Cytaty Marcin Szczygielski

Dodaj cytat
-Nic z tego nie rozumiem, ale uważam, że masz niezwykle bogatą wyobraźnię.
- Kiedy to prawda!- zdenerwowała się Maja. Foksi podrapała się w zadumie za uszkiem i dodała po chwili:
-Oczywiście ja mam bogatszą. I nie chodzi o to, że ja czegoś nie zrozumiałam, bo nie ma rzeczy, których nie potrafiłabym pojąć. Po prostu opowiadałaś nieskładnie. Ale nie przejmuj się, nie każdy przecież może mieć taki talent opowiadawczy... historiomówny czy coś... jak ja.
-Pożałujesz tego!-wrzasnęła. - No co? No co? Chcesz się bić? Wykończę cię! Ty chyba sobie nie zdajesz sprawy, co to znaczy zadrzeć z lisem! Zrobię sobie z twojego ogona szalik na zimę, zobaczysz, ty wstrętny, wyleniały koci pomiocie!!!
Kot wstał powoli, a Foksi pisnęła i jednym susem znalazła się na gałęzi jabłonki.
- Masz szczęście, że jestem teraz bardzo zajęta, bo inaczej byłoby z tobą marnie!- zawołała pośpiesznie i wskoczyła wyżej.
Wiewiórka znieruchomiała na krótki moment, po czym nagle zerwała się jak oparzona na równe łapki i podskoczyła na gałęzi.
- Skąd przyszło ci do głowy, że jestem wie-wiór-ką?!
- Jak to skąd?- wymamrotała niepewnym głosem Maja.- Przecież widzę...
- Co widzisz mała ignorantko?- (...) Jaki to kolor?
-Rudy- szepnęła Maja.
-Właśnie! A to? Co to jest? (...)
-Ogon.
-Właśnie! A kto ma rude futro i taką piękną, rudą kitę?
- Wiewiórka?- zaryzykowała Maja.
- Nie! Ty nie masz o niczym pojęcia!
- Kim jesteś w takim razie? (...)
- Jestem lisem! To znaczy lisicą. Li-si-cą. Dla znajomych Foksi.
Słyszałam, że ludzkie dzieci na ogół nie są zbyt rozgarnięte, ale ty chyba bijesz rekordy.
- Cabciu! Ten twój zwariowany kot się do mnie odezwał! Po ludzku- wysapała.
- Tak?- zapytała ciabcia z lekkim uśmiechem (...) I co ci powiedział?
- Czy ty słyszałaś, co ja powiedziałam?- prawie wykrzyknęła dziewczynka.- On mówi!
- No pewnie, że mówi.- Ciabcia kiwnęła głową (...). Byleby tylko z sansem.
- Ale on naprawdę mówi- powtórzyła Maja (...).
- Ale przecież ja ci wierzę. Dlaczego tak cię to dziwi?
- Jak to dlaczego?- Maja spojrzała na nią osłupiałym wzrokiem.- Przecież to kot!
- No i co?
- Koty nie mówią!
- A próbowałaś kiedyś z którymś porozmawiać?
- Pan Bóg cię skaże za tę moją krzywdę -oświadczyła ponuro Maja niczym pani w popołudniowym serialu, a potem rozpłakała się i poszła do swojego pokoju.
Dziś dla odmiany spaghetti było bardzo kwaśne, a wcześniejsze wychodziły zbyt słone albo za twarde. Niemniej Majka uznała, że widać postępy, i powiedziała o tym tacie, żeby go pocieszyć.
Odkąd mama jeździła do szpitala, tata gotował. Nie za bardzo mu to wychodziło i prawie za każdym razem musieli zamawiać pizzę. Majka nigdy wcześniej nie sądziła, że można mieć dość pizzy, ale pomału zmieniała zdanie. [...] Ostatecznie pizza przyjechała dopiero po godzinie, bo najpierw trzeba było poczekać, aż tata skończy gotować, spróbować, a potem wyrzucić cały makaron do ubikacji i posprzątać kuchnię.
To imię bardzo się spodobało dziewczynce i ucieszyła się, że jej siostra tak pięknie się nazywa. Zaraz jednak doszła do wniosku, że imię Alicja jest znacznie ładniejsze od imienia Maja, bo kiedy mówi się "Alicja", ma się takie uczucie, jakby trzymało się na języku coś słodkiego, a kiedy mówi się "Maja", człowiek ma wrażenie, że jego usta rozciągają się niczym żabia mordka. Znacznie przyjemniej mieć imię, które kojarzy się z cukierkiem niż żabą- uznała dziewczynka i humor trochę się jej popsuł.
... kłamanie po prostu się nie opłaca- prędzej czy później prawda wychodzi na jaw, a wtedy wszystko ogromnie się komplikuje. Jedno kłamstwo pociąga drugie, potem trzecie, czwarte, aż wreszcie człowiek całkiem się gubi w tych wszystkich zmyślonych rzeczach i wynika z tego okropna awantura. Kłamanie tylko na pozór jest wygodne - w efekcie zawsze przynosi wstyd.
Majka popatrzyła na tablicę, pomyślała chwilę i postanowiła zatelefonować do tej pani, bo po pierwsze, szkoda jej było, że się tak męczy nad rozwiązaniem zamiast spać, a po drugie, pieniądze przecież były potrzebne mamie i tacie.
Włączyła telewizor, w którym młoda pani stała obok tablicy z literkami i prosiła, żeby ktoś, kto ją widzi, ułożył z tych liter słowo, a potem zadzwonił do niej i jej to słowo podał. Zupełnie nie mogła dać sobie rady z tym zdaniem, a bardzo jej chyba zależało na rozwiązaniu, bo mówiła, że temu, kto zadzwoni, zapłaci całe sto złotych.
Mama płakała, tata się wściekał i Maja nie bardzo wiedziała, którym z rodziców powinna zająć się najpierw.
... z jednej strony zdawała sobie sprawę, że brak pieniędzy w żaden sposób nie czyni jej gorszą, to jednak - z drugiej strony- czuła, że gdyby rodzice pieniędzy mieli więcej, ona sama byłaby nieco lepsza.
...większość rodzin szkolnych kolegów i koleżanek Mai, tak jak i jej rodzina, mieszkała w średnich blokach, posiadała równie średnie samochody i średnie telewizory w średniej wielkości pokojach dziennych.
-Powinieneś najpierw zapukać- gniewinie stwierdziła Maja. Jak się do kogoś przychodzi w gości, to się najpierw puka albo dzwoni.
- Jak mam zapukać?- zdziwił się duch. - Przecież nie mam czym ani w co.
-To się puknij w głowę!- powiedziała złym głosem Maja.
- Gdzie ten głupi kot?- zapytała Majka.
- Nie wiem. Pewnie wyleguje się gdzieś w ogrodzie.
- On nic innego nie robi, tylko ciągle leży!- stwierdziła z rozdrażnieniem Maja.
- Niedługo się zrobi od tego plaskaty jak naleśnik i wtedy pożałuje, ale będzie już za późno. Żeby tylko nie było, że nie mówiłam.
Najgorszą karą, jaka może spotkać człowieka,jest spełnienie się jego wszystkich największych pragnień. Gdy wszystkie się ziszczą, nie pozostaje nic.
różnica między tym, co możliwe, a tym, co niemożliwe, to tylko kwestia determinacji.
-Mogę jechać sama -stwierdziła Maja (...)
- Wykluczone!-Wykrzyknął tata.-Czy ty wiesz, co mogłoby ci się stać?
-Nie wiem. A co mogłoby mi się stać?
-Nie wiadomo! I to właśnie jest najgroźniejsze! Na pewno nie pojedziesz sama, jesteś za mała.
-Czyli teraz jestem za mała? A wczoraj byłam za duża, żeby spać z wami w łóżku, tak? (...) -Jestem duża tylko wtedy, kiedy wam to pasuje, a nie mnie. I na odwrót!
-Ciało astralne- rzekł kot- to taki jakby duch osoby, ale połączony z ciałem. Kiedy na przykład osoba śpi, wtedy jej ciało astralne może sobie wychodzić i latać to tu, to tam, trochę jak balon na cienkiej nitce.
- Nigdy czegoś podobnego nie widziałam ani w telewizji, ani na żywo - sceptycznie odezwała się Maja.- A wiele razy widziałam, jak tata spał na kanapie. Jedyne, co z niego wtedy wychodziło, to chrapanie. A! Raz widziałam, jak mu wyszedł bąbel z nosa, bo akurat miał katar, ale chyba to nie to?
- Nie, to na pewno nie to.- Kot pokręcił łebkiem.
... kiedy człowiek jest w złym nastroju, często mówi niegrzeczne rzeczy bez sensu tylko po to, żeby innym też popsuł się humor. Zły humor ma to do siebie, że bardzo chce być zaraźliwy.
-Wydaje mi się, że każdy myśli o sobie, że jest miły i sympatyczny - stwierdziła Maja. - Ale nie zawsze jest to prawda, bo to, że jest się sympatycznym według siebie, wcale nie znaczy, że jest się w sympatycznym według innych.
Ale tak to już jest, że kiedy ktoś ma zły humor, każdy pretekst jest dla niego dobry żeby się złościć, nawet całkowicie nieprawdziwy.
Nic tak nie dodaję wigoru jak niegroźna awantura raz na jakiś czas.
-Dużo jej jest?
- Czego?
-No, tej emerytury.
- E tam. - Ciabcia machnęła ręką.- Tyle co kot napłakał (...).
- Mam trochę kasy- powiedziała Maja.- Tata mi dał. Prawie stówę.
- Sto złotych?!- wykrzyknęła ciabcia ze zdumieniem.
-No mówię, że trochę. Trochę to niedużo, ale jakby co, mogę ci pożyczyć.
- Sto złotych to bardzo dużo pieniędzy!-ucieszyła się ciabcia. -Wystarczy.
- To ja nie wiem, ile ty masz tej emerytury, jeśli się tak cieszysz z głupiej stówy.- Maja wzruszyła ramionami.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl