Cytaty Terry Pratchett

Dodaj cytat
Pierwsza myśl Akwili była taka: Przed chwilą straszliwie pokłóciłam się z panną Weatherwax. Powiadają, że nawet jeśli się ją zatnie nożem, to nie krwawi, dopóki na to nie pozwoli. Mówią też, że kiedy ugryzły ją wampiry, potem pragnęły już tylko herbaty i słodkich ciastek. Ona potrafi wszystko! A ja nazwałam ją starą kobietą!
Druga myśl dodała: Ona jest starą kobietą.
A trzecia myśl podsumowała: Ona jest panną Weatherwax. I to ona podsycała twój gniew. Gdy ktoś jest pełen gniewu, nie ma już miejsca na strach.
— Zatrzymaj ten gniew - odezwała się panna Weatherwax, jakby czytała jej w myślach. - Hołub go w swoim sercu, pamiętaj, skąd się zjawił, pamiętaj jego kształt, zachowaj go do chwili, gdy będzie przydatny. Bo teraz wilk chodzi gdzieś po lesie, a ty musisz pilnować stada.
Dziecko, przyszłaś tu, by się dowiedzieć, co jest prawdą, a co nie, ale niewiele mogę cię nauczyć ponad to, co już umiesz. Ty tylko jeszcze nie wiesz, że wiesz, dlatego resztę życia poświęcisz na uczenie się tego, co już masz w swoich kościach.
A potem pomyślała: "Koń" i zastanawiała się czemu, dopóki nie uświadomiła sobie, że gdy mózg wpatruje się w przeszłość, oczy wciąż obserwują okolicę...
- Nigdy jeszcze tego nie widziałam - stwierdziła panna Tyk.
Tiffany powitała ten widok jak starego przyjaciela. Po tej stronie wzgórz Kreda wyrastała z równin dość gwałtownie. Niewielka dolina wcinała się w zbocze, a w jej łuku wyryty był obraz. Ktoś wyciął długie, gładkie pasy murawy tak, że odsłonięta kreda tworzyła wizerunek zwierzęcia.
- To Biały Koń - poinformowała Tiffany.
- Dlaczego tak to nazwali? - spytała panna Tyk.
Tiffany spojrzała na nią.
- Bo kreda jest biała? - zasugerowała, starając się nie sugerować, że panna Tyk jest chyba trochę tępa.
- Nie; chodzi mi o to, dlaczego nazwali to koniem. Przecież nie jest podobne do konia. To tylko... falujące linie...
...które wyglądają, jakby się poruszały, pomyślała Tiffany.
Ludzie mówili, że koń był wycięty w trawie jeszcze za dawnych dni, przez tych, co budowali kamienne kręgi i chowali swoich władców w wielkich ziemnych kopcach. To oni wykreślili Konia na końcu tej zielonej dolinki, dziesięć razy większego od normalnego konia i - jeśli ktoś nie patrzył z właściwym nastawieniem - także w niewłaściwym kształcie. A jednak musieli znać konie, mieli konie, widzieli je codziennie, no i nie byli głupi tylko dlatego, że żyli dawno temu.
Tiffany spytała kiedyś ojca o wygląd tego Konia, kiedy dotarli aż tutaj w drodze na owczy jarmark. Powiedział jej to, co jemu powiedziała babcia Obolała, kiedy był jeszcze małym chłopcem. To, co mówiła, przekazał słowo w słowo, a Tiffany teraz uczyniła to samo.
- To nie jest to, jak koń wygląda. To jest to, czym koń jest.
Szczęśliwi ludzie, potraficie zamknąć swe umysły na nieskończoność zimnych głębi wszechświata. Macie to coś, co nazywanie... nudą? To najrzadszy talent we wszechświecie! (...) Budujecie maleńkie światy, maleńkie opowieści, maleńkie muszle, w których chronicie swoje umysły, które trzymają nieskończoność na uwięzi i dlatego budzicie się co rano bez krzyku na ustach!
Dorastała wśród siedmiuset braci i wiedziała, w jaki sposób myślą, to znaczy bardzo szybko, ale czasem w całkiem niewłaściwym kierunku. A jeśli nie potrafili dopasować swojego myślenia do świata, starali się dopasować świat do myślenia.
Życzenia wymagały namysłu. Pewnie nigdy nie powiedziałaby głośno „Chciałabym wyjść za pięknego księcia"; jednak świadomość, że gdyby jednak, to zapewne za drzwiami znalazłaby ogłuszonego księcia, związanego kapłana i uśmiechniętego Nac Mac Feegla, gotowego do roli pierwszego drużby, stanowczo skłaniała, by uważać na własne słowa.
Nac Mac Feeglowie z Kredy nie znosili pisania - z bardzo wielu przyczyn. Najpoważniejsza była ta, że pismo zostaje. Mocuje słowa. Człowiek może powiedzieć, co myśli, a jakiś wredny paskud zapisze to wszystko i kto może wiedzieć, co potem z tymi słowami zrobi? Równie dobrze może przybić czyjś cień do ściany!
To zawsze zaskakujące, gdy uświadamiamy sobie, że podczas gdy my przyglądamy się innym i myślimy o nich, mając się za mądrzejszych i rozumniejszych, oni też przyglądają się nam i myślą o nas.
Niektóre zioła miały w sobie instrukcję, jeśli tylko człowiek wiedział, gdzie szukać. Zwykle trudno było je znaleźć, a jeszcze trudniej przeczytać, ponieważ rośliny nie znają ortografii. Większość ludzi nie ma o tym pojęcia i korzysta z tradycyjnej metody sprawdzania, czy roślina jest trująca, to znaczy testuje ją na jakieś podstarzałej i niepotrzebnej ciotce.
- (...) Deszcz nie pada na wiedźmę, która sobie tego nie życzy, chociaż ja wolę zmoknąć i być wdzięczna.
- Za co wdzięczna?
- Że wyschłam.
Nie potrzeba liter, by mocować się z pstrągiem, zaatakować królika czy upić się. Wiatru nie da się przeczytać, a na wodzie pisać nie można.
Jesteś jak pies, który bez przerwy zagania owce. Nie dajesz im czasu, żeby zrobiły, co powiesz, nie pokazujesz im, kiedy mają rację. Cały czas tylko szczekasz.
Zawsze staraj się zmierzyć z tym, czego się lękasz. Miej przy sobie tyle pieniędzy, ile trzeba, nigdy za dużo, i kawałek sznurka. Nawet jeśli to nie twoja wina, to twoja odpowiedzialność. Czarownice rozwiązują problemy. Nigdy nie stawaj między dwoma lustrami. Nigdy nie chichocz. Rób to, co musisz. Nigdy nie kłam, chociaż nie zawsze musisz być szczera. Nie wypowiadaj życzeń. A już zwłaszcza nie wypowiadaj życzeń, kiedy zobaczysz spadającą gwiazdę, co jest astronomicznie bezsensowne. Otwórz oczy, a potem otwórz oczy jeszcze raz.
Chociaż cały twój świat całkowicie i ostatecznie legł w gruzach i nigdy nie da się odbudować, choćby nie wiem co, i chociaż jesteś absolutnie niepocieszona, byłoby miło, gdybyś usłyszała, że ktoś niesie ci po schodach ciepłą zupę...
Skąd mam wiedzieć, że to ja? Przypuśćmy, że to wcale nie ja, tylko myślę, że ja? Jak mogę stwierdzić, że to ja? Kim jest ta "ja", która zadaje pytanie? Czy ja myślę te myśli? I skąd będę wiedzieć, jeśli jednak nie ja?
Kiedyś byliśmy plamkami w oceanie, potem rybami, następnie jaszczurami i małymi ssakami, a wreszcie małpami. I mnóstwo nas było pomiędzy. Ta ręka była niegdyś płetwą, była także szponem! W moich ludzkich ustach mam ostre kły wilka i siekacze królika, i żujące zęby krowy! Nasza krew jest słona jak morze, z którego wyszliśmy! Kiedy ogarnia nas lęk, nasza skóra zachowuje się, jakby rosło na niej futro, które powinno się zjeżyć. Jesteśmy historią. Wszystko, czymkolwiek stawaliśmy się w naszej drodze, wciąż w nas jest. (...) Jestem ulepiona ze wspomnień moich rodziców, dziadków i przodków. Od nich pochodzi to, jak wyglądam, jaki kolor mają moje włosy. Jestem też po trosze każdą z osób, które spotkałam w swoim życiu i która zmieniła to, jak myślę. Więc co właściwie znaczy „ja”?
Dlaczego się odchodzi? Aby powrócić. Aby ujrzeć miejsce, z którego się wyruszyło, nowymi oczami i w nowych barwach. A także po to, by ludzie spojrzeli na ciebie inaczej. Powrót do miejsca, z którego się zaczęło, nie jest tym samym, co nieruszanie się z niego nigdy.
Zbierała ciszę tak, jak inni zbierali sznurek. Ale potrafiła nic nie mówić tak, że mówiło to wszystko.
Tęga dama wykrzywiła się w uśmiechu lepkim jak sos ze ślimaków.
Religia w bitwie jest przydatna mniej więcej tak jak czekoladowy hełm.
Herbata była niezwykle użytecznym napojem. Dawała pretekst do rozmowy z każdym.
Łazer traktowała broń tak, jak dumna ze swego domostwa gospodyni traktuje zdechłą mysz - trzymała na odległość wyciągniętego ramienia i próbowała nie patrzeć. Ale nawet ona radziła sobie lepiej niż Igor. który nie mógł się pogodzić z ideą czegoś, co dla niego było chirurgią losową.
Jest takie stare żołnierskie powiedzenie: Masz Pecha.
To kolejna rzecz, której człowiek uczy się w wojsku: wyglądaj na zajętego. Wyglądaj na zajętego, a nikt nie będzie się zbytnio przejmował, czym się zajmujesz.
Polly była zabawna, dopóki była bezużyteczna, i bezpieczna, dopóki zabawna.
Bierzesz ludzi, którzy na oko niczym się nie różnią od ciebie i ode mnie, ale kiedy połączysz ich wszystkich razem, dostajesz wielkiego szaleńca z granicami państwowymi i hymnem.
Słowo "tęgi" nie stosowało się do niego, gdyż słowo "gruby" przeciskało się do przodu, by zwrócić powszechną uwagę. Sierżant nie miał talii. Miał równik. Miał grawitację. Gdyby upadł w dowolnym kierunku, toby się zakołysał.
Kiedy nie wiesz, co robić, krzątaj się.
Jackrum szedł jak ktoś, kto ma tytuł własności do całego świata.
Jedyne, co można o tym miejscu powiedzieć, to że nie jest żadnym innym.