Pytanie niezbyt prywatne, ale był już wątek o współpracy z wydawnictwami, w którym mnóstwo osób śmiało się wywnętrzało, więc myślę, że czas poruszyć kolejny temat mocno związany z książkami. Wiadomo, że cena książki waha się ok. 30 zł, często też przekracza tę kwotę i tutaj rodzi się moje zainteresowanie tematem: ile wydajecie na książki miesięcznie/rocznie/itp? Kupujecie je a może tylko wypożyczacie? Czy osoby regularnie współpracujące z wydawnictwami również kupują własne egzemplarze czy bazują jedynie na tym, co otrzymają? Jaką książkę kupiliście ostatnio? Jeśli chodzi o mnie, to dość rzadko kupuję książki, głównie posiłkuję się zbiorami bibliotecznymi.
Korzystam właściwie ze wszystkich źródeł. Współpracuję z wydawnictwami, pożyczam od znajomych, od rodziny, z biblioteki. Kupuję sporo książek zarówno papierowych jak i ebooków, ale staram się z każdym rokiem ograniczać te wydatki, tak by kupować tylko te tytuły, co do których wiem, że chcę je mieć na półce, jednocześnie wyznaczyłam sobie max. limit miesięczny na książki 100 zł, ale są miesiące kiedy nic nie kupię i takie, gdy kupię 1-2-3 tytuły, jednak nie przekraczam tej kwoty. Jeśli nie jestem pewna jakiegoś tytułu to najpierw pożyczam go od znajomych najczęściej, a po lekturze decyduję, czy chcę mieć go na własność. Moje ostatnie nabytki są z października, ale na luty planuję dwa tytuły Sławne pary PRL oraz Pensjonat marzeń:)
W sumie i tak oszczędzam, bo kupuję przez konto mojej dawnej szkoły na rachunek na swoją firmę, więc myślę, że Asystent nie jest w stanie zaproponować mi nic taniej 😁 ale dziękuję za propozycję
Kupuję przeważnie na promocjach, a jeśli bardzo zależy mi na szybkim dostaniu książki, zamawiam na Aros.pl lub w Bonito. Poza tym korzystam z biblioteki, kiedyś też bardzo intensywnie wykorzystywałam też znajomych. Wcześniej zamawiałam więcej, ale teraz z racji braku czasu na czytanie, a także pokaźnych domowych zbiorów, z których spora część dopiero czeka na przeczytanie, nieco się z tym wstrzymałam. Nie jestem w stanie podać średniej miesięcznej kwoty, ale na przykład w styczniu wydałam około 50 zł i obecnie zastanawiam się nad złożeniem zamówienia za około 100 zł.
Nie współpracuję z wydawnictwami, dość rzadko wypożyczam coś z biblioteki, mam pokaźną biblioteczkę w domu, wprawdzie większość tytułów już przeczytałam, ale odświeżam je sobie - zawsze to jakiś materiał na bloga, zwłaszcza że sporo z tych książek odpowiada kierunkowi, w jakim chciałabym, by blog poszedł. Kupuję książki raz na kilka miesięcy, w ilościach 2-4. I potrafię wydać dużo. Na ostatnie zakupy w księgarni internetowej wydałam prawie 150 zł.
Wydaję ok. 100 zł miesięcznie (czasem więcej, ale staram sie mieśćić w tej kwocie). Nie zawsze jednak kupuje nowe książki, często zachaczam o antykwariat. Z biblioteki od jakiegoś czasu nie korzystam, trochę wstyd sie przyzanć, ale miałam problem ze zwracaniem książek w terminie i jak podliczyłam te wszystkie kary, to lepiej książke zakupić ;)
Moje wydatki na książki kształtują się w kwocie ok. 100-300 zł miesięcznie. Mało pożyczam książek od znajomych, raczej to oni pożyczają książki ode mnie:) Czasami książki do mnie już nie wracają, ale wyznaję zasadę, że książka powinna być czytana, a nie zalegać na półce, stąd większość książek po przeczytaniu oddaję do pobliskiej biblioteki. Panie bibliotekarki są zadowolone, a ja dzięki temu mam również "świeżynki" z biblioteki. Obopólne zadowolenie:)
Uczę się w gimnazjum i nie dostaję kieszonkowego, tak więc książki kupuję bardzo rzadko. Rocznie (!) potrafię zmieścić się w 50-60 zł. Książki pożyczam od znajomych lub korzystam z biblioteki, często proszę też o nie na urodziny, imieniny czy święta. Nie współpracuję z żadnym wydawnictwem. Jeśli już kupuję jakieś egzemplarze, wyszukuję ich po promocyjnych cenach w różnych księgarniach. :) To właśnie stąd ta niska roczna kwota.
Przez ostatnie miesiące pracowałem, a że mieszkam z rodzicami to mogłem sobie pofolgować i na książki szło nawet 600 złotych miesięcznie. Za dwa miesiące kończę pracę i teraz zacznie się posucha, ale mam co czytać, więc nie narzekam.
Przynajmniej raz w tygodniu jestem w bibliotece i mam co czytać. Zależy ile mam odłożone, ale staram się korzystać z dużych obniżek - np. 10zł za książkę normalnego formatu. Nie lubię wydawać dużo na książki.
Dzięki Zakładowemu Funduszowi Świadczeń Socjalnych w mojej pracy i swojej wrodzonej niechęci do nadmiernej aktywności fizycznej mam 150 zł kwartalnie na książki :) oprócz tego korzystam z biblioteki (na moje nieszczęście, mieszkam pomiędzy trzema i zawsze nazbieram więcej książek niż jestem w stanie w danym momencie przeczytać)
Powiedzmy 50-70zł co drugi miesiąc. Zawsze szukam prmocji. Ostatnio albo kupuję w Znaku albo na allegro. Chociaż potrafię się zamotać i np. w poniedziałek zamówiłam w prezencie dla męża upragniony tom poezji Kawafisa w tłumaczeniu Ireneusza Kani i na stronie wydawnictwa zapłaciłam za niego 70zł, a po fakcie znalazłam na allegro za 50....
Co jakiś czas ok. 100-200 zł. Uwielbiam kupować książki, lubię je eksponować w mieszkaniu. Niestety nie mogę sobie pozwolić na to, by co miesiąc wydawać pieniądze na nową książkę ;) Trzeba też coś jeść i za coś się ubrać. Jednak, gdybym mogła- miałabym w domu własną bibliotekę ;-)
Korzystam z książek wypożyczonych z biblioteki lub od znajomych. Mimo tego moja domowa biblioteczka się stopniowo powiększa, bo wszystkich zastrzegam, że książka jest dla mnie najlepszym prezentem. Najdroższy egzemplarz za jaki sama zapłaciłam, to autobiografia Ozzy'ego Osbourne'a - 70zł
Kiedyś potrafiłam wydawać po 100-200 zł miesięcznie na książki, a w fazie albumów i opracowań o sztuce - wielokrotność tej sumy. Potem przeprowadziłam się do mojego narzeczonego, i około 90% moich książek zamieszkało u niego w piwnicy - w mieszkaniu został tylko jeden regał z może setką albo dwusetką książek.
Teraz nie wydaję prawie wcale, może średnio 20-30 zł miesięcznie, ale korzystam z biblioteki (moja Biblioteka Podgórska ma rewelacyjny system zamawiania i rezerwacji, oraz 20 filii w Krakowie, a że jestem mobilna, podjeżdżam tam, gdzie jest dana książka do wypożyczenia). Co prawda zdarza mi się płacić kary za przetrzymanie, ale rocznie nie więcej niż około 50-100 zł - to mało za możliwość przeczytania dziesiątek sztuk rocznie :)
Przekonałam się, że naprawdę nie warto kupować wszystkich książek jak leci - w piwnicy czekają na mnie jeszcze takie nieprzeczytane, albo takie, które kupiłam i mi się nie spodobały w ogóle... Teraz kupuję tylko te, które chwycą mnie za serce, lub uzupełniam już posiadane serie / autorów.
Ale tęsknię do mojej piwniczki-biblioteczki :) Wkrótce mamy zrobić porządne duże regały na książki i będzie wielka przeprowadzka (i weryfikacja zbiorów). Hurra!!
Ja wszystkie książki kupuję, bo lubię je widzieć i cały czas do nich wracać. Większość książek kupuję za stypendia szkolne które wbrew pozorom są duże. Teraz też przygotowuję sobie listę książek które muszę koniecznie przeczytać, jak na razie będę miała na nie z stypendium z półrocza 500 zł plus kieszonkowe. Po zatym u mnie w domu moje rodzeństwo kupuje książki i ja na tym korzystam.
Wszystko zależy od czasu. Zdarza się, że w miesiącu wydam 300 złotych, ale to głównie wtedy, kiedy są super promocje albo mam kupony rabatowe. Kupię wtedy dużo książek i na trochę mi one starczają ;)
To ile wydaję na ksiażki zależy od tego czy w danym miesiącu znajde cos ciekawego dla siebie. Zdarza mi sie czasem nie wydać nic,m a w nastepnym miesiącu ponad 100-200zl. :)
To zależy od Empiku :) Kiedy jest promocja "3 za 2" to wydaję to co akurat mam zachomikowane. W przeciwnym razie raczej opłaca się kupować w dyskontach.
Kupuję głównie w cenach okazyjnych w tzw "tanich księgarniach", lub np w Empiku (na Dzień Książki są duże rabaty). Wtedy wydaję nawet 400zł. A tak to korzystam z bibliotek.
Najczęściej wypożyczam, a ostatnio przekonuję się do e-booków. Dodatkowo dostaję książki od wydawnictw, więc aż taką potrzebę wydawania pieniędzy nie mam, szczególnie że oszczędzam na inne, ważniejsze dla mnie rzeczy. Kupuję jedną lub dwie książki co 2-3 miesiące.
Ja różnie, w tym miesiącu kupiłam tylko jedną książkę z http://sklep.wydawnictworodzina.pl/ “Pokonaj alergię” - IV wydanie - polecam wszystkim alergikom :)
Ja ostatnio zainwestowałem w kindle`a. Bardzo przydatny wynalazek. Zamiast wydawać 200 zł miesięcznie na książki ograniczyłam budżet do niecałych 100 bo około tyle mniej kosztują ebooki:) Może się wydawać, że na kindlu jest dużo gorsza jakość czytania. Nic z tych rzeczy! ksiązki czyta się bardzo dobrze