Miasto ślepców recenzja

Miasto Ślepców

Autor: @alison2 ·5 minut
2012-09-10
Skomentuj
1 Polubienie
José Saramago to wyjątkowo charakterystyczny pisarz. Jego książek nie sposób pomylić z dziełami jakiegokolwiek innego autora. Portugalczyk, laureat Nagrody Nobla, człowiek, któremu na sukces przyszło czekać ponad 60 lat...

Przyznaję, że należę do wiernych wielbicielek twórczości tego pisarza. Mimo to odnoszę się z pełnym zrozumieniem do każdego, kto po przeczytaniu kilkunastu stron którejkolwiek książki Saramago, rzucił nią o ścianę... Dlaczego miałby to zrobić? O tym później.

"Miasto ślepców" to chyba jedna z najbardziej znanych książek pisarza, głównie za sprawą efektownej ekranizacji powieści, autorstwa Fernando Meirellesa.

W nienazwanym kraju znajduje się zwykłe, nienazwane miasto. Ani lepsze, ani gorsze od milionów innych miast na całym świecie. W tym przeciętnym mieście, dochodzi do niezwykłego zdarzenia. Oto na środku skrzyżowania, jeden z kierowców niespodziewanie traci wzrok. Sprawa jest dość nietypowa, bo nieszczęśnik nie tylko nigdy nie miał większych problemów ze wzrokiem ale też po utracie wzroku zamiast ciemności, której doświadczają zwykli ślepcy, widzi biel... Niedługo potem ta sama przypadłość dotyka osoby, które miały bezpośredni kontakt z pierwszą ofiarą – człowiek, który pomógł mu na skrzyżowaniu, lekarz okulista, u którego szukał pomocy, jego własna małżonka. Choroba zatacza coraz szersze kręgi i rząd, pragnąc uniknąć białej epidemii, postanawia umieścić chorych w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym. Zamknięci w nim ludzie stają w obliczu konieczności zorganizowania życia na nowo, ręka w rękę z każdym, kogo los sprowadził do szpitala. Szybko okazuje się jednak, że w obliczu tragedii pojęcia dobra i zła ulegają przewartościowaniu, a człowiek jest zdolny do najstraszniejszych czynów, by choć trochę przedłużyć własną egzystencję. Cudowny, zorganizowany, cywilizowany świat rozpada się niczym domek z kart, a chore społeczeństwo coraz bardziej przypomina dzikie zwierzęta. W tym całym zamieszaniu nikt nawet nie przypuszcza, że w szpitalu znalazła się jedna, zdrowa osoba...

Trzeba przyznać, że José Saramago, jak mało kto potrafi zanurzyć się w umysł zwykłego człowieka i wydobyć z niego wszystkie myśli, nawet takie, o których istnieniu sami jeszcze nie wiemy lub wolimy nie wiedzieć. Pisarz zmusza nas do zastanowienia się nad tym, gdzie kończy się nasze człowieczeństwo, jak łatwo można zapomnieć o drugiej osobie w obliczu zagrożenia własnej egzystencji. Pokazuje człowieka nie takim, jakim chciałby być a takim jakim naprawdę jest – słabym, podatnym na manipulacje, czasem nieczułym, czasem naiwnym, niedoskonałym...

Książka opowiada o wymyślonej, białej epidemii, jednak to, o czym pisze autor, możemy zaobserwować w realnym świecie. Wystarczy by w nasz bezpieczny uporządkowany świat wdarła się katastrofa. Ile razy oglądaliśmy w telewizji scenki jak to porządni obywatele okradają sklepy po tym, jak miasto nawiedziła powódź czy huragan? Jak ludzie ograbiają domy tych, z którymi jeszcze niedawno urządzali przyjęcia w ogrodzie? Ile razy widzieliśmy żołnierzy, którzy przekonani o tym, że nikt ich nie przyłapie i nie wyciągnie konsekwencji dopuszczają się gwałtów i wymyślnych tortur, również na zupełnie niewinnych i bezbronnych ludziach?

"Miasto ślepców" to nie jest przyjemna książka. To gorzka pigułka, którą trudno przełknąć a jeszcze trudniej przyznać autorowi rację – bo choć gdzieś w głębi duszy wiemy, że ma rację, tak bardzo chcemy, by się mylił.

Jakby tego było mało, książka ze strony na stronę coraz bardziej obrasta brudem. W ślepym społeczeństwie bardzo trudno zachować higienę, tym bardziej, że wiele osób wychodzi z założenia, że nie warto się trudzić – swoim potrzebom można ulżyć dosłownie wszędzie – w końcu i tak nikt nie zobaczy. Liczne opisy rozkładających się ciał, odchodów, gnijącego pożywienia, mogą sprawić spore trudności bardziej wrażliwym czytelnikom. Do tego dochodzi jeszcze bardzo specyficzny język autora, przez który wielu czytelników nie będzie w stanie przebrnąć.

Saramago nie używa imion. Choć w książce pojawi się wiele bohaterów, nie zostanie przytoczone ani jedno nazwisko. Zamast tego operować będziemy określeniami typu: zezowaty chłopiec, żona lekarza, człowiek z opaską na oku. Osobiście nie miałam z tym większych problemów i po pewnym czasie te określenia bardziej przypadły mi do gustu niż przykładowo skomplikowane nazwiska, niemniej niektórych czytelników może to drażnić.

Zdecydowanie trudniej oswoić się ze sposobem, w jaki autor prezentuje dialogi. Są one najzwyczajniej w świecie zlane z tekstem, tak że otwierając książkę na którejkolwiek stronie, można odnieść wrażenie, że w ogóle ich nie ma. Po pewnym czasie można dojść do większej wprawy, jednak na początku może zdarzyć się, że będziemy musieli przeczytać dialog dwa razy, by zrozumieć, kto brał w nim udział i co powiedział.

"Wstając, spytała, Czujesz jakąś zmianę, Żadnej, odparł, Uważaj, zapalę światło, powiesz, czy odczuwasz różnicę, Nie, żadnej, Na pewno, Nic, po prostu biel, tak jakby nie istniała noc."

Str. 17

Autor zdaje się mieć dużą słabość do różnorodnych przysłów i mądrości życiowych, które bardzo chętnie wplata w swoją opowieść.

"Na szczęście, jak to pokazuje historia ludzkości, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, choć pamiętajmy, że czasem bywa odwrotnie, dobre rzeczy pociągają za sobą fatalne wydarzenia, ale świat jest pełen sprzeczności i tylko nieliczne udaje nam się rozwikłać."

Str. 224

Saramago jest narratorem, który od czasu do czasu lubi przerwać swoją opowieść, by zastanawić się nad jakimś zagadnieniem, które być może nurtuje czytelnika. Przykładowo dlaczego któryś z bohaterów wypowiedział dane zdanie, czy wykonał daną czynność. W niektórych przypadkach uzyskamy wyczerpującą odpowiedź na takie pytania, w innych autor uczciwie informuje, że tej informacji nie otrzymamy... Co prawa jako narrator ogarnia on wzrokiem zdecydowanie większy obszar, niż którykolwiek z bohaterów, jednak niektóre zdarzenia i miejsca pozostają niedostępne nawet dla niego.

"Ciekawe, co się dzieje w środku, nie możemy ryzykować i wedrzeć się do środka, ale od czego jest wyobraźnia, chwila koncentracji i już widzimy..."

Str. 223

Dlaczego, pomimo tak specyficznego języka autora uważam, że książka jest naprawdę wybitna i warta przecztania, nawet wielokrotnie? Bo to książka prawdziwa. Mocna, bezkompromisowa, głęboka, zmuszająca do refleksji, brutalnie obnażająca najbardziej pierwotne odruchy. Książka która nie pozwala o sobie zapomnieć, wzbudza skrajne emocje, coś w nas porusza. Czy można od książki oczekiwać czegoś więcej?

Moja ocena:

Data przeczytania: 2012-09-10
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Miasto ślepców
10 wydań
Miasto ślepców
José Saramago
8.4/10
Seria: Kalejdoskop

W mieście wybucha epidemia ślepoty, pogrążając ludzi w mlecznej otchłani. Powstają miejsca zesłania ociemniałych nieszczęśników, ale my obserwujemy tylko jeden szpital. Wkrótce jego społecznością zac...

Komentarze
Miasto ślepców
10 wydań
Miasto ślepców
José Saramago
8.4/10
Seria: Kalejdoskop
W mieście wybucha epidemia ślepoty, pogrążając ludzi w mlecznej otchłani. Powstają miejsca zesłania ociemniałych nieszczęśników, ale my obserwujemy tylko jeden szpital. Wkrótce jego społecznością zac...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Dawno temu w gronie znajomych zrobiliśmy sobie eksperyment myślowy, pytając, co by się stało, gdyby nagle wszyscy ludzie oślepli? Doszliśmy do wniosku, że nasza cywilizacja szybko by upadła, ludzie b...

@almos @almos

Miasto ślepców to powieść antyutopijna , przedstawiająca obraz fikcyjnego miasta, w którym wybucha gwałtowna i nagła epidemia ślepoty. W książce autorstwa noblisty, Jose Saramago, źródło epidemii poz...

@Lady_in_Red @Lady_in_Red

Pozostałe recenzje @alison2

Córka kata
"Córka kata"

W ostatnich latach w Niemczech bardzo łatwo zaobserwować modę na powieści historyczne. Czytelnicy ze szczególnym zainteresowaniem sięgają po książki, których fabuła rozgr...

Recenzja książki Córka kata
Pochłaniacz
"Pochłaniacz"

Katarzyna Bonda to z całą pewnością pisarka doskonale znana wszystkim miłośnikom kryminałów. Na swoim koncie posiada już kilka znakomitych pozycji, nic więc dziwnego, że ...

Recenzja książki Pochłaniacz

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka