Często przecież dotarcie do uwięzionego w skale jest połączone ze znacznymi trudnościami, a cóż dopiero mówić o bezpiecznym sprowadzeniu w dolinę. Mówiąc o trudnościach, mam na myśli nie tylko realne trudności techniczne, mierzone w taternictwie sześciostopniową skalą od nieco trudno (I) do skrajnie trudno (VI). Ratownicy mają już poważne kłopoty na stosunkowo nietrudnych drogach taternickich, trzeba bowiem pamiętać, że pokonują je najczęściej z dużym obciążeniem, przy złej pogodzie i z tym jakże przeszkadzającym w swobodnej wspinaczce przeświadczeniem, że nie wolno ryzykować, bo tam czeka człowiek! Pracę ratowników można zamknąć w prostej formule: trzeba tak działać, by bezpiecznie dotrzeć do rannego i sprowadzić go w dolinę. Nic więcej, ale i nic mniej. Stąd stała dbałość o asekurację: liny, haki, cały ciężki sprzęt nosi się zawsze, gdy tylko istnieje możliwość, że wypadek zdarzył się w terenie o charakterze skalnym. Do podstawowych bowiem prawd wyznawanych przez każdego doświadczonego ratownika należy i ta, że nie ma takiej łatwej drogi wspinaczkowej, z której nie można spaść. s. 139-140
Został dodany przez: @marta.tyszko@marta.tyszko
Pochodzi z książki:
Wołanie w górach. Wypadki i akcje ratunkowe w Tatrach
Wołanie w górach. Wypadki i akcje ratunkowe w Tatrach
Michał Jagiełło
8.7/10

Autor - dyrektor Biblioteki Narodowej, a także taternik związany z ratownictwem górskim od 1961 roku, w latach 1972-1974 naczelnik TOPR - zawarł w "Wołaniu w górach" opisy prawdziwych, trudnych i ciek...

Komentarze