Cytaty James Dashner

Dodaj cytat
Czuję się tak, jakby mi tańczący Poparzeńcy podeptali łeb.
- I choćby nie wiem co się działo - Thomas, błagam, nie otwieraj tej swojej jadaczki.
- Ty też, Minho - dodała Brenda.
- Nie ma potrzeby się martwić; dzisiaj usłyszysz mnóstwo dobrych wieści. Wierz mi.
- Dobrych wieści? Czy nie wybraliście nas dlatego, że uważaliście nas za inteligentnych?
Ruch był jedyną rzeczą, jaka mogła ukoić rozpacz (...).
- Z powrotem w domciu - wymamrotał Minho.
,, Pewnego dnia wszyscy będziemy sobie siedzieć, grubi i szczęśliwi''.
Ruch był jedyną rzeczą, jaka mogła ukoić rozpacz (...).
- Z powrotem w domciu - wymamrotał Minho.
- Czy ludzie wciąż jeszcze funkcjonują - żyją swoim życiem, chodzą do pracy i tak dalej - kiedy są naćpani tym czymś?
- Robią to, co muszą, ale są przy tym dużo bardziej... zrelaksowani. Mógłbyś być strażakiem ratującym trzydzieścioro dzieci z szalejącego pożaru, ale nie zmartwisz się, jeśli przypadkiem upuścisz kilkoro z nich w płomienie po drodze.
Sama idea takiego świata przeraziła Thomasa.
- To jest po prostu... chore.
- Muszę sobie zorganizować trochę tych prochów - wymamrotał Minho.
- Dobrze, żeśmy zwiali, i mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiał oglądać pikolonej buźki Teresy. (...)
- Brenda, to kurna, księżniczka w porównaniu z tamtą panną przemądrzałą.
- Ee... dzięki? - odparła Brenda, przewracając oczami.
- Newt, spokojnie - powiedział Thomas. - Wiemy, że wszystko jest do bani, ale wylaksuj. Co ci nie gra?
- Powiem ci, purwa, co mi nie gra. Ty zgrywasz twardziela nie mając planu, wodząc nas tu i tam, jakbyśmy byli kurami szukającymi ziarna. A Minho nie umie, kurna, zrobić kroku, nie pytając, która noga najpierw.
Minho wreszcie ochłonął z szoku na tyle, żeby się zirytować.
- Słuchaj no, smrodasie. To ty się zachowujesz jak geniusz, boś wykombinował, że paru strażników zabrało broń z m a g a z y n u b r o n i. Pomyślałem, że nie zwątpię w ciebie tak od razu i dopytam, bo może jednak odkryłeś coś głębszego. Następnym razem poklepię cię, purwa, po pleckach za stwierdzanie rzeczy oczywistych.
Minho popatrzył na Thomasa z poważnym wyrazem twarzy.
- Jeśli się nie zobaczymy po drugiej stronie - obwieścił teatralnym głosem - pamiętaj, że cię kocham.
Jaki był sens w prowadzeniu rozmowy, gdy nie można było ufać słowom?
- Chodźcie! - wrzasnął. - Minho, zostaw go!
Jego przyjaciel wymierzył pokonanemu jeszcze kilka ciosów pięścią, po czym wstał, częstując ofiarę kopniakiem na pożegnanie.
- Skończyłem. Możemy iść.
- Zdaje się, żeśmy przegapili naszą szansę. Będziemy starzy albo martwi, kiedy nadejdzie twoja magiczna chwila, Thomas. Nie ma tak, że walną wielkie ogłoszenie: "Teraz byłby doskonały moment na ucieczkę, bo będziemy zajęci przez najbliższe dziesięć minut".
-Wylaksuj - odezwał się za jego plecami Newt. -Nikt nie przyjedzie, żeby cię, purwa przykryć kołderką przed snem.
- Powinienem tam podejść i złamać ci, purwa, nos - stwierdził Minho. Jego głos był przerażająco spokojny, biorąc pod uwagę groźbę w jego słowach. - Mam potąd twojego zachowania, jakby wszystko było cacy - tak jakby więcej niż połowa naszych przyjaciół nie zginęła.
- Bardzo chciałbym zobaczyć, jak ten szczurzy nos się łamie! - warknął Newt.
- Jeśli nie przeszkadza ci, że stopniowo zwariujesz i będziesz chciał zjadać małe dzieci, myślę, że my też nie będziemy z tego powodu płakać.
Thomas nadal skupiony był na Gallym. W oczach chłopca widział smutek, od którego pękało mu serce. I zobaczył też coś, czego nigdy wcześniej tam nie widział: zaufanie. Autentyczne zaufanie.
I pamiętajcie, jeśli jakakolwiek część waszego ciała ulegnie oddzieleniu wskutek niefortunnego spotkania z Poparzeńcem, dobrze wam radzę zostawić tę część ciała na ziemi i zwiewać w te pędy. Oczywiście, chyba że będzie to noga.
-Ty... my... robimy to, co słuszne.
-Nie wydaje mi się, żeby istniało to, co słuszne i niesłuszne - powiedział Thomas, słysząc odrętwienie we własnym głosie. Desperacko pragnął snu. -Tylko straszne i nie-aż-tak-straszne.
,, Czasem robią różne rzeczy tylko po to, żebym postąpił odwrotnie niż oni myślą, że ja myślą, że oni myślą, że chcę postąpić''.
- O ludzie. - Głos Patelniaka gwałtownie przywrócił Thomasa do rzeczywistości. - Nie możemy pozwolić, żeby nam założyli te koromysła na twarz, nie? Najbardziej chciałbym teraz po prostu znaleźć się z powrotem w mojej kuchni w Bazie, słowo daję.
- Zapomniałeś o Bóldożercach?
- Nigdy nie czepiały się mnie w kuchni, nie?
- Taa, no cóż, po prostu będziemy ci musieli znaleźć nowe lokum do kucharzenia.
Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr, nie?
Pozwólmy ludzkości kopnąć w kalendarz albo róbmy okropne rzeczy, żeby ją ocalić. Nawet ci nieliczni, którzy są odporni, prawdopodobnie nie przetrwaliby długo w świecie, gdzie dziewięćdziesiąt dziewięć przecinek dziewięć ludzi zmienia się w krwiożerczych psycholi.
Czasem liczy się tylko przewaga liczebna.
- Reszta obiektów dochodzi do siebie...
- Jeszcze raz ich nazwiesz obiektami, a skręcę ci, purwa, kark! Nie nazywaj nas obiektami. Nie jesteśmy myszami, które próbują znaleźć ser.
Uuuu - stwierdził Minho - Ale słodko, prawie jak wtedy, kiedy ci przypikoliła włócznią w pysk.
- Próbowałem, ale nie byłem w stanie powstrzymać tego czegoś, co mnie kontrolowało.
- Chłopie, próbowałeś mi obciąć wiesz co!
Thomas zaśmiał się, czego nie robił już od dawna. Przyjął to z przyjemnością.
- A szkoda. Mogłem ocalić świat przed przyszłymi małymi Minho.
Banda Streferów znowu razem. Dobrze cię widzieć żywego, smrodasie; wyobrażałem sobie, jak giniesz na sto różnych sposobów. Założę się, żeś płakał co noc z tęsknoty za mną. /Minho/.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl