Chodzi o to czy wg. korzystacie z biblioteki. Czy tylko kupujecie książki w księgarniach. Ja właśnie wróciłam z biblioteki. A wypożyczyłam: Tysiąc kulek Dziennik bulimiczki Ślicznotka W tym wątku możecie chwalić się też nowymi zdobyczami ;)
Niestety biblioteki w moim sąsiedztwie mają godziny otwarcia pokrywające się w 100% z pracą, dlatego rozwiązaniem jest zakup książek i wzajemne pożyczki z przyjaciółmi
Ja chodzę do biblioteki, i wypożyczam Christie oraz wielu nowych autorów których nie znałem.To dzięki bibliotece zacząłem z Kingiem :) Ale chodzę tylko gdy w domu obecnie nie mam czegoś czego recenzje będę pisał. :)
ja podobnie jak Kasia bardzo często pożyczam książki od koleżanek. Ale i z bibliotek korzystam, Kiedyś więcej niż teraz, ale wciąż :) Gdyby nie Biblioteki nie zostałabym taką pasjonatką czytania :)
Uwielbiam klimat bibliotek! Ta cisza, przerywana tylko szelestem przeglądanych książek i ściszonym głosem bibliotekarki tłumaczącej coś wypożyczającej osobie. I zapach starego papieru - intensywny.Tam czas dla mnie zatrzymuje się w miejscu. Kiedyś chodziłam, kiedy tylko miałam wolną chwilę, teraz nie mogę sobie pozwolić na takie chwile zapomnienia. Poza tym najbliższa biblioteka jest... bardzo daleko ode mnie. Szkoda!
Oczywiście, że chodzę:) Pomijam już, że nie na wszystko co chciałabym przeczytać jest mnie stać, poza tym czytam miesięcznie około 10 - 15 książek czyli chcąc wszystko kupić szła by mi na to duża część pensji. Przede wszystkim czytam sporo "starszej" literatury której po prostu nie ma już w księgarniach a w bibliotece jest... I podobnie jak Sabinka wciągam w ten nałóg mojego Piotrusia:)
Widać ,że co czytelnik to inny gust ;) Ja staram się co jakiś czas zakupić jakąś książkę. Ale w obrębie 3 km. ode mnie znajdują się aż 3 biblioteki. I muszę przyznać ,że co chwila są jakieś nowości. Dlatego też nie opłaca się kupować książki która leży sobie na półce w bibliotece. Jak już wejdę do biblioteki to mogłabym tam siedzieć całymi godzinami i chodzić pomiędzy półka ;)
Chodzę do szkolnej i mam kartę jeszcze w miejskiej. Szczerze mówiąc jest mi obojętnie czy kupię książkę, czy ją wypożyczę z biblioteki czy tam od koleżanki. Często też mam w prezencie. Ale, oczywiście że chodzę.
Jasne, że chodzę, tyle ze w pobliskich nie ma kompletnie żadnych nowości, które chcialabym wypożyczyć, a jeśli są to starannie ukryte ;) Więc w bibliotece wypożyczam lektury i kryminały A. Christie
Ja ostatnimi czasy rzadko chodzę, ale póki co zupełnie nie mam czasu czytać i muszę mieć "dłuższą chwilkę" żeby usiąść z książką, a teraz to co najwyżej mogę poczytać książkę do biologii:D Druga sprawa- biblioteka u mnie w mieście jest trochę słabo wyposażona, choć cały czas się rozwija.
Ja też chodzę ;) Uwielbiam książki z biblioteki. Takie czytane wiele razy, wysłużone. Biblioteki mają swoisty klimat, a i tamtejsze książki lepiej pachną ;) Niestety mogę chodzić tylko co miesiąc, bo częściej nie mam czasu. Rzadko kupuję książki, bo są dosyć drogie.
Właśnie mija rok od kiedy "przeprosiłem się " z moją, Sochaczewską, biblioteką. Przeczytałem tam, niestety, prawie wszystko co mnie interesowało, a księgozbiór jest raczej lichy i przestarzały. No, ale sam przekazałem na rzecz biblioteki kilka ciekawych pozycji - nowości, więc może sytuacja się powoli poprawi. Aktualnie czytałem stamtąd "Hyperiona" i mam zamiar znaleźć jeszcze inne "perełki"
Chodzę bo lubię :) Dawniej korzystałam jedynie z bibliotek, później zapragnęłam mieć własną biblioteczkę ale mimo częstych nabytków nie zrezygnowałam z wypożyczania. Muszę się przypominać Paniom Bibliotekarkom :) Moja Biblioteka jest świetnie zaopatrzona, regularnie napływają do niej wszystkie nowości. Nie mogę pozwolić sobie na zakup wszystkich pożądanych tytułów, biblioteka więc jest dla mnie idealnym rozwiązaniem :)
Chodzę choć szczerze mówiąc nie wiem po co chyba tylko z przyzwyczajenia:) W domu mam ogromne zapasy swoich własnych nie przeczytanych czekających w kolejce. No ale do biblioteki tez chodze i czasem uda mi się na jakąś nowość trafić, chociaz biblioteka na moim osiedlu skromnie raczej zaopatrzona. Wcześniej należałam do biblioteki na osiedlu mojej mamy tam było po prostu suuuuper. Dwa piętra książek ,cały ogromy regał nowości, a w obecnej cieniutko ledwo kilka półeczek nowości. No ale czasem uda się coś upolować i wtedy nie muszę już wydawać kasy:)
Bardzo często chodzę do biblioteki. I szkolnej i miejskiej. Uwielbiam tam chodzić. Te półki pełne książek. Coś niesamowitego. Książki kupuję rzadko, nawet bardzo rzadko.
Z uczelnianej korzystam często - tylko tam mam dostęp do odpowiednich podręczników i niektórych lektur. Z osiedlowej rzadziej, ale jak już się zjawiam, to porywam po 10-15 książek i mam na zapas. Żałuję, że bliska mi biblioteka jest niezbyt często uczęszczana - duże osiedle, a chętnych do czytania niezbyt wielu. Przez to zbiory nie są zbyt duże. Ale najważniejsze, że są :-)
Kiedyś czesciej chodziłem do biblioteki, ale ostatnio albo wynajdywałem coś u taty, albo pożyczałam od przyjaciółki, albo kupowałem. Przedwczoraj skończyła sie moja małąadwutygodniowa przerwa na czytanie, więc skoczyłem do miejskiej biblioteki i wypożyczyłem "malowany dom" Grishama xD
O tak!! Uwielbiam biblioteki, szczególnie te z wolnym dostępem do półek. Od najmłodszych lat uwielbiałam włóczyć się między regałami wybierać. Nie zawsze mogłam pożyczyć wszystko to co chciałam: bo i limity wypożyczeń, i moje możliwości fizyczne :) na to nie pozwalały ale zawsze jakoś tak się składało, że bardzo szybko dostawałam wszelkie nowości Wynikało to trochę ze szczęścia i trochę z układów z panią bibliotekarką. Chyba tam mi zostało i teraz sama będę bibliotekarką, na razie tylko z nazwy :)
Ja kocham biblioteki :D Jestem zapisana do 5 i regularnie je odwiedzam. Dawniej to tylko tak mogłam przeczytać jakieś nowości czy cokolwiek. Jak szłam do biblioteki to wiadomo było, że znikam na co najmniej godzinę. Uwielbiam chodzić między regałami i wybierać nowe książki. Chciałoby się mieć je wszystkie, ale możliwości wypożyczenia niestety są małe.
Do biblioteki chodziłam od zawsze, gdyż książkowy bakcyl odziedziczyłam po mojej mamie. W dzieciństwie zabierała mnie tam i pomagała wybierać Disney'owskie książeczki z kolorowymi obrazkami. Obecnie chodzę do biblioteki bardzo często, praktycznie jestem tam co tydzień i ciągle wymieniam pozycje. Zarejestrowana jestem nawet w dwóch bibliotekach, z jednej mogę wypożyczyć pięć, a z drugiej, osiedlowej właściwie nie mam limitu, gdyż panie z biblioteki znają mnie od urodzenia, toteż przymykają oko na to, że zamiast pięciu biorę 12 ;) Lubię także książki kupować, lecz kiedy finanse mi dopisują. Faktem jednak jest, że wolę kupić książkę niż nową bluzkę. Dziś wypożyczyłam: "Sprzedawca broni" Hugh Laurie, "Twarz" Dean Koontz, "Obsesja" Ted Dekker, "Wyspa skazańców" Denis Lehane, "Nocarz" Magdalena Kozak, "Odłamek" Sebastian Fitzek, "Po pierwsze dla pieniędzy" Janet Evanovich, "Trzynasta opowieść" D. Setterfield, "Nie powiesz nikomu?" S. Kinsella, "Krótka historia umarłych" K. Brockmeier, "Czyściciel" T.Battles.