“Wyniósł na zaplecze pudełko i je rozpakował. Nadmuchał w pośpiechu, ale czule, aby nie zrobić jej krzywdy. Jej ciało powoli się prostowało, ręce i nogi nabierały niemal realnych rozmiarów. Była tak blisko. Pachniała gumą, ale i czymś egzotycznym, dalekim.”
Czasami największą zemstą jest po prostu przeżyć. Na własnych zasadach, wbrew trudnościom, nie pytając o zgodę. Czasem, jak w przypadku Dzidki, nadejście vendetty poprzedza desperacki krzyk: Ludzieee...