tych, którzy potrafią szybko i właściwie odczytać ich najgłębsze myśli.
Ta muzyka porusza mą duszę, budzi całą istotę mego istnienia, sprawia, że moje serce bije – nie swym umiarkowanym codziennym rytmem, lecz z nową, emocjonującą energią.
Dusza na szczęście ma swego tłumacza - często bezwiednego, ale zawsze wiernego - jest nim oko.
Życie wydaje się zbyt krótkie, by spędzać je na pielęgnowaniu nienawiści i zapamiętywaniu krzywd.
Daleko lepiej jest cierpliwie znosić ból, którego nikt nie odczuwa prócz ciebie, niż popełnić czyn nierozważny, którego złe następstwa rozciągnęłyby się na wszystkich twoich bliskich.
Ludzie skryci często istotnie więcej potrzebują szczerego omówienia swoich uczuć i smutków niż ludzie wylani. Najsurowszy na pozór stoik jest ostatecznie człowiekiem i wdzierając się śmiało i życzliwie w taką milczącą duszę wyrządza się jej niekiedy pierwszorzędną przysługę.
Prawa i zasady nie są stworzone na okresy wolne od pokus, ale na takie właśnie chwile jak obecna, gdy ciało i dusza buntują się przeciw ich surowości; są surowe, lecz nie będą pogwałcone.
Istoty ludzkie - w szczególności zaś dzieci - rzadko odmawiają sobie przyjemności okazania siły, której posaidania są świadome, nawet jeśli siła ta przejawia się jedynie w umiejętności unieszczęśliwiania innych.
Poczucie krzywdy płodzi nienawiść
Wierzę w źdźbło nadziei i blasku słonecznego, wystarczające do osłodzenia najcięższego nawet losu. Wierzę, że życie na tej ziemi nie jest wszystkim: ani początkiem, ani końcem. Wierzę, drżąc; ufam, płacząc.
Nikt nie puszcza się na rwące, zmącone wody miłości, jeśli nie przyświeca mu gwiazda nadziei.
Potem ojciec Silas wskazał mi piękne strony rzymskiego
kościoła, jego wzniosłe dzieła i kazał mi sądzić drzewo po jego owocach.
Odpowiedziałam na to, że dzieła te nie są owocem Rzymu, ale jego obfitym, bujnym kwieciem, piękną zapowiedzią, ukazywaną przezeń światu. Kiedy kwiecie to padnie i zawiąże się owoc, nie ma posmaku miłosierdzia; jabłkiem w zupełności z niego ukształtowanym jest ciemnota, poniżenie i bigoteria. Z trosk, smutków i przywiązań ludzi wykuwa on więzy ich niewoli. Żywi, odziewa biedaków i daje im dach nad głową po to, aby skrępować ich zobowiązaniami „wobec Kościoła"; wychowuje i kształci
sieroty, aby wyrastały „na łonie Kościoła". Przeciąża pracą mężczyzn, poświęca w sposób niesłychanie morderczy kobiety i wszystko na tym świecie, który Bóg w swojej łaskawości uczynił miłym dla dobra stworzonych przez siebie istot, każe im dźwigać Krzyż o potwornym, zabójczym ciężarze, aby mogli służyć rzymskiemu kościołowi, przekonywać o jego świętości, stwierdzać jego potęgę i szerzyć królestwo swojego tyrańskiego „Kościoła".
Dla dobra człowieka mało się czyni, na chwałę Boga jeszcze mniej. Tysiące dróg otwieranych jest w największym znoju krwawiącymi dłońmi, w pocie czoła, z nazbyt szczodrym szafowaniem życiem ludzkim; drążone są i
prześwidrowywane góry na wylot, skały rozłupywane są aż do samych podstaw — a wszystko to w jakim celu? Aby duchowieństwo mogło bez przeszkód kroczyć po nich naprzód i wspinać się wzwyż, dążąc do wybicia się ponad wszystkich i ponad wszystko i stanięcia na górującym nad światem szczycie, z którego będzie mogło wreszcie roztoczyć wszechwładnie berło swojego molocha — „Kościoła".
Szczęście i pogoda umysłu nie są jak kartofle, które można hodować, sadząc je w starannie nawożonym gruncie. Uczucie szczęścia jest glorią, której promienie zsyłają na nas niebiosa. Jest rosą boską, która spada na duszę człowieka w słoneczne letnie poranki z szkarłatnego kwiecia i złocistych owoców raju.
Ponad wszystkimi innymi uczuciami górowało silne, jakkolwiek mętne przeświadczenie, że lepiej jest iść naprzód, aniżeli cofać się i że mogę iść naprzód, że droga jakaś - najciaśniejsza bodaj i najtrudniejsza - otworzy się przede mną
Nauczając innych i ucząc się sama, nie miałam wolnego momentu niemal. Było to przyjemne. Czułam, że posuwam się naprzód, że umysł mój nie pleśnieje i nie rdzewieje w gnuśnej bezczynności, ale rozwija swoje władze i wyostrza je nieustannym ćwiczeniom.
Czy to ma być szczyt ziemskiego szczęścia, cel życia – kochać? Nie sądzę, aby tak było. Raczej może to być największą klęską dla śmiertelnika, stratą czasu jedynie, bezpłodną udręką uczucia.
Mądrzy ludzie mówią, że nierozsądkiem jest uważać jakiegokolwiek człowieka za doskonałość.
W momencie ujrzenia jej poruszyło się coś we mnie: moja istota duchowa wstrząsnęła, na wpół rozwijając spętane zawsze swoje skrzydła; i równocześnie olśniło mnie nagłe poczucie, jakobym ja, która nigdy dotychczas nie żyłam naprawdę, miała wreszcie zakosztować życia.
Nauczając innych i ucząc się sama, nie miałam wolnego momentu niemal. Było to przyjemne. Czułam, że posuwam się naprzód, że umysł mój nie pleśnieje i nie rdzewieje w gnuśnej bezczynności, ale rozwija swoje władze i wyostrza je nieustannym ćwiczeniom.
Życie tak się układa, że nigdy nie przynosi tego, czego się po nim spodziewamy.
Wierzę w źdźbło nadziei i blasku słonecznego, wystarczające do osłodzenia najcięższego nawet losu. Wierzę, że życie na tej ziemi nie jest wszystkim: ani początkiem, ani końcem. Wierzę, drżąc; ufam, płacząc.
Nadmierna skromność tworzy tyranów, łatwe ustępstwa płodzą egoistów.
Nie ulega wątpliwości, że pogoda ducha to stan w pełni wynikający z naszej kondycji wewnętrznej, jak i z okoliczności zewnętrznych.
Bóg do najbardziej trującej porcji niedoli, którą nam aplikuje, dodaje zawsze kroplę ukojenia. Potrafi tak odwrócić bieg wypadków, że z tego samego ślepego, pochopnego czynu, który obkłada klątwą pierwszą połowę naszego życia, może spłynąć błogosławieństwo na jego drugą połowę.
Większość z nas doświadczyła w swoim życiu chwil, w których czuliśmy się całkowicie opuszczeni, chwil, w których nasze serca, osłabione płonnymi nadziejami, zamierały. Trzeba nam jednak pamiętać, że ta straszliwa godzina jest często jak najciemniejszy moment nocy, który poprzedza zaranie nowego dnia, jak ów przełomowy czas w roku, kiedy to wijący ponad stwardniałą ziemią lodowaty wiatr śpiewa żałobną pieśń odchodzącej zimy i przynosi z sobą przepowiednię zbliżającej się wiosny. Ale tak jak zmarznięte ptaki nie pojmują natury zimnego podmuchu, w którym dygoczą, tak udręczona dusza nie rozpoznaje pierwszych oznak zbliżającego się wybawienia.
Wierzę, że zdolność do bycia szczęśliwym leży w nas samych (…).
Moją duszę przytłacza ciężar, którego nie potrafię opisać, i wszystko bym dała, by go z siebie zrzucić. Nie potrafię jednak.
Czy to nie dziwne, że dławi mnie żal, ponieważ inna ludzka istota nie zwróciła w moją stronę swych oczu?
Niegodziwość psuje i zatruwa wszystkie przyjemności, zabija miłość.