Cytaty Renata Kosin

Dodaj cytat
Uśmiechała się do siebie, do fiołków i córki, szczęśliwa, że mogła sprawić jej tę drobną przyjemność. Dobrze wiedziała, jak ją to ucieszy.
Przez uchylone okno zakradł się podmuch wiatru i spowodował małe zamieszanie.
Uczucie musi rodzic się powolutku i dojrzewać jak owoc, pieszczony na zmianę przez słońce i deszcz. Bo miłości nie trzeba samego słońca, ale czasem też trochę niepogody. Wtedy jest prawdziwa. I mocna.
,,[...] zapaliła świecę. Tylko na chwilę, podobnie jak rok wcześniej, dokładnie o tej samej porze. Zanim ją zdmuchnęła, trzymała przez moment w dłoniach, wpatrując się w drżący płomień. Maleńki i tak łatwy do zgaszenia jak niejedno ludzkie życie, nawet takie, które ledwie się zaczęło. Rozbłysło i nieoczekiwanie zgasło. Bo czasem przecież wystarczyło tak niewiele, właściwie mgnienie oka, by nadszedł nieodwracalny koniec, a potem został tylko ból i niewyobrażalne poczucie winy."
Potrafiła z tego, co miała w ogródku albo co rosło w pobliżu jej chałupy, przygotować prosty, ale pożywny i smaczny posiłek. Jej zupa pokrzywowa z topinamburem mogłaby stać się hitem w niejednej wegańskiej restauracji.
Hanka przesypała świeżo zerwane maliny z blaszanej kwarty do sita. Były wyjątkowo dorodne i aromatyczne. Ich letni zapach rozniósł się po całej kuchni, gdy przelewała je pod bieżącą wodą.
Francuska głowa i wątroba nienawykłe do bimbru. Nawet biedak nie wie, jakiego miał farta, że nie musiał się o tym przekonywać - tłumaczyła potem Gai przejęta, podczas gdy ona uśmiała się do łez, gdy wyobraziła sobie Colina i Łońskiego przy kielichu.
Czasem lepiej nie budzić duchów przeszłości, bo mogą okazać się niezbyt miłe.
Babcia Pogoda - tak nazywali starowinkę miejscowi, ponieważ zawsze chwaliła pogodę. Obojętnie, czy było ładnie, czy siąpił deszcz albo wiał wiatr. Dla niej chmury nigdy nie zasłaniały słońca. Jakby każdego dnia nosiła je w sobie.
."Bajki" to było jej ulubione słowo. Podlaski odpowiednik okay też miał dwie sylaby i oznaczał prawie to samo, lecz brzmiał nieporównywalnie przyjemniej. Na dźwięk słowa "bajki" człowiek od razu czuł się lepiej.
Cicha, skromna i pokorna, nigdy niczemu się nie sprzeciwiała, nie odzywała się niepytana i gdy tylko mogła, szła do kościoła. Przesiadywała tam niekiedy długie godziny, modląc się do swojej Madonny po szlacheckiej stronie, bo z takiej rodziny się wywodziła, a potem, by było sprawiedliwie, do włościańskiej - niby identycznej, ale całkiem innej.
Była dobrym psychologiem. Doskonale potrafiła wyczuć wahanie i spowodować wątpliwości.
W upalne dni las dawał ludziom wytchnienie. Wprawdzie palące promienie słońca przedzierały się złocistą smugą przez konary drzew, ale wciąż zostawało dużo miejsca dla cienia, który oprócz chłodu przynosił odpoczynek umęczonym oczom.
Słońce chowało się leniwie za ciemną linia lasu, a jego bursztynowy poblask kładł się ospale na nieruchomej wodzie. Spowijał złocistą poświata opuszczoną kapliczkę z tajemniczym bezgłowym świętym, która stała samotnie pośród bagien.
Nad rozlewiskiem w Jemiołkach zmrok zapadał później niż między zagrodami. Było tam więcej przestrzeni dla gasnącego powoli światła. Prawie nic nie stawało mu na drodze, dlatego docierało dalej niż gdzie indziej i o wiele dłużej jaśniało.
Nie dało się cofnąć ani oszukać przeznaczenia.
W Jemiołkach, zarówno Górnych, jak i Dolnych, ludzie pamiętali, kto ma jakich przodków, kto choć raz sprzeciwił się tradycji i w której rodzinie popełniono mezalians. Krwi chłopskiej i szlacheckiej nie należało mieszać, bo to rzadko było wybaczane.
Ludzie szeptali, że chodzi o "uważanie" i przynależność społeczną wynikającą z urodzenia. Jemiołki Górne od zarania dziejów były wsią szlachecką, natomiast Dolne - chłopską.
Nigdy nie da się zadowolić każdego. Zawsze ktoś będzie czuł się pokrzywdzony, dlatego najlepiej jest myśleć w pierwszej kolejności o sobie.
Niemówienie o czymś nie musi oznaczać kłamstwa. Czasem ludzie milczą że strachu, ponieważ boją się reakcji innych.
Jeżeli wszyscy mówią, że jesteś chora, połóż się do łóżka.
To, co dla jednego znaczy dawno, dla kogoś innego to tyle, co mgnienie oka.
Często tak jest (...) widzimy tylko to, co chcemy zobaczyć. Przez to reszta nam umyka.
Niekiedy człowiek sam nie wie, czy to dobrze, że aż tyle pamięta. Bo raz, że nie wszystko było takie jak trzeba, a jak było dobre, to też przykro, że minęło i nie wróci.
Kłamać jest łatwo, o wiele trudniej udowodnić, że coś jest inne, niż wygląda.
W końcu jeżeli miałaby się komuś naprawdę podobać, nie miałoby znaczenia co ma na sobie. A przynajmniej tak powinno być
A przecież wiadomo, że jak czegoś nie wolno, a się bardzo chce, to można. I nawet trzeba
Zdała sobie też nagle sprawę, że niemal dla nikogo tu nie jest obca. Znów stała się tutejsza. Swoja. Prowincjonalna tak jak oni.
- Chcesz powiedzieć, że uczepiłam się was, tak? - Anna przygryzła wargi. - Jak... bluszcz?
- Może to trochę za mocne określenie, ale coś w tym stylu.
A racja jest jak dupa i każdy ją ma, jak mawiał marszałek, tyle, że po swojemu.