Ja przychodzę jak co najmniej Córka Marnotrawna z recenzją
Idy sierpniowej (w ramach powtórki przed premierą
McDusi). recenzji nie ma, nie mam czasu i czegoś co podobnież nazywa się weną. Zawsze myślałam, że mi wena nie potrzebna, a tu proszę. Zresztą, to chyba nie wena, tylko siły na jako taki wysiłek umysłowy mi brakuje.
Ale czytam trochę.Chmielewską też. I na razie omija mnie zamieszanie wokół jej "podrabianych książek". Z tymi starszymi muszę się najpierw zapoznać, a kolejny na liście jest "Lesio". Więc nie ma obawy;)