W jaki sposób jesteście w stanie wyobrazić sobie życie po śmierci? Czy wierzycie w jego istnienie? Czy wierzycie, że zmarłe dusze idą do nieba, czy może jako duchy błąkają się po świecie? Wiem, że dla wielu ludzi jest to kwestia problematyczna, wiem też jednak, że część z nich zupełnie nie zawraca sobie nią głowy, gdyż uważa, że są ważniejsze rzeczy, którymi należy się przejmować. Ja, prawdę mówiąc, nigdy nie zaprzątałam sobie tym głowy, jednak książka „Pomiędzy” Tary Hudson sprawiła, że – chcąc, nie chcąc - zaczęłam nad nią troszeczkę rozmyślać.
Bohaterką książki jest osiemnastoletnia Amelia, która nie żyje już od paru dobrych lat. Od momentu swojej śmierci błąka się po świecie pod postacią ducha, który nie potrafi dotknąć żadnego przedmiotu, ani nawiązać z nikim kontaktu. Nie pamięta niczego, co miało miejsce przed jej śmiercią, nawet tego, dlaczego jest martwa. Gdy ratuje życie chłopcu tonącemu w rzece, nawiązuje z nim kontakt, co jest dla niej nie lada zaskoczeniem. Od tego momentu więź, która między nimi powstała, staje się coraz silniejsza. Jednak czy będzie ona w stanie przeciwstawić się planom złego ducha o imieniu Eli, który planuje zesłać Amelię na zawsze w ciemność?
Jestem pewna, że niektórzy myślą sobie, że jest to „kolejna powieść z gatunku paranormal romance, której nie mam zamiaru czytać”, gdyż sama na początku podchodziłam w ten sposób do tej książki. Dopiero po przeczytaniu którejś z kolei pozytywnej i zachęcającej recenzji, postanowiłam się skusić i dać tej książce szansę. Nie żałuję tego wyboru, na co może wskazywać między innymi fakt, iż uporałam się z tą książką w kilka godzin, gdyż okazała się być ciekawą i w pełni pochłaniającą lekturą. Nie rozkochała mnie ona w sobie jednak na tyle, żebym mogła wrzucić ją na półkę między swoje ulubione książki, jednak z pewnością z kilku powodów pozostanie w mojej pamięci na długo.
Pierwszą rzecz, na którą zwróciłam uwagę już po kilku stronach, jest zdecydowanie klimat tej powieści. Trochę melancholijny, trochę nawet sentymentalny, któremu w żaden sposób nie potrafiłam się oprzeć – urzekł mnie niemalże natychmiast. Dzięki niemu czytałam tę lekturę z pewną dozą spokoju, ukojenia, w przeciwieństwie do innych książek, kiedy to serce chciało wyrwać się z piersi z podekscytowania lub zamierało – zatrwożone. Z pewnością jest to w pewien sposób zasługa bohaterki, która snuje swoją opowieść w taki nieco sentymentalny sposób, odnosząc się do swojej przeszłości, której z początku w ogóle nie pamięta. Niestety po pewnym czasie klimat ten zanika i później pozostaje po nim już tylko mało zauważalna otoczka, jednakże nie ulatnia się on całkowicie, dzięki czemu można w takiej atmosferze przeczytać całą powieść.
Choć główna bohaterka, Amelia, jest duchem, co jest w pewien sposób nowością w literaturze paranormal romance i odskocznią od wampirów i wilkołaków, to poza tym nie wyróżnia się zupełnie niczym. Jako postać jest taka sama, jaką można spotkać w bardzo wielu powieściach tego gatunku – nieposiadającą żadnych cech charakterystycznych, które mogłyby sprawić, żeby wyróżniała się w jakiś specjalny sposób. Także również związek między Amelią a Joshem, chłopcem, którego ratuje od utonięcia w rzece, przypomina jeden z wielu związków między fikcyjnymi bohaterami. Wystawiony na próby, bez słów poparcia od osób stojących obok, a wręcz wystawiony na potępienie.
Nie ukrywam jednak, że książka ta bardzo mnie zaciekawiła i sprawiła, że bardzo miło spędziłam z nią te kilka chwil. Choć zakończenie było całkowicie do przewidzenia i nie zaskoczyło mnie w żaden sposób, to z przyjemnością dodaję „Pomiędzy” do tych udanych lektur, które będę długo wspominać. Na brak akcji narzekać nie można, jednak osoby poszukujące ekstremalnych sytuacji lub mrożących krew w żyłach wydarzeń mogą się trochę przeliczyć. W większej mierze jest to po prostu opowieść o miłości między dwójką nastolatków, z których jedno jest nieśmiertelne (gdyż już martwe), drugie natomiast posiada zdolności, które mogą okazać się dużym zagrożeniem.